Tylko poznańskie akademiczki grają u siebie

Kaliskie siatkarki stoczyły w czwartek morderczy bój z Muszynianką. Po dramatycznym tie-breaku musiały uznać wyższość "Mineralnych". Na rozpamiętywanie porażki nie ma jednak zbyt wiele czasu, bo już dziś mistrzynie Polski zagrają z AZS w Białymstoku.

- Dla ligi to dobrze, że przegraliśmy, bo czołówka się jeszcze bardziej wyrówna. Mnie jako trenera Winiar emocje w rozgrywkach mniej obchodzą niż forma drużyny. Nie jest z nią źle, bo wynik meczu do końca był sprawą otwartą. Zabrakło zimnej krwi i dobrego przyjęcia. Od trzech lat sporadycznie przegrywamy w rundzie zasadniczej, więc wyjazdowe porażki w Muszynie i Bielsku-Białej mogą zaskakiwać, ale z drugiej strony wciąż mamy szanse na pierwsze miejsce. Mam nadzieję, że przegrane w lidze scementują nas przed arcyważnym spotkaniem z holenderskim Amstelveen w Lidze Mistrzyń. W niej porażka miałaby nieodwracalne skutki. W lidze można ją przeboleć - podkreślił trener kaliszanek, Igor Prielożny. Jego zespół będzie zdecydowanym faworytem starcia z białostockimi akademiczkami, tak samo zresztą jak Farmutil w konfrontacji ze Stalą w Mielcu. - Piła ma zespół jak marzenie. Ma fajne środkowe i szybkie skrzydłowe. Do tego dochodzi świetna rozgrywająca. Trudno doszukać się więc słabych punktów - komplementował pilanki trener Stali, Roman Murdza. Warto jednak dodać, że mielczanki w tym sezonie u siebie wszystkie mecze wygrały za trzy punkty. Wreszcie w Poznaniu w poniedziałek, "na deser", kibiców czeka pojedynek AZS AWF z Centrostalem Bydgoszcz. Podopieczne Wojciecha Lalka myślą o całej puli, ale rywalki na pewno nie ułatwią im zadania, skoro niespodziewanie zajmują przedostatnie miejsce.