Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeżył misję w Kosowie. Zginął na drodze

Arkadiusz Dembiński
- Na niego zawsze można było liczyć. Nie odmówił pomocy. Nie mogę uwierzyć, że już go nie ma – przyznaje pan Maciej, kuzyn Leszka Jasińskiego, który zginął tragicznie w wypadku drogowym

Gdyby było więcej takich ludzi to świat bez wątpienia były lepszy. Trudno jest mi uwierzyć, że już go nie ma wśród nas. Praktycznie nie było dnia, abyśmy nie rozmawiali telefonicznie, gdy był na służbie. A gdy miał choć kilka dni wolnego, spotykaliśmy się w Wągrowcu. Był zawsze, gdy tylko potrzebowałem jego pomocy. Byliśmy nierozłączni jak bracia. W domu wszystko o nim przypomina. W korytarzu wisi jego wojskowy pas. W kuchni na lodówce zdjęcie. W pokoju synka, jego chrześniaka, przypominają mi o nim zabawki, w większości kupione przez niego dla malca. Leszek zawsze będzie z nami. W naszej pamięci - przyznaje Maciej Lipiński z Wągrowca, kuzyn tragicznie zmarłego Leszka Jasińskiego.

- To był człowiek pełen optymizmu. Z jego twarzy nie schodził uśmiech. Wszelkie krzywdy, jeśli go spotykały, szybko darował. Do nikogo nie trzymał urazy - wspomina Krzysztof Wojtaszek z Wągrowca, wieloletni znajomy pana Leszka. - Leszek starał się czerpać z życia ile się dało. Starał się realizować marzenia. Był niezwykle pogodnym człowiekiem - dodaje jedna ze znajomych z Wągrowca.

Leszek Jasiński pochodził z Łukowa pod Wągrowcem. - Większość czasu jednak i tak spędzał u mnie w Wągrowcu. Miał tu swój pokój, w którym mieszkał, gdy nie miał służby - wspomina pan Maciej. Leszek Jasiński był zawodowym żołnierzem. Miał stopień starszego szeregowego. Pełnił służbę w jednostce wKoszalinie. - Niedawno wrócił z misji w Kosowie. Nie zdążył jeszcze odebrać odznaczeń. Wszyscy spodziewaliśmy się, że niebawem dostanie także awans. Niestety. Nie doczekał się go - przyznaje ze smutkiem kuzyn zmarłego. Śmierć pana Leszka spotkała go w ubiegły czwartek.

- Wyczyścił motor przed zimą i wybrał się na ostatnią przejażdżkę. To miała być ostatnia przejażdżka w tym roku, a nie w życiu... Motocykle to była jedna z jego pasji. Po powrocie z Kosowa wreszcie dorobił się własnej maszyny - wyjaśnia kuzyn. Z ostatniej przejażdżki przed okresem zimowym wracał już w stronę Koszalina. Nagle jednak na jego drodze stanął skręcający na stację benzynową samochód. Motocyklista najprawdopodobniej próbował odbić w bok, aby uniknąć zderzenia z samochodem. Niestety, na nic się to zdało. Ścigacz kierowany przez starszego szeregowego Jasińskiego wbił się w bok samochodu. Motocyklista „przeleciał” przez maskę auta na drugą stronę. W chwili wypadku nadjechał przypadkowy wojskowy konwój. Przeszkoleni z udzielania pierwszej pomocy, żołnierze rzucili się na ratunek rannemu motocykliście, nawet nie wiedząc, że walczą o życie swojego kolegi z armii. Na miejsce wezwano służby ratunkowe i policję. Niestety. 29-latek zmarł na miejscu z powodu licznych obrażeń.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto