Po dwóch miesiącach Arena odczarowana

Koszykarze Politechniki Poznańskiej wreszcie wygrali w Arenie. Wczoraj w 14. kolejce rozgrywek o mistrzostwo pierwszej ligi pokonali Stal Stalowa Wola 95: 85. Poraz ostatni poznaniacy triumfowali w tej hali 13 października ze Startem/ AZS Lublin, najsłabszą drużyną w ligowej tabeli.

Pojedynek ze Stalą rozpoczął się z 20-minutowym opóźnieniem, ponieważ autobus z koszykarzami gości na przejechanie trasy z hotelu nad Maltą do Areny potrzebował prawie dwóch godzin. Utknął po prostu w wielkim przedświątecznym korku. Stalowolanie mieli tylko 25 minut na rozgrzewkę, niespodziewanie jednak to oni nadawali ton gry w pierwszych minutach. – Kto tu się spóźnił – krzyczał do swych zawodników trener Wojciech Krajewski. Poznaniacy objęli prowadzenie dopiero w piątej minucie – 10:8. Ale jak zwykle grali bardzo nierówno. Momentami zwiększali przewagę do 10– 12punktów, by po chwili prawie wszystko stracić. Na początku trzeciej kwarty gospodarze wygrywali na przykład 56:45, a kilka minut później zespół ze Stalowej Woli dogonił i było 67:63. Na trybunach właściwie cały czas był niepokój o końcowy wynik. Na szczęście jednak po raz kolejny w pierwszoplanowej roli wystąpił Joseph McNaull, który dzielnie walczył pod tablicami, był też bardzo skuteczny. Za grę w trzeciej i czwartej odsłonie wielkie brawa należą się też Michałowi Krajewskiemu, który musiał przejąć ciężar gry po Marcinie Stokłosie. Ten drugi w 32. minucie opuścił boisko po pięciu przewinieniach. Cieszy kolejna wygrana. Ale powiedzmy sobie szczerze – powinna ona być bardziej przekonująca. Kibice lubią emocje na parkiecie, ale nie lubią takich porażek jak na przykład z Resovią czy Sportino Inowrocław. W środę Politechnikę Poznańską czeka ostatni mecz w pierwszej rundzie.