Osoby poszukujące używanych samochodów powinny uważać.Do tej pory ich wątpliwości co do historii aut rozwiewały książki serwisowe. Powinny się w nich znajdować daty przeglądów, ślady napraw, stemple, podpisy, daty i czarno na białym potwierdzenie przebiegu. Tymczasem ten kto uwierzy, że każda książka odzwierciedla rzeczywisty stan używanego pojazdu, może stracić nie tylko nerwy, ale również sporo pieniędzy. Ich fałszowanie to bowiem w Polsce coraz bardziej powszechny proceder.
Mimo, że oficjalnie mało kto to potwierdza, okazuje się, że podrabianie nie jest trudne, ani kosztowne, ale za to bardzo opłacalne. – W internecie można dostać czystą książkę serwisową do każdego modelu samochodu, w każdym właściwie języku– zdradza nam mężczyzna sprowadzający auta zza granicy, chcący zachować anonimowość.– Nie kosztuje ona więcej niż sto złotych. Wyrób pieczątki z adresem autoryzowane gosalonu w Niemczech to 30 złotych. Potem wpisujemy nową historię auta, zmieniając długopisy i charakter pisma. Pięcioletnia książka serwisowa nie może wyglądać tak, jakby przed chwilą wyjechała z drukarni, więc trzeba ją trochę podniszczyć. I gotowe.
Wartość samochodu z przerobionym życiorysem może wzrosnąć o kilka tysięcy złotych. Z danych Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej wynika, że samochód średniej klasy o pojemności od 1200 do 1800cm sześc. może zyskać ze względu na mały przebieg 12-13 proc. w stosunku do przeciętnie używanego auta. Cofając licznik 5- letniego auta o 40.000 kilometrów można na tym zyskać od dwóch do trzech tysięcy złotych.
Rzeczoznawcy samochodowi rzadko przyznają, że spotkali się z procederem fałszowania książek serwisowych, choć temat poruszają internauci na forach motoryzacyjnych. Jarosław Nowak z Biura Ekspertyz i Ocen Technicznych Pojazdów jest jednym z niewielu, którzy przyznają, że podrabianie książek serwisowych jest problemem. – To dzieje się już od wielu lat i nikt chyba nie potrafi powiedzieć, jaka jest skala tego zjawiska – mówi Jarosław Nowak. Nie przestaje go zadziwiać, jak beztrosko klienci podejmują decyzję wydania pieniędzy na niesprawdzony samochód. –Do mnie trafiają najczęściej wtedy, kiedy okazuje się, że najprawdopodobniej zostali oszukani. Wtedy jest już jednak zapóźno.
W Poznaniu prokuratura tylko raz prowadziła śledztwo, w którym oskarżony przyznał się do fałszowania książek serwisowych. Był to jednak jeden z najlżejszych zarzutów, jaki mu postawiono. Marcin M. podrabiał również dokumenty, na podstawie których rejestrowano kradzione samochody. Gdyby nie to, o fałszowaniu książek serwisowych nikt by w poznańskim sądzie nie usłyszał.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody