MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pleszewianin opowiada o swoich żydowskich korzeniach

Irena Kuczyńska
Czesław Bandzwołek przy synagodze w Pleszewi
Czesław Bandzwołek przy synagodze w Pleszewi Sandra Perlińska
Czesław Bandzwołek ma 73 lata. Jak miał 20 lat o swoim pochodzeniu dowiedział się od wujka - kuzyna mamy. Nam opowiada o swoich wielokulturowych korzeniach

Wspominając swoje dzieciństwo, mam w pamięci, zbieranie kasztanów na cmentarzu żydowskim przy ulicy Podgórnej za szkołą na Nowej Wsi.

Lanie za bieganie po kirkucie

Jako sześciolatek brałem dwa razy w tygodniu lekcje gry na fortepianie u pani Jacorzyńskiej na ul. Podgórnej.
Po zajęciach biegłem na cmentarz, czego nie ukrywałem przed mamą i dziwiłem się, że na mnie krzyczy.
Była wielka awantura i lanie pasem, z jednoczesnym tłumaczeniem, że jest to miejsce święte i nie wolno mi tam chodzić. Kiedy chodziłem do szkoły podstawowej przy ulicy Ogrodowej, robiłem sobie skrót z ulicy Sienkiewicza przy posesji pana Jankowskiego, prowadzącego warsztat szewski. Pan Jankowski nie był zachwycony moim przechodzeniem przez swoje podwórko, tym bardziej, że często towarzyszyli mi koledzy.

Siedmioramienny świecznik na strychu

Dlatego czasem przez dziurę w jego płocie przechodziłem do szkoły ścieżką przy synagodze. Pod oknami synagogi leżały deski, belki, po których łatwo było wejść na parapet i przez wybite okno wejść do środka. Pamiętam, że wewnątrz synagogi były ławki, krzesła i inne meble. Na regale leżały książki, jedną z nich przyniosłem do domu. Po awanturze i laniu musiałem odnieść ją z powrotem. Mama mówiła, że ,,takie książki’’ mamy w domu, więc nie muszę ich przynosić. Chodziło o Talmud. Pamiętam na strychu naszego domu na Sienkiewicza, był siedmioramienny świecznik, który mój ojciec przerobił na dwa świeczniki. Dał je potem w prezencie siostrom zakonnym w Broniszewicach.

Zbiniu, Icek do ciebie przyszedł

I kolejne wspomnienie z dzieciństwa. Kiedy odwiedzałem swojego kolegę i pytałem o niego, jego ojciec mówił
„ Zbiniu, Icek do ciebie przyszedł”. Wtedy nawet nie zastanawiałem się, dlaczego tak mówi. Z perspektywy minionych lat rozumiem to, czego wtedy nie dostrzegałem. Między innymi to, że moja mama przestrzegała zasady, żeby garnka, w którym gotowała mleko, nie używać do gotowania dań mięsnych. Nigdy nie jadało się w naszym domu ryb drapieżnych jak szczupak, dorsz, węgorz, było też wiele innych zwyczajów, które były kultywowane w rodzinach żydowskich. Kiedy podrosłem, nie raz próbowałem z mamą wyjaśnić pewne interesujące mnie szczegóły, ale mama zbywała mnie mówiąc, że temat ten był niebezpieczny za Niemca i za komuny jest tak samo niebezpieczny.

Ciocia wyjechała do Izraela

Bardziej szczery był mamy kuzyn wuja Sylwek z Ostrowa, który mówił mi „ pamiętaj w naszej rodzinie płynie krew dwóch kontynentów”. Pytałem wujka, dlaczego jego siostra a moja ciotka Czesława Rozenberg, wyjechała do Izraela. Odpowiedział, że na dobrą sprawę my wszyscy możemy tam wyjechać. Jak mamie o tym wspomniałem, to powiedziała, jedź, to zaraz cię do wojska wcielą i będziesz się bił z Arabami. Wujek Sylwek z armią Berlinga przeszedł szlak od Lenino do Berlina, miał pełną walizkę odznaczeń bojowych i dyplomów, ale nie wiedział, z której strony strzela karabin, grał bowiem w wojskowej orkiestrze. Natomiast jego druga siostra Salomea Bilińska, śpiewała w operze wrocławskiej. Mama moja grała na mandolinie i pamiętam, że nauczyła mnie dwóch melodii, które grałem na fortepianie, a nie były one powszechnie znane jako melodie ludowe. Natomiast gdy zagrałem je cioci z Wrocławia, to znała do nich słowa i śpiewała, jednak nie po polsku. Jak się domyślam, było to w języku jidysz. Ciotka w swoich relacjach była bardziej otwarta i szczera, mówiąc że nasi przodkowie w piątym, szóstym pokoleniu byli wyznania mojżeszowego.

Dalekie pokrewieństwo z żydowskimi genami

Na terenie Wielkopolski społeczność żydowska się asymilowała z Niemcami i Polakami. Przyznać trzeba, że nie zawsze kierowali się względami uczuciowymi ale były to względy ekonomiczne. Mama moja znała wiele przysłów żydowskich, natomiast wuj Sylwek stale opowiadał żydowskie dowcipy, które ja zamieniam na rymowane fraszki, a napisałem ich około stu pięćdziesięciu. Z relacji mamy wiem, że w Pleszewie mieszka kilkadziesiąt osób, które mają żydowskie korzenie. Niektórych może fakt ten krępować, dlatego nie będę się tą wiedzą dzielił.
To dalekie pokrewieństwo z żydowskimi genami traktuję w kategoriach urozmaicenia swojej biografii ciekawym wątkiem. Czuję się bowiem Polakiem, jestem też praktykującym katolikiem, mam szacunek i tolerancję dla wszystkich wyznań i przekonań religijnych.

Fraszki

ŚCIANA PŁACZU
W Jerozolimie jest płaczu ściana
Tam modli się Żydów rzesza zebrana
Icek się modli – biadoli co zrobił
Że zgubił dolarów sto, które zarobił

Żyd, który przy Icku modły Bogu składa
Mówi, że takim być to nie wypada
Twoje zachowanie jest nie prawidłowe
Bogu zawracasz o dolarów sto głowę
Zastanów się Icek czy Bóg dla Ciebie
Drobne dolarów sto będzie miał w niebie
Patrz Icek, pod ścianą modlących są tłumy
Tu wszyscy się modlą o wielkie sumy
Ja powiem Ci szczerze – nie bądź zdziwiony
Do Boga modlimy się o miliony pl

Pleszew.naszemiasto.pl na Facebooku - dołącz do naszej społeczności!

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected] lub zadzwoń: (62) 742 00 62, (62) 742 58 25, 502 499 363
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto