Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WOJSKO - Łukasz zginął w Afganistanie

Małgorzata Linettej, Iza Budzyńska,Karol Pomeranek
Łukasz Kurowski zginął we wtorek - Fot. MON
Łukasz Kurowski zginął we wtorek - Fot. MON
28-letni podporucznik Łukasz Kurowski, pochodzący z Wielkopolski, zginął we wtorek w Afganistanie. Został ranny w czasie patrolu wskutek ostrzału z granatnika. Zmarł po przewiezieniu do szpitala polowego.

28-letni podporucznik Łukasz Kurowski, pochodzący z Wielkopolski, zginął we wtorek w Afganistanie. Został ranny w czasie patrolu wskutek ostrzału z granatnika. Zmarł po przewiezieniu do szpitala polowego.

Do zdarzenia doszło około godziny 9.15 czasu polskiego około 20 kilometrów na południowy wschód od bazy w Gardez – prowincja Paktia. Konwój złożony z hammerów, w których jechali polscy i afgańscy żołnierze, został ostrzelany.
– Samochody zatrzymały się, żołnierze opuścili pojazdy. Jakiś czas trwała wymiana ognia – poinformował major Dariusz Kacperczyk, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. – Podporucznik Kurowski został ranny w wyniku postrzału. Rannemu natychmiast udzielono pomocy na miejscu zdarzenia i przetransportowano do bazy Wilderness. Mimo wysiłków lekarzy żołnierz wkrótce zmarł.

Wieś opłakuje żołnierza

Mieszkańcy Rybitw pod Gnieznem, rodzinnej wsi Łukasza Kurowskiego przeczuwali, że stało się coś złego, gdy zobaczyli wojskowy samochód.
– Około godziny siedemnastej zatrzymali się tutaj i pytali o państwa Kurowskich – opowiada sprzedawczyni ze sklepu spożywczego.
Wszyscy napotkani mieszkańcy Rybitw są przygnębieni, trudno im mówić o tragedii. Znali Łukasza lub jego rodzinę, przynajmniej z widzenia.
W mieszczącym się w gęsto zabudowanym obszarze wsi nad jeziorem w domu Kurowskich drzwi i okna były w środę pozamykane. Rodzice żołnierza nie chcieli w nikim rozmawiać.
– Proszę uszanować nasz smutek – usłyszeliśmy wcześniej w słuchawce telefonu.
We wtorek do rodziny pojechali przedstawiciele brygady. Dowódca, psycholog i ksiądz kapelan Augustyn Rosły.
– To była wiadomość, która nie należy do łatwych do przyjęcia – ksiądz Augustyn nie chce zdradzać szczegółów spotkania z rodziną. Wie jednak, co oznacza dla żołnierzy i dla bliskich wyjazd na misję i wie, co oznacza Afganistan.
W oddalonym o parę metrów gospodarstwie sołtysa także wszyscy są przygnębieni
– Nas wszystkich to dotknęło bardzo osobiście, nie możemy się z tym pogodzić – mówi Urszula Łomnicka, żona sołtysa. – To jest świetna, kochająca się rodzina. Wspaniale wychowywali dzieci, zawsze były grzeczne, pracowite, uczyły się. Jeśli ktoś marzy o dobrej rodzinie, to właśnie ta może być przykładem.
– Łukasz miał młodszego brata i siostrę, to zawsze była bardzo porządna, spokojna rodzina – potwierdza sąsiadka, Ewa Żelichowska. – Bardzo przykro, że kogoś takiego spotyka tragedia, to był młody człowiek, niedawno się ożenił. Przenieśli się do Lusowa pod Poznaniem.
Wszyscy we wsi podkreślają, że trudno im mówić o tym, co się stało.

