MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Policjanci z Bałtyckiej wrócili do pracy

Barbara Sadłowska
Sąd nie zezwolił na publikację twarzy uniewinnionych policjantów, dlatego też musieliśmy je zamazać - FOT. PIOTR JASICZEK
Sąd nie zezwolił na publikację twarzy uniewinnionych policjantów, dlatego też musieliśmy je zamazać - FOT. PIOTR JASICZEK
Sąd uniewinnił wczoraj czterech funkcjonariuszy, którzy w kwietniu 2004 roku ostrzelali samochód przy ulicy Bałtyckiej, zabijając Łukasza Targosza i ciężko raniąc Dawida Lisa.

Sąd uniewinnił wczoraj czterech funkcjonariuszy, którzy w kwietniu 2004 roku ostrzelali samochód przy ulicy Bałtyckiej, zabijając Łukasza Targosza i ciężko raniąc Dawida Lisa. Adwokat Wiesław Michalski za taki werdykt wini... prokuratora. Policjanci dzisiaj wrócili do pracy.

29 kwietnia 2004 roku około godziny 22.30 policjanci otworzyli ogień do uciekającego samochodu na skrzyżowaniu ulic Gdyńskiej i Bałtyckiej w Poznaniu. Byli przekonani, że znajduje się w nim poszukiwany od kilku lat groźny przestępca Sebastian Szczot. Pechowy zbieg okoliczności sprawił, że tego wieczoru para dziewiętnastolatków odwoziła kolegę do Swarzędza. Dawid i Łukasz wjechali na zamknięte dla ruchu podwórko między blokami w chwili, gdy do policjantów obserwujących mieszkanie przestępcy dotarła informacja, że wychodzi z niego jakiś mężczyzna.
Tragiczny finał rozegrał się gdy auto, w którym siedzieli młodzi ludzie, zatrzymało się na światłach. Policjanci ubrani po cywilnemu, z wyciągniętą bronią podeszli do samochodu. Pasażerowie pomyśleli, że to napad. Próbowali uciec. Wówczas funkcjonariusze, przekonani, że kierowca zamierza ich rozjechać, oddali w kierunku pojazdu 39 strzałów. Łukasz Targosz zginął na miejscu. Dawida Lisa kula trafiła w kręgosłup. Chłopak, który następnego dnia miał iść do wojska, został skazany na wózek inwalidzki.

Więzienie albo....

Proces policjantów rozpoczął się we wrześniu ubiegłego roku. Tydzień temu sąd na 6 godzin oddał głos prokuratorowi, oskarżycielom posiłkowym i ich adwokatom oraz oskarżonym i ich obrońcom. Prokurator wnioskował, by ukarać policjantów za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień, czym spowodowali zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób. Szczegółowo wyliczał, co powinni zrobić, a czego nie zrobili. Mówił o fatalnych zbiegach okoliczności, prowadzących do błędnego przekonania, że oskarżeni ścigają niebezpiecznego bandytę.
– Sam rozważałem, jak bym się zachował w takiej sytuacji – mówił Marek Jabłeka z zielonogórskiej prokuratury. – Podobnie jak pokrzywdzeni, także odmówiłbym wyjścia z samochodu.
Zażądał dla policjantów kar bez zawieszenia: 2 lat oraz 2,5 roku więzienia.
Tymczasem adwokat Wiesław Michalski, reprezentujący rodzinę zastrzelonego Łukasza, określił wystąpienie prokuratora jako... mowę obrońcy. W jego ocenie, oskarżyciel zbagatelizował zachowanie policjantów.
– Zupełnie jakby strzelali w krzaki, a potem okazało się, że w tych krzakach ktoś siedział – przekonywał Wiesław Michalski. – Jeżeli z odległości 3 metrów oddaje się 39 strzałów, to nie mamy do czynienia z narażeniem na niebezpieczeństwo. To zabójstwo!
Obrońcy oskarżonych prosili sąd o uniewinnienie policjantów, dowodząc, że wykonywali swoje obowiązki w niezwykłym stresie i dotrzymali wszelkich procedur.

Wrócili do pracy

Wczoraj sędzia Mariusz Sygrela ogłosił wyrok oczyszczający funkcjonariuszy z winy. Po jego słowach na sali zapadła cisza. Sąd uzasadnił swój werdykt, rozpoczynając od... zdumienia spowodowanego tym, że niektóre dowody nie trafiły do prokuratora.
Między innymi, dopiero pod koniec procesu jeden z oskarżonych przekazał sądowi dyskietkę z zapisem rozmów telefonicznych Łukasza. Nie wiadomo jednak, kto to zrobił i dlaczego.
– Samo użycie broni przez funkcjonariusza nie jest przestępstwem, jeżeli jest zgodne z normami ustawy o policji – wyjaśniał Mariusz Sygrela. W ocenie sądu, w zachowaniu policjantów stwierdzono nieprawidłowości, ale formalnie nie naruszyli oni swoich resortowych przepisów. Dlatego, tłumacząc – jak każe prawo karne – wszystkie wątpliwości na korzyść oskarżonych, sąd musiał ich uniewinnić.
Wyrok jest nieprawomocny. Jednak już wczoraj sąd uchylił policjantom zawieszenie wykonywania zawodu, a dzisiaj funkcjonariusze wrócili do pracy. Wszyscy czterej otrzymają wyrównanie wynagrodzenia, które przez cały czas śledztwa i procesu było im wypłacane w połowie.

Aldona Targosz, matka Łukasza

– Chciałam usłyszeć tutaj chociaż jedno dobre słowo o moim synu. Nie doczekałam się. Nikt nie wie, jakim był człowiekiem. Nie wybaczę im tego, że mojemu dziecku odebrali życie, a Dawidowi je zmarnowali.

Agata Michalska, adwokat reprezentujący Dawida Lisa

– Nie byli równo traktowani. Policjanci przez kilka miesięcy przebywali na zwolnieniach lekarskich. Dawid został przesłuchany trzy dni po zdarzeniu, po poważnych operacjach i silnych lekach.

Małgorzata Heller–Kaczmarska, obrońca oskarżonych policjantów

– Ci wielokrotnie nagradzani funkcjonariusze w ciągu ponad roku zatrzymali 250 poszukiwanych przestępców. Nigdy nie użyli broni. Nawet wtedy, gdy poszukiwany uciekał.

Wiesław Michalski, adwokat reprezentujący rodzinę Targoszów

– Wyrok jest skutkiem skierowania do sądu błędnego aktu oskarżenia. Od początku podnosiłem, że prokurator przyjął niewłaściwą kwalifikację czynu.

Mariusz Sygrela, sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu

– Zginął młody człowiek, dopiero wchodzący w życie. Wielką tragedię przeżyli rodzice, którzy musieli pochować swoje dziecko. Nikt nie ma też wątpliwości, że mimo zasądzonego tak wysokiego zadośćuczynienia, Dawid Lis oddałby wszystkie pieniądze, by odzyskać zdrowie.

od 16 lat
Wideo

Ceny warzyw i owoców w maju

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto