MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁKA NOŻNA - Kolejorz ma wielki potencjał - rozmowa z Sergiejem Kriwcem, który już spełnia pokładane w nim nadzieje

Maciej Lehmann
Siergiej Kriwiec już spełnia pokładane w nim nadzieje
Siergiej Kriwiec już spełnia pokładane w nim nadzieje Marek Zakrzewski
Siergiej Kriwiec, ur. 8 czerwca 1986 roku w Grodnie. Czterokrotny mistrz Białorusi z BATE Borysow (2006–2009) i zdobywca pucharu (2006). Pięciokrotny reprezentant swojego kraju. W Lechu od grudnia 2009. Dwa mecze i 1 gol w naszej ekstraklasie.

Kiedy odchodził Pan z BATE, trener Wiktor Ganczarenko powiedział, że polska liga jest za słaba na Pana umiejętności, a w Lechu nie będzie się Pan rozwijał. Czy jest w tych słowach chociaż trochę racji?
Mnie polska liga bardzo się podoba. Jestem bardzo mile zaskoczony tym, co zastałem w Poznaniu. Lech jest klubem świetnie zorganizowanym, tak właśnie wyobrażałem sobie zachodnie standardy. Poza tym ma fantastycznych kibiców. Potrafią stworzyć niezapomnianą atmosferę. Ciarki przechodziły mi po plecach, kiedy wychodziłem na murawę. A przecież kiedy stadion będzie skończony, doping będzie jeszcze mocniejszy. Jestem też pod wrażeniem, jak olbrzymie jest zainteresowanie mediów klubem. O Lechu mówi się i pisze niemal bez przerwy. Już dawno nie udzieliłem tylu wywiadów. Zagrałem dopiero w dwóch meczach, a już nawet taksówkarze mnie poznają i nie chcą przyjmować zapłaty. Ale to bardzo miłe dla piłkarzy, jeśli ludzie w ten sposób się do nich odnoszą.

Strzelił Pan gola Juventusowi w Lidze Mistrzów, był Pan chwalony za występy w Lidze Europejskiej. Wybrano Pana najlepszym zawodnikiem ligi białoruskiej w poprzednim sezonie. Nie miał Pan ambicji wyjechać trochę dalej na Zachód? Może nie od razu do Bundesligi, ale na przykład do ligi holenderskiej, belgijskiej czy austriackiej?
Nie uważam, że liga austriacka czy belgijska jest lepsza od polskiej. Moim zdaniem Lech ma przed sobą dużo lepsze perspektywy niż wiele klubów krajów, które Pan wymienił. Potencjał polskich klubów jest bardzo duży. Solidne podstawy już są, a gdy powstaną nowe stadiony na mistrzostwa Europy, kluby i liga bardzo szybko będą się rozwijać.

Póki co, wszyscy zazdroszczą sukcesów Pana byłemu klubowi BATE. Dlaczego mistrz Białorusi gra w Lidze Mistrzów i fazie grupowej Ligi Europejskiej, a mistrzowie Polski od lat ponoszą w europejskich pucharach tylko klęski? Jak tworzyły się sukcesy klubu z Borysowa?
Kilka lat temu BATE, tak jak teraz Lech, miał bardzo młody zespół. Pierwsze starty w europejskich pucharach też kończyły się porażkami. Powoli jednak zdobywaliśmy doświadczenie, stawaliśmy się coraz lepszym zespołem. Kiedy przyszły pierwsze sukcesy, uwierzyliśmy, że stać nas na rywalizację z czołowymi klubami europejskimi. Potem nie mieliśmy już żadnych kompleksów. Na naszą grę wielki wpływ miała też przemiana w naszych głowach. Kiedy przychodziłem do BATE w 2006 roku, był to dopiero piąty zespół Białorusi. Potem cztery razy z rzędu zdobyliśmy mistrzostwo.

Jak Pan trafił do BATE, wiemy, że pochodzi Pan przecież z Grodna? Czy w Pana rodzinie były jakieś tradycje piłkarskie?
Nie, tata grała na poziomie amatorskim. Moja przygoda z piłką zaczęła się dosyć typowo, od szkółki piłkarskiej w Grodnie. W tym czasie kilka razy byłem w Polsce na turniejach młodzieżowych. Te wyjazdy wspominam bardzo mile. Potem trafiłem do Lokomotiwu Mińsk, w którym występowałem przez dwa sezony. To też była dobra drużyna. Zostałem dostrzeżony przez BATE, który wtedy zdecydował się budować swój zespół w oparciu o najzdolniejszych młodych białoruskich zawodników. Tworzyliśmy bardzo zgrany kolektyw, który na dodatek miał sukcesy.

Nie żal było Panu opuszczać kolegów?
Chciałem spróbować czegoś nowego, szukałem nowych wyzwań, więc gdy dostałem poważną propozycję z Poznania, zdecydowałem się zmienić klub. Już wtedy wiele dobrego słyszałem o Lechu, a teraz wiem, że wybrałem dobrze.

Czy pod względem sportowym Lecha można porównać do BATE?
W Lechu też postawiono na młodych, ale są dużo lepsze perspektywy. Pod względem piłkarskim też jest większy potencjał. Musimy to jednak teraz potwierdzić jeszcze na boisku. Na razie wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku. Szybko wróciliśmy do gry o mistrzostwo i teraz to my jesteśmy faworytami. Wszystko zależy już tylko od nas. Jeśli wygramy pozostałe mecze, to na pewno będziemy mistrzami.

Jak się Panu żyje w Poznaniu? Brakuje Panu rodziny, przyjaciół, białoruskiej telewizji?
Jeden kanał z Białorusi mam! (śmiech) Mówiąc szczerze, mój rozkład dnia nie odbiega obecnie dużo od tego, który miałem na Białorusi. Wiadomo, że dużo czasu spędzaliśmy ostatnio w podróżach, na zgrupowaniach i na treningach. Nie miałem nawet jeszcze okazji poznać dobrze Poznania. Byłem oczywiście na Starym Rynku i w Starym Browarze, ale najważniejszą sprawą było znalezienie sobie mieszkania i zorganizowanie wszystkich spraw poza boiskiem. Dopiero wczoraj odebrałem kartę do bankomatu! (śmiech).

Kto z piłkarzy Lecha najbardziej pomaga Panu w zaaklimatyzowaniu się w zespole?
Nie miałem z tym żadnych problemów. Bardzo mile zaskoczyła mnie też panująca w klubie rodzinna atmosfera. To dotyczy też relacji między działaczami, kibicami i piłkarzami. Wszyscy serdecznie się do siebie odnoszą. Bardzo blisko mieszka kilku kolegów, więc zawsze mogłem liczyć na pomoc. Na początku najwięcej rozmawiałem z Sewerynem Gancarczykiem, ale z uwagi na to, że w zespole jest kilku piłkarzy z Bałkanów, właściwie nie ma bariery językowej. Po polsku dużo rozumiem, ale jeszcze niewiele mówię. To się jednak szybko zmieni. Wybraliśmy nauczycielkę i zaczynam lekcje. Na zgrupowaniach i podczas wyjazdów na mecze dzielę pokój z Tomkiem Mikołajczakiem, który też stara się, bym poznał jak najwięcej polskich słów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto