Żużlowcy kuszeni milionami

Tomasz Gollob w najbliższym sezonie wystartuje w barwach Stali Gorzów Wlkp. za 1,5 mln zł. Roczny kontrakt, który najlepszy polski żużlowiec podpisze w piątek w Centrum Handlowym „Askana”, jest jednak niższy od parafowanego przez Duńczyka Nickiego Pedersena, który zainkasuje w Złomreksie 2 mln zł.

Polak będzie miał też płacone meczowe ryczałty. I to bez względu na liczbę wywalczonych punktów. Za każde spotkanie Gollob otrzyma aż 75 tys. zł. – Tylko trzęsienie ziemi mogłoby spowodować, że nie doszłoby do podpisania umowy ze Stalą. Cieszę się, że będę startował w klubie, którego wychowankami byli Edward Jancarz i Zenon Plech. Gorzowska Stal to jeden z najbardziej zasłużonych klubów w historii polskiego speed-waya – oznajmia patetycznie Gollob.
Kapitan biało-czerwonych będzie ostatnim z grona piętnastu finalistów przyszłorocznego cyklu Grand Prix, który podpisze kontrakt z polskim klubem.
Wiadomo, że po dwóch finalistów przyszłorocznych 64. Indywidualnych Mistrzostw Świa-ta zaangażowały cztery kluby ekstraligi. Unia Leszno zatrudni Leigh Adamsa i Krzysztofa Kasprzaka. ZKŻ Zielona Góra pozyskała Nielsa Kristiana Iversena i Fredrik Lindgrena. W Złomreksie Włókniarzu Częstochowa pojadą Nicki Pedersen i Greg Hancock, a w Stali Gorzów Tomasz Gollob i Rune Holta. Po jednym finaliście MŚ mają w składzie trzy zespoły – Atlas Wrocław (Jason Crump), Unibax Toruń (Hans Andersen) i Marma Rzeszów (Scott Nicholls). Tylko Unia Tarnów nie pozyskała do drużyny gwiazdy światowego formatu.
Pozostała czwórka uczestników Grand Prix 2008 znalazła zatrudnienie w klubach I ligi. Ostrowski Intar Lazur, unurzany w głośnej aferze korupcyjnej, znalazł pieniądze na zaangażowanie dwóch zawodników z najwyższej światowej półki – Chrisa Harrisa i Lukasa Drymla – a po jednym finaliście GP2008 skusiły Polonia Bydgoszcz (Andreas Jonsson) i Lotos Gdańsk (Bjärne Pedersen). Uwaga, każdy z nich zainkasuje powyżej 1 mln zł za sezon!
Królem jesiennego polowania wśród gwiazd czarnego sportu jest mistrz świata Nicki Pedersen. Duńczyk, który podpisał dwuletni kontrakt z częstochowskimi Lwami, będzie otrzymywać za rok startów w plastronie klubu spod Jasnej Góry 2 mln zł.
Dla asów żużla Polska stała się ziemią obiecaną już osiemnaście lat temu. Wtedy multi-medalista mistrzostw świata Duńczyk Hans Nielsen podpisał kontrakt z Motorem Lublin. Sielanka „profesora speed-waya z Oksfordu” trwała tylko trzy lata. Klub z Lubelszczyzny systematycznie zaczął dryfować na finansową mieliznę i znalazł się na krawędzi bankructwa. Wtedy słynny Duńczyk przeniósł się do II-ligowej wówczas, ale za to zamożnej Polonii Piła.
– To wszystko jest zwyczajnie chore – mówi trener Atlasu Wrocław i selekcjoner narodowej reprezentacji Marek Cieślak. – Ci z najwyższej światowej półki i nasi najlepsi jeźdźcy z każdym rokiem podnoszą finansowe roszczenia. A przecież jest tajemnicą poliszynela, że zarabiają w Polsce dwu-, a nawet trzykrotnie więcej niż w Szwecji czy na Wyspach Brytyjskich. W Anglii, gdzie ścigałem się przecież przez kilka lat swojej sportowej kariery, kluby mają budżety ograniczone limitami i żaden z promotorów nie wyda nawet pensa ponad stan. A u nas? Trwa transferowe szaleństwo. Tylko że to droga donikąd.
– Oni naprawdę nie będą „umierać” za polskie kluby, których barw bronią – dodaje trener. – W tym biznesie nie ma żadnych sentymentów. Liczy się tylko szmal. Kiedy sporadycznie dochodzi do kolizji ligowych terminów w brytyjskim i polskim kalendarzu, to wybierają ściganie nad Tamizą, obawiając się dyscyplinarnych i finansowych sankcji. Kilku z nich już w połowie sezonu prowadzi tajne negocjacje z przyszłym polskim pracodawcą. To jest niemoralne i niedopuszczalne – grzmi Marek Cieślak.

Głos Wielkopolskidostępny także w wersji elektronicznej - [

](http://www.prasa24.pl)