18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Było pięknie, co rok to córka - Maria Ozdowska opowiada o rodzinie

Irena Kuczyńska
Iza, Żanetta i Ewa przychodziły na świat rok po roku. - Nigdy się nie nudziły, razem się bawiły, miały tych samych przyjaciół a mąż świata za nimi nie widzi - mówi Maria Ozdowska - matka trzech córek

Maria Ozdowska z Pie-ruch jest matką trzech dorosłych córek: Izabeli, Żanetty i Ewy. Dziewczyny przychodziły na świat rok po roku. - I to było piękne, chociaż niełatwe, bo po ślubie zamieszkaliśmy z mężem w jego rodzinnym domu - dworku rodziny Makowskich ( dziadków męża). Był to dom bez wygód, z piecami kaflowymi w pokojach i piecem węglowym w kuchni. Żeby wykąpać dzieci, czy zrobić pranie, trzeba było najpierw przynieść wodę ze studni i podgrzać w kociołku - wspomina Maria Ozdowska.

Dodaje, że przeżyła te wszystkie uciążliwości, bo mąż Witold we wszystkim jej pomagał. Pięcioosobowa rodzinka plus dziadek (ojciec męża) mieściła się w dwóch pokojach i kuchni.– Gdy położyłam dzieci spać, miałam czas na  zaprawy, prasowanie, pieczenie ciast, czytanie, a także dziś już zapomniane pisanie listów do rodziny i przyjaciół. Życie towarzyskie kwitło w kuchni, bo w pokoju spały dziewczynki - wspomina Maria Ozdowska. Jako pierwsza urodziła się Izabela, rok później Żanetta, Ewa przyszła na świat po 20 miesiącach.

- Jak reagował małżonek, kiedy rodziły mu się same córki? - Był naprawdę szczęśliwy, za trzecim razem może spodziewał się synka - zastanawia się Maria. Zapewnia, że Witek “ poza swoimi dziewczynkami świata nie widzi’’. Zdawać by się mogło, że troje dzieci w trzech latach, to coś strasznego. Tymczasem  Maria Ozdowska twierdzi, że było super: dziewczynki razem się bawiły, razem jadły. Był czas kiedy szykowała trzy butelki z mlekiem czy kaszką, ale córki były kochane do jedzenia- nigdy nie wybrzydzały, jadły wszystko.

Jeśli chodzi o ubrania, rzeczy nosiła jedna po drugiej. Chociaż bywało, kiedy dwie były ubrane równo - widać to na zdjęciu z lat 80. Był jeden wózek głęboki i jedna spacerówka. Wszystkie po kolei się w nich wychowały. 
    We trzy nigdy się nie nudziły, wymyślały różne zabawy w domu i przydworkowym parku, więc miejsca do zabaw było dużo. Wszystkie trzy chętnie słuchały bajek czytanych przeze mnie i męża, a najchętniej gdy czytał im dziadek Karol - wspomina mama.

Siostry Ozdowskie kolejno poszły do szkoły w Pieru-szycach, bo w latach 80. szkoła jeszcze we wsi była. Do I Komunii św. w Żegocinie Iza z Żanettą przystąpiły razem, a Ewa po dwóch latach.
Kiedy dziewczyny były małe, ich mama przez 6 lat zajmowała się tylko nimi. Kiedy zaczęli uprawiać pod foliami pomidory i ogórki oraz hodować świnie - pracowała razem z mężem. Mówi, że dziewczynki były od najmłodszych lat przyzwyczajane do pomagania w domu i w foliach.

Obrywały pędy przy ogórkach i pomidorach. I chodziły na pole rwać pomidory. Gdy po ośmiu latach Ozdowscy wybudowali dom, dziewczynki obowiązkowo też musiały raz w tygodniu go sprzątać, na początku z pomocą mamy.
Chętnie brały się też za gotowanie. – Kiedy wyjeżdżaliśmy, umiały dokończyć obiad, która ja zaczęłam. Umiały też zrobić np. parówki makaronem z sosem pomidorowym, schabowy z ziemniakami co było ich ulubionymi daniami - wspomina mama. Były przygotowywane do życia i kiedy pozakładały swoje rodziny, nie miały problemu z prowadzeniem domu. Dziewczyny wiedziały, że mama nie odpuści - mówi pani Maria.

