Tymczasem przejście wszystkich kolejnych etapów procedury obowiązującej w WCO sprawia, że to fizycznie niemożliwe. Obawiamy się, że lekarstwo podane po sześciu czy ośmiu godzinach nie jest już tak skuteczne.
Przypadków, kiedy pielęgniarka skaleczy się narzędziem, które miało kontakt z krwią pacjenta, jest według dr. Zefiryna Cybulskiego, kierownika pracowni mikrobiologii w WCO najwyżej kilka rocznie.
Zdaniem pielęgniarek - kilka, może kilkanaście w miesiącu.
W procedurze, która ma zapobiec zarażeniu HIV zapisano, że nie później niż po czterech godzinach, jeśli specjalista chorób zakaźnych tak zdecyduje, osoba zagrożona zakażeniem powinna zażyć pierwszą dawkę leku. - To nie może się udać - komentuje jedna z pielęgniarek. - Na wyniki badań czeka się nieraz ponad 3 godziny. Do tego trzeba zaliczyć dwie wizyty u lekarza. I dojechać na Szwajcarską - wylicza. - A przecież z równym skutkiem mogłybyśmy dostawać lek na miejscu.
- Nie pomyśleliśmy o tym - przyznaje dr Cybulski. - Musimy sprawdzić, czy podawanie tego środka nie podlega dodatkowym ograniczeniom. Jeśli nie, to może - rzeczywiście - byłoby celowe zmienić procedurę tak, by podawać go u nas.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?