Chocz - grzechy zaniechania w gminnej oświacie

Temat szkół powrócił na sesji rady miejskiej.

Zaczęło się od wystąpienia Anny Koniewicz - Kruk, która zwróciła się do burmistrza Mariana Wielgosika z wnioskiem o natychmiastowe zajęcie się sprawami oświaty.
- Czekamy, co będzie w przyszłym roku, jakie „14” będziemy płacić . Ja uważam, że tych pieniędzy musimy pilnować, a nie czekać, co się wydarzy - mówiła radna.

Zdaniem Anny Koniewicz-Kruk, burmistrz nie reaguje na wnioski i rozwiązania proponowane przez komisję. Dając swobodę działania dyrektorom, zrzuca z siebie odpowiedzialność za stan oświaty, jednocześnie nie dając szczegółowych wytycznych i nie wypracowując rozwiązań dotyczących całej oświaty sprawia, że wydatki całego działu wymykają się spod kontroli.

Radna z Piły uważa, że nigdy nie podjęto żadnych działań w kierunku polepszenia oświaty w Choczu, a grzech zaniechania ma konsekwencje dziś, kiedy sytuacja jest niezdrowa, a brak jakiejkolwiek współpracy powoduje, że poprawa jest mało prawdopodobna. - Przypominam, że chodzi o pieniądze publiczne i taka rozrzutność spowodowana brakiem odpowiedniego nadzoru nad tą częścią budżetu, jest niedopuszczalna - kontynuowała Anna Koniewicz-Kruk.

Na zarzuty odpowiedziała sekretarz gminy Magdalena Marciniak. Zdaniem zastępcy burmistrza to m.in. komisja oświaty zablokowała reformy, głosując przeciwko przekazaniu szkół w Kwileniu i Kuźni stowarzyszeniom.

- Minął ponad roku od uchylenia tych uchwał, komisja pracuje, ale również nie przedstawiła żadnych konkretnych rozwiązań - mówiła Magdalena Marciniak. Sekretarz gminy podkreślała, że z jej perspektywy dla komisji istotne jest torpedowanie pomysłów burmistrza, a nie szukanie rozwiązań.

Małgorzata Wróblewska przypominała, że już 27 listopada zwracała uwagę na rosnące zatrudnienie w Zespole Szkół w Choczu. - To od początku budziło nasze wątpliwości i jak się okazało efektem tych działań była konieczność wypłaty „14” - wyjaśniała przewodnicząca komisji oświaty. A Anna Koniewicz-Kruk dodawała, że podczas posiedzeń komisji były proponowane różne rozwiązania (m.in. utworzenie filii), ale żadne nie spotkały się z zainteresowaniem władz gminy.

- Sugerowałyśmy różne formy zmian, ale w odpowiedzi słyszałyśmy, że albo prawo nie pozwala, albo marszałek się nie zgodzi. Nasze pomysły nie były brane pod uwagę, nawet nie zdążyłam dokończyć zdania, a już mówiono, że takie rozwiązanie jest nie do zaakceptowania - narzekała radna z Piły.

Marian Wielgosik uznał zarzut, że nic nie robi w kwestii oświaty ,,za nietaktowny’’. Burmistrz podkreślał, że nie zostawia problemów samych sobie, a działania są cały czas prowadzone. Przypominał również, że odpowiednia reforma była już przygotowana.

Małgorzata Wróblewska po raz kolejny wracała do sprawy wypłaty „14” i domagała się wyjaśnień od dyrektor Aliny Banaszak w kwestii - jej zdaniem - rosnącego zatrudnienia w Zespole Szkół. - Mam tutaj 7 nazwisk nauczycieli, którzy zostali przez panią zatrudnieni i utrzymują stanowisko do dnia dzisiejszego - podkreślała Wróblewska.

Radna wymieniała nazwiska kolejnych nauczycieli. Zaczęła od wicedyrektor Elżbiety Tanaś, która zdaniem przewodniczącej komisji oświaty została zatrudniona wbrew wszelkiemu prawu. Alina Banaszak odpowiadała, że jako dyrektor ma przywilej dobierać sobie pracowników. - Prawa nie złamałam, co orzekł sąd. Gdybym postąpiła niewłaściwie, musiałabym przywrócić panie wicedyrektor na stanowiska, a
sąd nakazał mi tylko wypłacenie dodatków funkcyjnych - broniła się Alina Banaszak.

Szerzej w najnowszym numerze ,,Gazety Pleszewskiej'' także w wydaniu elektronicznym[mapa_google]