Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna - Oceniamy Lecha po jesieni w ekstraklasie

Maciej Lehmann
Nikt w ekstraklasie nie ma takiej linii obrony jak Lech. Najwięksi rywale mogą tylko pomarzyć o takich nazwiskach. W składzie defensywy jest siedmiu byłych, obecnych i przyszłych reprezentantów Polski. A jednak gra tej formacji pozostawiała wiele do życzenia.

Zbyt dużo było indywidualnych błędów, zawodnicy nie potrafili utrzymać przez całą rundę równej formy. Na pewno jest to wynik sporych rotacji w składzie. W związku z kontuzjami Bosackiego, Gancarczyka, Wojtkowiaka i Arboledy, dopiero w końcówce rundy szkoleniowcy mogli wystawić optymalny skład.

Statystyki nie są nawet najgorsze. Lech w rundzie jesiennej stracił tylko 14 bramek. Lepszą defensywą może pochwalić się tylko Jagiellonia.

Trzeba jednak podkreślić, że poznaniacy wystartowali bardzo pechowo, bo już w pierwszej kolejce, w meczu w Łodzi, po makabrycznie wyglądającym zderzeniu z obrońcą Widzewa Ukahem, zniesiony z boiska został Bartosz Bosacki. Kapitan Lecha pauzował aż do siódmej kolejki, czyli meczu z Legią. Trochę mniej bolesny, ale mający chyba większe konsekwencje uraz "przyplątał" się Sewerynowi

Gancarczykowi, który w drugim meczu z Arką, rozciął sobie kolano o pozostawioną na murawie przez budowlańców śrubę. "Garnek" przez całą rundę nie potrafił odzyskać formy. Pojawił się w składzie Lecha jeszcze w dwóch meczach - w przegranym z Ruchem i zremisowanym z Polonią Warszawa. Nikt nie był zadowolony z tego, co pokazał. W Chorzowie był wolny, dał się łatwo ogrywać, kibice szybko zatęsknili za Luisem Henriquezem, który musiał pauzować za kartki.

Panamczyk był na pewno pozytywnym zaskoczeniem tej rundy. Przez prawie dwa lata był tylko rezerwowym. Lech nie chciał z nim przedłużać kontraktu, został tylko dlatego, że był graczem bezkonfliktowym i świetnie rozumiał się na boisku i poza nim z Arboledą. Lecz kiedy wreszcie otrzymał swoją szansę, w pełni ją wykorzystał. Pokazał, że jest solidnym obrońcą, gra dojrzale, jest waleczny i nieustępliwy.

Udaną rundę miał też Marcin Kikut, który wskoczył do składu po tym, jak Grzegorz Wojtkowiak został przesunięty na środek obrony. "Kiki" był w tej rundzie rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę minut spędzonych na boisku. W każdym meczu miał nie tylko zadania obronne, ale też ofensywne. Nawet w tych przegranych w słabym stylu spotkaniach z GKS, Górnikiem czy Ruchem był jednym z nielicznych piłkarzy Lecha, do których nie można mieć było pretensji.

W sumie Lech za dużo bramek stracił po stałych fragmentach gry. Ustawienie przy rzutach rożnych czy wolnych to długo była pięta Achillesowa poznańskiej drużyny. Dlatego Jose Bakero, gdy objął zespół, tak dużo mówił o koncentracji. Widać ją było dopiero pod koniec rundy. Wtedy też było widać, ile znaczą dla drużyny będący w dobrej formie Bosacki i Arboleda. W trzech ostatnich meczach Kolejorz nie stracił gola, wcześniej aż w dziewięciu kolejnych meczach rywalom udawało się trafić do siatki mistrzów Polski.

Co ciekawe, w tej rundzie żadnemu z naszych obrońców nie udało się wpisać na listę strzelców. To też przykład na to, że potencjał naszej defensywy nie do końca był wykorzystany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto