Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań - Nieznana historia śmierci Piotra Majchrzaka cz. 6

Krzysztof M. Kaźmierczak
Jego śmierć urosła do rozmiarów legendy. Radio Wolna Europa podawało, że Piotra zmasakrowało ZOMO tłumiące 13 maja 1982 roku manifestację. Wiadomość podchwyciły podziemne media, podawano ją sobie z ust do ust jako przykład kolejnej zbrodni stanu wojennego. Tyle, że 19-latek został śmiertelnie ranny dwa dni przed manifestacją, a na jego ciele nie było śladów pobicia pałkami przez oddział ZOMO. Przedstawiamy nieznaną historię śmierci Piotra Majchrzaka odtworzoną w oparciu o dokumentację oraz relacje świadków i uczestników wydarzeń. Dziś szósta, ostatnia część cyklu publikacji Krzysztofa M. Kaźmierczaka.

W poprzednich częściach

Wieczorem 11 maja 1982 r. przed prowadzącą nocny dansing restauracją "W-Z" przy ul. Fredry doszło do bijatyki między kilkunastoma podpitymi osobami. Interweniowała milicja i dwa patrole ZOMO. Koło "W-Z" przechodził przypadkiem Piotr Majchrzak. Znaleziono go nieprzytomnego, między lokalem a kościołem. Przechodnie twierdzili, że chłopaka uderzył parasolem (miał on 12-centymetrowy metalowy szpikulec) Marian O., jeden z uczestników bijatyki. Piotr zmarł po tygodniu. Prokuratura wszczęła w sprawie spowodowania jego śmierci śledztwo własne, bez udziału MO i SB. Zamierzano postawić zarzuty zomowcom, ale ich udziałowi w pobiciu Piotra przeczyły zeznania świadków i wyniki sekcji zwłok. U zmarłego oprócz głębokiej rany kłutej sięgającej 6 cm w głąb czaszki stwierdzono tylko niewielkie otarcia naskórka na uchu i skroni. 19-latek doznał rozległego urazu śródmózgowego w wyniku uderzenia "narzędziem twardym, tępym, względnie od upadku na podłoże". Ekspertyzę parasola Mariana O. wykonano dopiero kilka tygodni od zajścia (nie stwierdzono na nim śladów krwi).

Śledztwo umorzono, ale podjęto je po zażaleniu rodziców. Nie winili w nim za śmierć syna zomow-ców, tylko człowieka z parasolem, Napisali, że "sprawcą uderzenia, które spowodowało upadek syna, a w konsekwencji obrażenia powodujące jego zgon, był O. (...) Naszym zdaniem już zgromadzone dowody pozwalają postawić taki zarzut Marianowi O.". W trakcie wznowionego śledztwa przepytano lokatorów posesji naprzeciw "W-Z", ale żaden z nich nic nie wiedział. Przeprowadzono wizję lokalną, ale nie spełniła ona swojej roli, gdyż Marian O. przyszedł na nią nietrzeźwy. Sprawę ponownie umorzono w listopadzie 1983 roku, lecz wszczęto ją po zażaleniu adwokata rodziców, który napisał, że "zdaniem skarżącego w sprawie zebrano dostateczne dowody, by przedstawić stosowny zarzut Marianowi O.". Na żądanie rodziców śledztwo przejęła Prokuratura Wojewódzka. Tym razem śledczy zamierzał postawić zarzut Marianowi O., ale poznański biegły wykluczył, że ranę kłutą zadano szpikulcem parasola. Prowadzone przez Bolesława Cabańskiego, ostatnie w czasach PRL śledztwo na życzenie rodziny koncentrowało się na ustaleniu, co robił O., sprawdzano też, czy ciosu w twarz nie zadano innym niż parasol, ostrym przedmiotem. Po raz kolejny szukano świadków i przepytano lokatorów pobliskiej kamienicy, ale bez rezultatu. Ponowiono wizję lokalną . W śledztwie aktywnie uczestniczył (biorąc udział w przesłuchaniach) prawnik rodziców Piotra. 31 lipca 1984 roku Cabański umorzył śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy. Nie pomogło zażalenie adwokata rodziców, który twierdził ponownie, że z "dowodów wynika niezbicie, że Marian O. uderzył parasolem Piotra Majchrzaka".

