Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kalisz: Uczniowie ZSP nr 2 przygotowali przedstawienie na podstawie fragmentów "Ferdydurke". Z

AND
Uczniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 wystawili w szkolnej auli przedstawienie na podstawie fragmentów powieści Gombrowicza „Ferdydurke”. Ten osobliwy fragment dzieła przedstawia szkołę w sposób groteskowy. „Upupiani” przez pedagogów uczniowie buntują się przeciwko narzucaniu im form i masek. Dotyczy to także formy myślenia o literaturze.

„Słowacki wielkim poetą był!” – brzmi z katedry polonista prof. Bladaczka ( Filip Szkudlarz). Ten karykaturalny nauczyciel myśli, działa schematycznie, powtarza utarte frazesy bez osobistego przekonania. Bez efektów wbija do głów swoim wychowankom twierdzenia, w które sam nie wierzy. „Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego kochamy? Bo był wielkim poetą. Wielkim poetą był! Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze do głowy […]”.

Przeciwko tej formie protestuje Gałkiewicz (Jakub Walczak), oświadcza, że Słowacki go „nie zachwyca”, na co profesor odpowiada: „Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca”. Bezradny Bladaczka powołuje się nawet na żonę i dziecko. Pragnie w ten sposób wzruszyć ucznia sugerując mu, że jeśli ten nie przyjmie sztampowych tez, nauczyciel straci pracę. Gałkiewicz jest niewzruszony, odważył się wyznać to, co myśli większość: „Nikogo nie zachwyca. Jak może zachwycać, jeśli nikt nie czyta oprócz nas, którzy jesteśmy w wieku szkolnym, i to tylko dlatego, że nas zmuszają siłą...”. Bezradnego i przerażonego Bladaczkę ratuje z opresji klasowy kujon, uosobiony patos, Pylaszczkiewicz (Bartosz Kupajczyk), który zaczyna recytować wieszcza „pobożnie i z namaszczeniem”. „Recytował pięknie i piękność recytacji, wzmożona pięknością poematu i wielkością wieszcza oraz majestatem sztuki, przetwarzała się niepostrzeżenie w posąg wszelkich możliwych piękności i wielkości”, uczniowie zostali wprost przygnieceni wielkością i dostojeństwem Słowackiego, po kwadransie nawet Gałkiewicz skapitulował, wyznał „mogę, mogę, mogę…”. Zadowolony z siebie Bladaczka puentuje: „A widzi Gałkiewicz! Nie ma to jak szkoła, gdy chodzi o wdrożenie uwielbienia dla wielkich geniuszów!”.

Ten wymowny i uniwersalny tekst wywołał aplauz u odbiorców. Podobnie jak kreacje postaci. Bohaterowie „spod znaku” Miętalskiego (Adrian Gałązka) – chłopaki - odziani byli w kreszowe, jaskrawe dresy, buty garniturowe z wywiniętymi, białymi skarpetami. Chłopięta „spod znaku” klasowego kujona Pylaszczkiewicza, zwanego Syfonem, ubrani byli w „ugrzecznione” sweterki z białymi kołnierzykami i w spodnie podciągnięte niemal pod pachy. W rolę Józia narratora wcielił się Jakub Radzion. Uczniów przygotowała wychowawczyni Katarzyna Galant-Kowalska, która nie kryła wielkiego zadowolenia i dumy z powodu entuzjazmu uczniów, którzy, w zdecydowanej większości, występowali po raz pierwszy i nigdy wcześniej nie brali udziału w teatralnych przedsięwzięciach swojej wychowawczyni.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto