Od początku wczorajszy pojedynek, to była radosna piłka ręczna, czyli zupełny brak obrony. Czesi postanowili udowodnić też, że mają w swoim zespole także innych zawodników, a nie tylko Filipa Jichę oraz Jana Filipa, którzy we wszystkich poprzednich spotkaniach mistrzostw Europy w Austrii zdobyli dla swojej ekipy 65 procent bramek. Do polskiej siatki trafiali bowiem Sklenak, Vitek, Nocar i Vrany.
Najbardziej denerwujący był fakt, że podopieczni trenera Bogdana Wenty byli bardzo pasywni w obronie, a w dodatku wyraźnie słabszy dzień miał Sławomir Szmal. Co prawda Polacy prowadzili w 6. minucie 5:3, jednak już chwilę potem był remis 5:5. Biało-czerwoni ponownie wypracowali sobie dwubramkową przewagę (7:5), jednak rywale szybko odrabiali straty. W całej pierwszej połowie remis na meczowej tablicy pojawiał się aż 14 razy. Polski szkoleniowiec dał też szanse młodemu bramkarzowi Piotrowi Wyszomirskiemu, który kilka razy popisał się udanymi interwencjami, jednak i to niewiele dawało. Czesi byli nadzwyczaj skuteczni i po trzydziestu minutach wygrywali 19:18. Było jasne, że tego wieczoru naszej drużynie będzie bardzo trudno o sukces.
Po przerwie Polacy rozpoczęli bardzo dobrze i dość szybko odrobili straty, aby w 34. minucie objąć prowadzenie 22:20. Po raz kolejny nadarzała sie okazja, aby wypracować większą przewagę. Nic z tego jednak nie wyszło. Czesi próbowali różnych sposobów, aby oszukiwać polską defensywę (grali na dwóch obrotowych) i rzeczywiście im się to udawało. Ponownie doprowadzili do remisu 22:22. Z kolei w 40. minucie był remis 25:25. Gracze Wenty mieli kolejną szansę, aby „odskoczyć” rywalom (było 27:25), jednak w decydujących momentach brakowało skuteczności nawet w sytuacjach sam na sam z czeskim bramkarzem. Stało się
jasne, że biało-czerwoni znowu zaserwują wszystkim kibicom dramatyczną końcówkę.
Mogło tak wcale nie być, kiedy po golu Mariusza Jurkiewicza Polacy wygrywali 30:27 (48. minuta). Rywale zacieśnili jednak obronę, a naszym zawodnikom było bardzo trudno trafiać z drugiej linii. Zamiast więc spokojnego kontrolowania sytuacji na parkiecie hali w Innsbrucku, znowu był horrror. Pięć minut przed ostatnią syreną był remis 32:32. Nieco ponad dwie minuty przed końcem po golu Michała Jureckiego Polacy prowadzili 34:33. Po akcji Czechów wreszcie Sławomir Szmal spisał się znakomicie. Odpowiedź biało-czerwonych skuteczna, a do siatki trafił Bartosz Jurecki i było 35:33. Zostało tylko 55 sekund do syreny. Rywale po szybkiej akcji zdobyli kontaktowego gola, ale na więcej nie było ich już stać.
Jutro Polaków czeka ostatni mecz drugiej rundy turnieju z Francuzami. Stawką tego pojedynku będzie pierwsze miejsce w grupie. Początek meczu o godzinie 20.30. A potem już tylko walka o medale! Jak obiecuje trener Wenta, to nie koniec radości. Trzymamy za słowo!
Polska – Czechy 35:34 (18:19)
Polska: Szmal, Wyszomirski – Jaszka 2, K. Lijewski 2, Kuchczyński, Jachlewski 3, Bielecki 7, Siódmiak, Żółtak, B. Jurecki 2, Jurasik 5, M. Jurecki 5, Tłuczyński 5, Jurkiewicz 1, M. Lijewski 3, Rosiński.
Czechy: Stochl, Galia – Nocar 2, Vitek 5, Mickal, Zdrahala 1, Vrany 3, Kubes 2, Piskac 4, Jicha 7, Filip 4, Sobol 1, Mraz, Stehlik, Hynek, Sklenak 5.
echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?