Chciał służyć za granicą

Łukasz Kurowski do wojska trafił w 2003 roku. Wcześniej ukończył Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Później w tym samym mieście skończył roczne studium oficerskie. Do Afganistanu wyjechał we wrześniu ubiegłego roku z jednostki w Świętoszowie. W 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej pełnił funkcję dowódcy plutonu czołgów. Jak mówią jego koledzy, chciał jechać na zagraniczną misję. W Afganistanie wchodził w skład zespołu doradczego przy polskiej grupie bojowej w Gardez, przy granicy z Pakistanem.
– Miał wrócić za dwa tygodnie do Polski – opowiada Katarzyna, koleżanka Łukasza. – Wszyscy jesteśmy w szoku.
– Fajny chłopak był, zdolny, wykształcił się, wyuczył – wspomina Janina Chmielecka, mieszkająca kilka domów dalej. – Pamiętam, kiedy bawił się tutaj jako dziecko i on, i jego brat byli bardzo grzeczni, uczynni. Wyprowadził się jakiś czas temu, ale trudno zapomnieć, gdy tyle lat się mieszka obok i widuje rodzinę.
Łukasz Kurowski według ludzi, którzy go znali, już od najmłodszych lat wyróżniał się bystrością, opanowaniem, miał w sobie coś, dzięki czemu wszyscy doskonale go pamiętają.
– Przez całą swoją karierę miałem sposobność pracy z setkami uczniów, a mimo to, kiedy dowiedziałem się, co spotkało Łukasza, natychmiast zobaczyłem jego twarz – mówi Stanisław Rajkowski, nauczyciel. – Zawsze wyróżniał się spokojem i opanowaniem. Był uczniem inteligentnym, elokwentnym. To dla wszystkich wielka strata.

Koledzy milczą

W Świętoszowie, oddalonej o około 30 kilometrów od Bolesławca jednostce wojskowej Łukasza Kurowskiego jego koledzy unikali rozmów. To mógł być przecież któryś z nich. – Każdy taki wyjazd to ryzyko, ale każdy żołnierz sam decyduje o sobie – mówił im podczas porannej mszy ksiądz podpułkownik Augustyn Rosły.
– Był znakomitym fachowcem. Z wszystkich zadań wywiązywał się świetnie – mówi pułkownik Mariusz Bolecki, pełniący obowiązki dowódcy 10. Brygady Kawalerii Pancernej. – Był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Bardzo koleżeński, szanowany i lubiany.
Tuż przed uroczystością wręczenia przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego nominacji generalskich na dziedzińcu Belwederu w Warszawie minutą ciszy uczczono śmierć podporucznika Łukasza Kurowskiego. Pogrzeb Łukasza Kurowskiego odbędzie się w sobotę w południe w podpoznańskim Lusowie. Podporucznik w tutejszym kościele świętej Jadwigi i świętego Jakuba Apostoła przed trzema laty brał ślub. Stąd pochodzi jego żona i to ona zdecydowała, że jej mąż zostanie pochowany na cmentarzu w Lusowie. •

Radosław Sikorski, były minister obrony narodowej

– Afgańczycy są mistrzami intryg i możemy celowo padać ofiarą błędnych informacji. Aby nie paść ich ofiarą, powinien zostać wzmocniony polski zwiad w tym kraju. Minister obrony nie miał wystarczających kadr, by w pełni zabezpieczyć taki zwiad. Śmierć polskiego żołnierza nie zmieni charakteru polskiej misji w Afganistanie. Niestety podczas takich misji trzeba liczyć się z ofiarami. Wypowiedź dla TVN24

Aleksander Szczygło, minister obrony narodowej

– Afganistan jest miejscem, w którym służba wszystkich formacji, również polskich żołnierzy, czego nie ukrywałem, jest bardzo niebezpieczna. Tego, czy to pierwszy z elementów rozpoznania możliwości bojowych Polaków nie można wykluczyć, ale dowodów na to nie ma.

Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej

– To było standardowe działanie żołnierzy po ostrzale, ale cała sytuacja robi wrażenie, że doszło do potyczki, celowej zasadzki, wyciągnięcia żołnierzy z pojazdu, a potem do ostrzelania, które spowodowało śmiertelny skutek. Wierzę, że wojskowi przeprowadzą analizę tego smutnego zdarzenia, bo gdyby doszło do ostrzału z granatników czy innej ciężkiej broni, straty mogłyby być niestety dotkliwsze.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto