Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SIERADZ - Zmarłych chowa bez nabożeństwa w kościele

Magdalena Hodak, Współpraca Dorota Grąbczewska
U ks. Szymona Wiatrowskiego pijacy po śmierci nie spoczną na kościelnym katafalku - FOT. PAWEŁ GOŁĄB
U ks. Szymona Wiatrowskiego pijacy po śmierci nie spoczną na kościelnym katafalku - FOT. PAWEŁ GOŁĄB
Chociaż pogrzeb 50-letniego Szymona P., który zapił się na śmierć, odbył się tydzień temu, to do dziś mówi się o nim w całej parafii Michała Archanioła w Dąbrowie Wielkiej pod Sieradzem.

Chociaż pogrzeb 50-letniego Szymona P., który zapił się na śmierć, odbył się tydzień temu, to do dziś mówi się o nim w całej parafii Michała Archanioła w Dąbrowie Wielkiej pod Sieradzem. Ludzie, którzy chcieli mu towarzyszyć w ostatniej drodze, nie mogą zrozumieć, dlaczego kapłan nie pozwolił wnieść trumny do kościoła.

A ksiądz Szymon Wiatrowski, proboszcz tej parafii, po prostu postanowił wypowiedzieć wojnę alkoholizmowi.
Duchowny, doktor teologii moralnej, zakazał wnoszenia do kościoła trumien zmarłych, którzy za życia nie stronili od samogonu. Nie ma mowy, by mieli nabożeństwo żałobne. Mieszkańcy wsi są zszokowani.
Surowe zasady wprowadzo-ne przez proboszcza jako pierwsi odczuli bliscy Szymona P. – Szymon został napiętnowany, a przecież nie był antychrystem. Bo każdy jest równy wobec Boga, który osądzi czyny za życia – oburza się jedna z uczestniczek pogrzebu, która woli nie podawać nazwiska.
Starszy mężczyzna, którego spotkaliśmy we wsi, stwierdził hardo: – Ustawienie trumny przed ołtarzem należy się każdemu ochrzczonemu. Proboszcz wydziwia i tyle. A przecież pije każdy jeden – rozzłoszczony macha ręką.
Ksiądz Wiatrowski tłumaczy, że pogrzeb Szymona P. odbył się po katolicku, tyle że w skromniejszej oprawie. Duszpasterz odprowadził zmarłego alkoholika na cmentarz parafialny, a potem odprawił mszę św. o spokój duszy. Takie postępowanie z notorycznymi grzesznikami będzie – według księdza – ostrzeżeniem dla innych, żeby się opamiętali.
– Wprowadziłem surowe zasady, bo napomnienia nie pomagały – rozkłada ręce kapłan. – Nie było mi łatwo podjąć taką decyzję, ale ten parafianin nie chciał walczyć z nałogiem. Kiedyś przyszedł po pijanemu na pasterkę i w ordynarny sposób domagał się komunii świętej. Zachowywał się wulgarnie, kpił z mszy, bluźnił przeciwko Kościołowi. Wprowadzenie jego ciała przed ołtarz mogłoby gorszyć innych – uważa ksiądz Wiatrowski.
Proboszcz z Dąbrowy Wielkiej ostrzega, że pochówek drugiej jakości spotka każdego, kto za życia nie rozstanie się z alkoholem i będzie omijał kościół.
– Kiedy wieszałem ostatnio ogłoszenia duszpasterskie, zauważyłem, że mój parafianin, 73-letni pan Władysław, zmierza jak zwykle do baru – mówi duchowny. – Zagadnąłem go, dlaczego nie zajdzie się pomodlić. „Ja tam mam swoją kaplicę” – odparł, pokazując na szynk. Powiedziałem, żeby się opamiętał, bo taką kaplicę jak za życia będzie miał po śmierci.
Mieszkańcy Dąbrowy Wielkiej podzielili się co do oceny działań proboszcza. Część parafian docenia jego postępowanie. – Dobrze, że ktoś wreszcie wstrząsnął sumieniami. Cały naród powinien się otrząsnąć. Przez alkohol doszło do niejednego nieszczęścia – mówi parafianka Małgorzata Balcerzak, pielęgniarka z sieradzkiego hospicjum.
W kurii diecezji włocławskiej, której podlega parafia, usłyszeliśmy, że proboszcz postąpił prawidłowo, bo ustawienie ciała katolika przed ołtarzem nie jest obowiązkowe z punktu widzenia prawa kanonicznego. Ksiądz Marian Bronikowski, dziekan dekanatu sieradzkiego, zaprasza do siebie oburzonych parafian, aby móc załagodzić sytuację.
Joanna Miksa, etyk z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Łódzkiego, uważa, że duchowny może odnieść sukces.
– Na wsi zakaz wniesienia ciała do kościoła robi wrażenie, więc parafianie z ciągotami do alkoholu mogą mieć bodziec do walki z nałogiem. Bezmyślna pobłażliwość wyrządza krzyw-dę, a tzw. twarda miłość uzdrawia wedle zasady: kocham, więc wymagam. Brak reakcji oznacza ciche przyzwolenie – tłumaczy etyk.
Walka duchownych z pijaństwem na wsiach to droga przez mękę. Niektórzy stają za to przed sądem. Przytrafiło się to księdzu Jackowi Marciniakowi, proboszczowi parafii w Pleckiej Dąbrowie koło Kutna. Kapłan odpowiedział na błagania o pomoc parafianek, które żaliły się, że jeden z miejscowych rolników rozpija ich mężów i synów.
Ksiądz Jacek Marciniak kilkakrotnie upominał wskazanego przez parafianki mężczyznę, aż wreszcie w bezsilności nazwał go z ambony „nieumytą mendą i kanalią plączącą się po ziemi bez sensu”. Ksiądz nie żałuje wypowiedzianych z ambony słów. Z uwagi na dobrą opinię kapłana sąd tydzień temu postanowił warunkowo umorzyć postępowanie na dwa lata.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto