Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W gimnazjum Bergera

Krzysztof SMURA
Dzisiejszy gmach poznańskiej Politechniki przy ulicy Strzeleckiej w niczym nie przypomina już budynku ufundowanego przez Gotthilf Bergera - Niemca, społecznika i darczyńcy miasta Poznania. Gimnazjum im.

Dzisiejszy gmach poznańskiej Politechniki przy ulicy Strzeleckiej w niczym nie przypomina już budynku ufundowanego przez Gotthilf Bergera - Niemca, społecznika i darczyńcy miasta Poznania.

Gimnazjum im. Bergera, bo taką nosiło nazwę - było uznawane w XIX wieku za jedną z najlepiej zorganizowanych i wyposażonych szkół w Europie.

Rodzinny spadek

Gotthilf Berger - niezwykle przedsiębiorczy Niemiec który potrafił wyciągnąć z upadku swoja rodzinę (czytaj u dołu ,,Ze wspomnień Marcelego Mottego) zebrał w dojrzałych latach swojego życia pokaźny kapitał. Szczęśliwie żonaty z panią Treppmacher nie miał szczęścia w dzieciach. Nie mając komu zapisać majątku zaczął się udzielać jako społecznik.

Najpierw w 1853 roku przy ulicy Wrocławskiej powstała Szkoła Realna. Niemały wkład w jej utworzenie obok G. Bergera miał Edward Raczyński. Jednak to ten pierwszy wespół z Hipolitem Cegielskim byli realizatorami zamierzenia. W szkole niższej obok niemieckich powstały klasy polskie, a połowa nauczycieli wywodziła się od Piasta. To był jednak dopiero początek sponsoringu Bergera.

Pieniądze na gmach

W 1861 roku G. Berger podarował miastu 50 tysięcy talarów na budowę nowego gmachu dla szkoły realnej. Jej budowę przy Strzeleckiej rozpoczęto rok później. W dokumencie darowizny podkreślono, że szkoła ta będzie przyjmować uczniów bez względu na narodowość i wyznanie. W 1865 roku do gmachu w neoromańskim stylu weszli pierwsi uczniowie.

Do ich dyspozycji oddano pierwszą w Poznaniu salę gimnastyczną, kilkadziesiąt sal lekcyjnych, trzy laboratoria. Tuz przed śmiercią w 1874 roku Berger zapisał miastu kolejne 150 tysięcy talarów. Z tych pieniędzy stworzono między innymi przytułek dla starców.

Uczniowskie wybryki

Zbigniew Zakrzewski opisując Poznań międzywojenny zajrzał i za mury gimnazjum przy Strzeleckiej To jego przekazowi zawdzięczamy opisy figli jakich dopuszczał się syn Dowbora Muśnickiego (komendanta Powstania Wielkopolskiego - przyp. red) Udziałem Giedymina były miedzy innymi atramentowe pułapki na nauczycieli, wzywanie policji do ich mieszkań pod pozorem grasującej w nich szajki złodziei, dawanie anonsów do gazety w których jeden z nauczycieli ogłaszał iż zbiera panny do kółka tańca (miał on bardzo zazdrosną żonę) czy wreszcie ukrywania stada gołębi pod nauczycielskim pulpitem. Ich wyłapywanie skutecznie zawalało każdą lekcję.

Młodych ludzi z fantazją było w Bergerze mnóstwo i to im szkoła zawdzięczała miedzy innymi sukcesy sportowe.

Czarna trzynastka

,,Znowu wygrali'', ,,Poznaniacy mistrzami Rzeczpospolitej'', ,,Wspaniałe zwycięstwo'' To tylko niektóre tytuły gazet obrazujące dokonania poznańskiego AZS-u wywodzącego się z harcerskiej czarnej trzynastki - zespołu od którego zaczęła się historia koszykówki nad Wisłą. Jeśli dodać, że przez całe dwudziestolecie międzywojenne zespół wychowany w murach gimnazjum święcił tryumfy to co tu można ująć? Wiedział co robi imć Berger stawiając przy Strzeleckiej pierwszą salę gimnastyczną w Poznaniu. Wiedzieli co robią poznaniacy stawiając na kosza.

Historia Czarnej trzynastki zaczęła się od przyjazdu niejakiego Wąsowskiego z Ameryki. To on przy pomocy tutejszego nauczyciela WF-u przeszczepił ją na nasz grunt.

Owoc tego ziarna był wspaniały. Do wybuchu II wojny światowej poznańscy gimnazjaliści albo zdobywali mistrzostwo, albo byli wicemistrzami. A teraz? Szkoda gadać.

Poznań nie zapomniał o swym darczyńcy i obecnie jeden z placów na Wildzie nosi imię Bergera.

Podźwignęli się z upadku
Ze wspomnień Marcelego Mottego

Bergerowie żyli dość wystawnie i przyjmowali u siebie (kamienica przy Wodnej - przyp. red) wyższą oficerie i biurokrację. Naraz zdaje mi się dwudziestego piątego roku (1825 - przyp. red) zatrzeszczał krach i nastąpiło bankructwo. Zrobiło to wielkie wrażenie w domu moim, a rodzice moi na aukcji w Bergerowskim domu kupili kilka sprzętów i ściennych obrazów.

Ze sklepów (należały do Bergerów - przyp. red) wylewano beczkami do ulicznych rynsztoków zepsute wino, ku wielkiej uciesze bab i uliczników, chwytających garnkami ów płyn kosztowny. Dom i ogrody Bergerów przeszły w obce ręce. Synowie staruszków po ich śmierci zaczęli odbudowywać majątek. Rozpoczęli handel drzewa, większą część czasu spędzali na wózku, nabywali i wycinali lasy. Młodszy z braci Gotthilf stworzył sobie pokaźną fortunę, ożenił się w późnym wieku, a nie mając dzieci i nie mogąc się ich spodziewać niemałą część kapitałów swoich poświęcił rodzinnemu miastu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto