Rozmowa ze Zbigniewem Kosmatką, prezydentem Piły i kandydatem na ten urząd.
Starał się pan o poparcie senatora Henryka Stokłosy?
- A po co miałbym się o nie starać?
Dla wielu osób spoza Piły, to miasto politycznie kojarzy się z senatorem Stokłosą.
- Nic nie poradzę na to, że ma pan takie skojarzenia.
A dla pana, kto jest liderem politycznym tego miasta?
- Bez wątpienia marszałek Sejmu, Marek Borowski.
Ma pan jego poparcie?
Mam i jestem z tego dumny. Marszałek Borowski to mąż stanu, człowiek, który dużo dobrego zrobił dla naszego miasta. Jest jego honorowym obywatelem.
Długo się panowie znacie?
- W 1991 roku, kiedy przyjechał tu – jako mało znany jeszcze polityk – startowaliśmy razem w wyborach parlamentarnych.
Jaki był efekt?
- W Pile uzyskaliśmy zbliżony wynik. Dla mnie, człowieka wywodzącego się z tzw. starej władzy, był to bardzo dobry wynik.
Zrobił pan sobie zdjęcie z marszałkiem Borowskim na cele kampanii wyborczej?
- Wspólne zdjęcia mamy, ale żadnego do celów kampanii. Dostałem od marszałka list, wspierający moją kandydaturę. List został opublikowany w prasie lokalnej, opatrzony wspólnym zdjęciem z posiedzenia Rady Miasta.
Kto wspiera finansowo pańską kampanię?
- Głównie ja sam. Moja kampania jest skromna. Myślę, że nie wydam więcej niż 9 tysięcy złotych.
Pan żartuje? To przecież bardzo mało.
- Jestem dobrym gospodarzem. Mnie to w zupełności wystarczy.
Na czterech kandydatów na stanowisko prezydenta Piły, dwoje wchodzi w skład obecnego Zarządu Miasta; pan i pani Mirosława Rutkowska-Krupka. Nie dziwi to pana?
- Fakt, że ja kandyduję nie dziwi mnie, a pani Mirosława jest wolnym człowiekiem, a w wyborach bezpośrednich może kandydować każdy.
Macie ten sam program, bo teraz – chyba – realizujecie wspólną politykę?
- Porównywałem nasze programy wyborcze. Mamy zbieżne cele i wizje Piły w przyszłości.
A różnice jakieś pan dostrzegł?
- Drogi dochodzenia do realizacji tych celów i wizji są inne.
Jako prezydent Piły ma pan się czym pochwalić. Sporo rzeczy udało się zrobić, ale na spotkaniach wyborczych te sukcesy należą także do pana kontrkandydatki.
- Sukcesy zawsze mają wielu ojców. Ważne, że one są i jest się czym pochwalić.
Jak się panu pracuje, mając u swojego boku zastępcę, który uznał, że jest lepszy i startuje w wyborach?
- Lubię ludzi z ambicjami. Mirosława Rutkowska-Krupka do takich ludzi należy. Ostatnio startowała w wyborach parlamentarnych. Przegrała je, teraz próbuje swoich sił w walce o fotel prezydencki.
Chodzi pan na mecze żużlowe?
- Chodzę, ale wolę siatkówkę kobiecą. Od czterech lat Piła jest stolicą tego sportu.
Miasto wspomaga finansowo kluby sportowe?
- Miasto przede wszystkim łoży pieniądze na sport młodzieżowy. A profesjonaliści muszą poradzić sobie sami.
A może pan im pomagać, lobbując na ich rzecz.
- I to robię. Jestem członkiem Zarządu PTPS Nafta Gaz, a marszałek Borowski w znaczący sposób pomaga żużlowcom.
Wygra pan te wybory?
- Taki mam zamiar.
Kim jest kandydat?
Zbigniew Kosmatka – ma 57 lat, wykształcenie wyższe, jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, Akademii Nauk Społecznych w Moskwie i Podyplomowego Studium Samorządu Terytorialnego przy Uniwersytecie Warszawskim.
W Pile mieszka od 1960 roku. Od 1994 roku jest radnym Rady Miasta. W latach 1994-98 był wiceprezydentem Piły odpowiedzialnym za sprawy oświaty, kultury, sportu i opiekę społeczną. Żona Irena, dwóch dorosłych synów – Maciej i Marcin, wnuk Mateusz. Startuje z listy SLD-Unia Pracy.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?