Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzy pytania do: Kazimierz Sidorczuk chciałby wrócić do Lecha

Hubert Maćkowiak
Z Kazimierzem Sidorczukiem, byłym bramkarzem Lecha, dziś szkoleniowcem bramkarzy w Sturmie Graz rozmawia Hubert Mackowiak

Do Poznania przyleciał Pan z Grazu, gdzie aktualnie Pan mieszka. Była okazja powspominać dawne czasy?

Kazimierz Sidorczuk: - Oczywiście, to świetna impreza. Warto było przylecieć. Spotkać jeszcze raz prawie wszystkich ludzi zasłużonych dla Lecha to świetna sprawa. Naprawdę cieszę się, że mogłem być tutaj, w Poznaniu, na koncercie 90-lecia Lecha. To właściwie pokolenia piłkarzy, którzy budowali i nadal budują wielkiego Kolejorza. Ten medal to symbol i pamiątka. Czuję się doceniony przez władze klubu. Oczywiście zasłużonych ludzi jest o wiele więcej, ale z okazji tej rocznicy można było wybrać dziewięćdziesięciu. Tym bardziej cieszę się, że znalazłem się w tym doborowym towarzystwie.

Dlaczego odszedł Pan z Kolejorza?

Kazimierz Sidorczuk: - To dość specyficzna sytuacja. Nie pokłóciłem się z władzami, bo chciałem zarabiać więcej. To nieprawda. Po prostu nie bałem się upomnieć o pieniądze, które działacze byli winni piłkarzom. Byłem w radzie drużyny, więc starałem się dbać o nasze dobro. Później ściągnięto z Besiktasu Stambuł Jarosława Bako, który przez trzy miesiące kosztował więcej niż ja przez rok. A w mojej ocenie wcale nie był lepszym bramkarzem. Byliśmy na tym samym poziomie. Kiedy masz w drużynie dobrego zawodnika, to nie możesz go tak po prostu odstawić, bo przyszedł ktoś nowy. Niestety chyba tak się stało ze mną. Byłem przez pięć lat w Lechu i radziłem sobie naprawdę dobrze. Gwarantowałem dobry poziom, stabilność.


Ma Pan żal do władz Lecha, a może wróci Pan do Lecha?

Kazimierz Sidorczuk: - W Lechu dużo się pozmieniało, klubem sterują inni ludzie. W ciągu moich pięciu lat graliśmy dobrze i przede wszystkim to zostanie w mojej pamięci i sercu. Kiedyś sądziłem się i do dzisiaj nie dostałem swoich pieniędzy. Mam wyrok sądu, ale moją sprawą nie chciała się zająć żadna z organizacji piłkarskich - ani PZPN, ani FIFA. Dzisiaj już o tym nie pamiętam. Trzy tytuły w pięć lat? To rewelacyjny wynik!

Gdyby pojawiła się szansa, żebym mógł pracować z bramkarzami, to dlaczego nie? Trochę szkoda, że nigdy nie otrzymałem konkretnej propozycji z Lecha. Owszem, były jakieś zapytania, ale raczej nic konkretnego. Nie ukrywam, że chciałbym kiedyś wrócić do Kolejorza i Poznania. Myślę, że mógłbym przydać się temu klubowi. Od sześciu lat zajmuję się szkoleniem bramkarzy w Sturmie Graz, wcześniej grałem na tej pozycji. Po prostu znam się na tej pracy. Przez ponad dwadzieścia lat zbierałem doświadczenie i wiem, że młodzi golkiperzy tylko by na tym zyskali

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trzy pytania do: Kazimierz Sidorczuk chciałby wrócić do Lecha - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto