Gdy pies zaplątał się pomiędzy samochodami, mieszkańcy Zielonej Doliny wezwali straż miejską. Funkcjonariusze pilnowali psa do czasu przyjazdu na miejsce pracowników ze schroniska dla zwierząt. Niestety pies zdołał uciec.Był nieufny wobec ludzi.
- Gdy pracownicy założyli mu obrożę na szyję i uwolnili od opony, pies się szarpnął i uciekł - mówił Marian Ostaszewski, komendant Straży Miejskiej w Pile.
Strażnikom nie udało się też ustalić właściciela psa.
- To mogły być głupie zabawy, opona mogła posłużyć dzieciom za sanki - dodaje Bogna Oleszak, prezes pilskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt.
Jej zdaniem, jednak taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Na szczęście w Pile, niewiele jest przypadków znęcania się nad zwierzętami, o wiele gorsza jest sytuacja zwierząt na wsi.
- Niedawno mieliśmy interwencję na jednej z podpilskich wsi. Pies był przywiązany do płotu, miał około 10 lat, a właścicielka od nas dowiedziała się, że psu trzeba podawać wodę. To przerażające - mówi.
Przerażające były także dwa inne przypadki znęcania się nad zwierzętami. Kilka lat temu, pilanin wyrzucił psa z okna wieżowca, bo go denerwował, inny z tego samego powodu spalił psa w piecu.
- Obaj nie uniknęli kary. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności - przypomina Maria Wierzejewska Raczyńska, Prokurator Rejonowa w Pile. - Na łagodne potraktowanie nie mogą też liczyć dwie mieszkanki Chodzieży, które kijami zabiły małego kotka. Ich sprawa toczy się przed chodzieskim sądem.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?