– Mieszkam w lokalu, który wcześniej zajmował mój ojciec jako mieszkanie pracownicze. Kilka lat temu budynek przejęło miasto, zmienił się zarządca. Tak się złożyło, że w tym czasie tata się rozchorował i zmarł. Od kilku lat dostaję pisma, że mam płacić za garaż. Tyle że ja żadnego garażu nie mam! – denerwuje się pani Katarzyna, lokatorka domu przy ulicy Naramowickiej 144a.
Do budynku faktycznie należy inny – odnowiony, z garażami. Ten, za który miałaby płacić panią Katarzyna, znajdować ma się z tyłu. – Pisałam do poprzedniego zarządcy, wyjaśniałam, ale nikogo to nie interesuje.
Pani Katarzyna, nękana pismami, przejrzała dokumenty zgromadzone przez ojca. Znalazła tam, że do mieszkania należy pomieszczenie gospodarcze, ale bez dodatkowych opłat. Być może to właśnie o nie chodzi.
– Ja już nie mam siły wyjaśniać. Prosiłam, by ktoś tu przyjechał, zobaczył, jak jest w rzeczywistości. Nawet gdybym miała samochód, to do tego garażu czy pomieszczenia gospodarczego nie wjadę, bo od lat stoi tu płot. Musiałabym więc mieć dźwig, żeby to auto dwa razy dziennie przestawiać przez ogrodzenie – żali się lokatorka. – Już od sześciu lat urzędnicy nękają mnie pismami, że jestem w posiadaniu tego garażu, a to bzdura!
Pani Katarzyna ma inne problemy na głowie – przeciekający dach (mieszka na poddaszu), wciąż chłodne stare kaloryfery.
– Nikt się nami nie interesuje. Żadnego remontu nie było tu od lat. Żadnego urzędnika, żadnego dozorcy. Liczniki wody czy gazu zakładał jeszcze mój ojciec – mówi lokatorka..
Przed budynkiem faktycznie jest bardzo niebezpiecznie, zwłaszcza po zapadnięciu zmroku, bo ciemności pojawiły się tu lata temu, gdy raz, być może na zawsze, zgasła przydrożna latarnia.
Od stycznia budynkiem zarządza MPGM. Z przejętych od poprzedniego zarządcy dokumentów wynika, że pani Katarzyna korzysta bezumownie z garażu numer 5.
– Prosiliśmy tę lokatorkę w lipcu ubiegłego roku o przekazanie nam dokumentów czy zdjęć, które pozwoliłyby na wyjaśnienie tej sytuacji. Ta jednak ani nie zatelefonowała, ani w żaden inny sposób się z nami nie skontaktowała – tłumaczy Maria Wellenger z MPGM.
– Wyjaśniałam tę sytuację od lat, z poprzednim zarządcą. Wystarczy, by ktoś tu przyjechał z dokumentami, mapkami i zobaczył – mówi zdenerwowana lokatorka.
Wreszcie wczoraj rozpoczęto wyjaśnianie tego absurdu.
– Skontaktujemy się z tą panią osobiście. Będziemy wyjaśniać, czy doszło do pomyłki, a jeśli tak się stało, kiedy i gdzie miała ona miejsce – deklarowała wczoraj Magdalena Gościńska z Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych.
Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?