Nawet jak poszły do pleszew-skiego liceum i nauki było dużo więcej niż w szkole podstawowej, musiały sprzątać dom. Żeby było sprawiedliwie, co tydzień inna sprzątała jedną kondygnację, na zmianę.
– Bardzo miło wspominam nasze rodzinne wakacje. Było zawsze wesoło, radio w samochodzie było nam niepotrzebne, ponieważ dziewczyny jedna przez drugą, wciąż coś opowiadały.

Potem matura i po kolei córki
do Poznania. Izabela na prawo na Uniwersytet im. A. Mickiewicza, rok później Żanetta na Akademię Ekonomiczną, po niej Ewa na Ochronę Środowiska na UAM. Oczywiście siostry mieszkały w Poznaniu razem. - Może dzięki temu, że różnica wieku pomiędzy nimi była niewielka, córki są nie tylko siostrami, ale koleżankami, przyjaciółkami - mówi mama. - Także ja jestem na bieżąco z tym, co się dzieje w ich rodzinach. Zięciowie też nam się udali, dziewczyny trafiły na dobrych mężów - dodaje z uznaniem Maria Ozdowska.

Po raz kolejny podkreśla, że dzieci rok po roku to był dar od losu. Podobne problemy, przedszkole, podstawówka, liceum to samo środowisko rówieśników. Przez 24 lata jej córki były razem, co jej ułatwiało ich wychowywanie, a im pomogło budować więzi. - Czasem dziewczyny pytają, mamo, jak ty sobie dawałaś z nami radę? A ja mówię, że nie było źle, bo były grzeczne i przestrzegały zasad ustalonych przez rodziców - mówi pani Maria.

Cieszy się, że córki wciąż trzymają się razem. Najstarsza - Izabela mieszka w odrestaurowanym dworku po dziadkach och ojca Makowskich. Ma kancelarię radcy prawnego. Mąż Łukasz jest prezesem belgijskiej firmy ABRISO w Górze k. Jarocina. Mają troje dzieci: dziesięcioletnia Agatkę, siedmioletniego Michała i dwuletniego Wojtusia. Żanetta wyprowadziła się do męża do Borowca k. Ostrowa Wlkp. i pracuje jako księgowa w rodzinnej firmie, wychowują z mężem siedmioletnie bliźniaczki Martę i Dominikę. Jej mąż Krzysztof prowadzi przedsiębiorstwo rolne. Najmłodsza Ewa, pracuje w rodzinnej firmie i przejmie ją, kiedy rodzice odejdą na emeryturę.  Ewa z mężem Jakubem i córką Anią mieszkają w dawnym domu rodziców. Jej mąż prowadzi firmę Girra w Suchorzewie.

    Rodzice dla siebie wybudowali dom tuż obok Ewy. Dwie córki mieszkają obok, a Żanetta przyjeżdża do Pieruch do pracy. - Niby razem, ale osobno, każdy ma swój dom, każda z córek prowadzi swoje gospodarstwo, chociaż odwiedzamy się, wspieramy np. w opiece nad dziećmi - mówi matka trzech dorosłych córek. Maria Ozdowska stworzyła wraz z mężem nie tylko szczęśliwą rodzinę, ale też rodzinną firmę.

- Można więc pogodzić biznes z wychowaniem trzech córek, trzeba tylko chęci, uśmiechu na twarzy i odrobiny szczęścia - zapewnia Maria Ozdowska.
– Cieszymy się z mężem, że dziewczynki zostały w kraju, założyły rodziny i realizują się zawodowo tutaj w Polsce.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto