Dzisiaj kobieta może wybrać dom jako miejsce porodu, ale musi za taką możliwość zapłacić z własnej kieszeni. I to niemało. Teraz resort zdrowia chce, aby koszty domowej porodówki przyjął na siebie fundusz zdrowia, który opłaci również telefoniczną gotowość lekarza na wypadek komplikacji.
- Jestem młodą mężatką, jeszcze nie rodziłam, ale na pewno zdecyduję się na poród domowy - zapowiada Agnieszka Kamińska z Poznania. Podobną deklarację składa Angelika Walasek, która dodaje: - Moja babcia miała sześcioro dzieci i wszystkie przyszły na świat w domu, również mój tata, więc nie widzę żadnego zagrożenia w małżeńskiej sypialni.
Entuzjazmu młodych kobiet nie podziela dr Ewa Cieślak, ginekolog i położnik ze Szpitala Raszei w Poznaniu. Jej lecznica, jak twierdzi, wyłożyła wiele pieniędzy, aby stworzyć komfortowe, jednoosobowe porodówki. - U nas są wspaniałe warunki i nieporównywalnie większe bezpieczeństwo, bo nigdy nie można wszystkiego przewidzieć - mówi.
Według dr Cieślak dom nie zapewni tego, co daje już na progu szpital. Poród, nawet ten prawidłowy, fizjologiczny, może zakończyć się przykrą niespodzianką. Wtedy nie minuty, ale sekundy decydują o czyimś życiu.
W podobnym tonie wypowiada się Barbara Kowalska, położna ze szkoły rodzenia. Jej zdaniem służba zdrowia nie podoła opiece nad domowymi porodami. - Rozumiem gotowość ciężarnej na takie rozwiązanie, ale w awaryjnej sytuacji położna ma ograniczone możliwości .
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?