Piła, Chodzież - Klienci banku stracili 1,3 mln

Śledczy szacują, że kobieta działała w ten sposób przez sześć lat, od 2004 roku. Początkowo jako pracownica oddziału banku w Chodzieży, a później placówki tego samego banku w Pile. Pieniądze powierzały jej najczęściej osoby starsze i znajomi. Obiecywała znaczne zyski i robiła wszystko, by jak najdłużej uśpić czujność swoich „klientów”. Niczego nieświadomi otrzymywali sfałszowane zaświadczenie o tym, że stali się właścicielami papierów wartościowych. Dla uwiarygodnienia transakcji kobieta co jakiś czas przelewała na konta klientów niewielkie kwoty – miały to być odsetki i dywidendy z posiadanych papierów.

Nielegalny interes kwitłby być może jeszcze dłużej, gdyby wreszcie nie wyczerpała się cierpliwość jednego z klientów oszustki. Właściciele coraz częściej chcieli decydować się na sprzedaż swoich akcji, wycofać pieniądze z funduszy. Kobieta usiłowała jednak od tej decyzji ich odwieść, argumentując to złą koniunkturą, niekorzystną ceną akcji, czy kryzysem gospodarczym. Jej tłumaczenia stały się wreszcie na tyle podejrzane, że zaniepokojony losem swoich pieniędzy klient powiadomił policję.

– Sekcja zwalczania przestępczości gospodarczej zajęła się sprawą już w kwietniu – wyjaśnia Romuald Piecuch, rzecznik wielkopolskiej policji. – Funkcjonariusze współpracowali z bankiem. Przeprowadzone kontrole potwierdziły podejrzenia, kobieta została zatrzymana – dodaje.
Policjanci ustalili, że oszustka mogła działać w ten sposób nawet przez sześć lat. Niemniej sprawa ciągle jest w toku, a śledztwa w sprawach gospodarczych to często postępowania skomplikowane. Niewykluczone, że kwota, którą przywłaszczyła sobie nieuczciwa pracownika banku okaże się znacznie większa, niż 1,3 mln zł, o których mowa jest teraz.

Kobieta została aresztowana tymczasowo na trzy miesiące. Jeżeli zostanie jej udowodnione popełnienie zarzucanych czynów, może trafić do więzienia nawet na 10 lat. Nie była wcześniej karana.

Jak to możliwe, że 34-latka działała nielegalnie aż przez sześć lat, ukrywając skutecznie proceder?
– Nie wiem jak działała kontrola w banku, którego sprawa dotyczy, ale jestem bardzo zdziwiony, że przez tak długi czas nie ujawniono żadnych nieprawidłowości – komentuje Rajmund Pyszniak, dyrektor banku BGŻ w Pile. – Oczywiście regularne kontrole w bankach nie obejmują całości operacji, lecz jedynie ich 10, 20, a czasem 30 procent. Jednak wydaje mi się, że utrzymanie w tajemnicy takiego nielegalnego działania w ciągu sześciu lat jest wręcz niemożliwe – dodaje.
Bezproblemowemu działaniu oszustki sprzyjali niestety również sami jej klienci, których, trzeba przyznać, cechowała spora naiwność. Co z pieniędzmi, które zainwestowali? Na dzień dzisiejszy trudno jeszcze powiedzieć, jak szybko i czy w ogóle je odzyskają.

– Bardzo dużo zależy od samego banku, którego kobieta ta była pracownicą, od jego dobrego imienia. Z pewnością istotnym będzie to, czy zaświadczenia dla klientów wystawiane były na firmowym papierze banku, z jego logiem, nazwą czy też na „zwykłym” druku podrobionym przez oszustkę – spekuluje Rajmund Pyszniak.