Rodzice winią ZOMO, komisja Rokity prokuratora i biegłego
31 sierpnia 1990 roku, w rocznicę Sierpnia'80 przed kościołem przy ul. Fredry ks. Leonard Poloch poświęcił ustawiony przez "Solidarność Walczącą" kamień. "Piotr Majchrzak, żył lat 19, zamordowany przez ZOMO" głosi umieszczony na nim napis, który ustaliła matka tragicznie zmarłego. W marcu 1991 roku napisała ona "Zomowcy go zabili na schodach kościoła" w interwencyjnym liście do ministra sprawiedliwości, Wiesława Chrzanowskiego.

Sprawa Piotra, jak wszystkie inne niewyjaśnione śmierci, które podziemie przypisywało władzom PRL była w tym czasie przedmiotem badań Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW tzw. komisji Rokity. Zajęto się nią podczas jednego z ostatnich posiedzeń, 10 września 1991 roku. Z jego stenogramu wynika, że poseł Andrzej Konopka stwierdził: "Stanowisko naszego zespołu jest takie, że w świetle zebranego materiału dowodowego (i nie ulega to wątpliwości i nie jest kwestionowane) w chwili upadku Piotra Majchrzaka tuż obok niego znajdowali się tylko Marian O. i Lidia S". Wyraził zdziwienie, że "O. nie przedstawiono zarzutu, a słuchany był jedynie jako świadek". Zdaniem posła "wątpliwości budzi również opinia biegłego, który nie ustosunkował się m.in. do tego, że w protokole sekcji stwierdzono, że wyłamany fragment oczodołu miał wymiary 1x3 cm, natomiast ostrze parasola miało średnicę dużo mniejszą niż przekrój kanału rany".

Współpracujący z komisją mecenas Grabiński stwierdził, że "należy wyjaśnić dlaczego, gdy wszystko wskazuje na sprawcę, tej osoby nie przesłuchuje się w charakterze podejrzanego". Powiedział, że "nie wolno zostawić sprawy, w której biegły sam sobie przeczy i zaprzecza nawet zdrowemu rozsądkowi". Jego zdaniem prowadzący pierwsze śledztwo prokurator Knast nie miał podstaw umorzyć sprawy "z braku dowodów popełnienia przestępstwa", bo takie dowody były. Uznał też, że późniejsze zeznania zomowców (w których zaprzeczyli, że widzieli jak O. uderzył "Piotra") wyglądają na wymuszone.

Poseł Wojciech Solarewicz zdziwił się dlaczego sprawa trafiła do komisji , ale jej przewodniczący, Jan Rokita uznał, że należy zbadać związek między działalnością funkcjonariusz MSW, a śmiercią Piotra "ponieważ z dyskusji wynika, że takiej możliwości nie wyklucza się".

Komisja uznała, że "prawidłowość prowadzonego postępowania budzi poważne zastrzeżenia" i przekazała sprawę Prokuraturze Wojewódzkiej w Poznaniu. Zalecono jej: zasięgnięcie opinii biegłego, czy obrażenia mogły być zadane parasolem, przesłuchanie żołnierzy z patrolu WSW, wyjaśnienie okoliczności sporządzenia notatki, w której O. mówił o tym, że podczas bójki bronił się parasolem oraz sprawdzić ilu funkcjonariuszy MO i WSW brało udział w interwencji pod "W-Z". Polecono również ustalić, czy wobec prokuratora Knasta "wyciągnięto konsekwencje w związku z ewidentnym błędem polegającym na tym, że umorzył sprawę wobec braku dostatecznych dowodów przestępstwa".

Wraz z przedstawiającą nieprawidłowości ekspertyzą mecenasa Grabińskiego prokuratura otrzymała analizę autorstwa wizytator R. Dobryniewskiej-Babiaczyk. "Uważam, że błędem było nie przedstawienie zarzutów Marianowi O." napisała prokurator . Stwierdziła przy _tym, że "brak jakichkolwiek danych, które mogłyby sugerować, że śmierć P. Majchrzaka nastąpiła na skutek pobicia przez milicję". Zwróciła też uwagę na to, że według biegłego zadanie rana kłutej nie wymagało dużej siły i mogła jego sprawcą być kobieta, a O. był w czasie bijatyki w towarzystwie pijanej Lidii S. Prokurator uznała zarazem, że jeśli nie znajdą się świadkowie, to szanse na rozwiązanie sprawy są niewielkie.

Cały artykuł (wraz z komentarzami byłego komendanta głównego policji, Zenona Smolarka, b. komendanta miejskiego policji Macieja Szuby oraz historyka prof. dr hab. Wiesława Olszewskiego) w dzisiejszym Magazynie "Głosu Wielkopolskiego"

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto