MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

MUZYKA - Gwiazda o gwiazdach

Anna Młynkowiak
Zbigniew Wodecki zaśpiewał w leszczyńskiej synagodze swoje największe przeboje. Koncert artysty zorganizowało Muzeum Okręgowe w Lesznie. Publiczność entuzjastycznie przyjęła popularnego artystę.

Zbigniew Wodecki zaśpiewał w leszczyńskiej synagodze swoje największe przeboje.

Koncert artysty zorganizowało Muzeum Okręgowe w Lesznie. Publiczność entuzjastycznie przyjęła popularnego artystę. Piosenkarza oklaskiwali ludzie, których młodość upłynęła przy dźwiękach takich piosenek jak: „Z Tobą chcę oglądać świat”, czy „Chałupy welcom to”. Na sali byli także ci, którzy Zbigniewa Wodeckiego poznali, gdy zaśpiewał „Pszczółkę Maję”. To nie był pierwszy występ artysty w Lesznie.
- Już tyle lat jestem na scenie, że w gdybym był pierwszy raz w Lesznie wydałoby się to dziwne. To moja trzecia lub czwarta wizyta w tym mieście - wspomina piosenkarz.
Zbigniew Wodecki rozpoczął swoją karierę piosenkarską w 1972 roku na festiwalu w Opolu. Wyśpiewał wtedy piosenką „Znajdziesz mnie znowu”, do której słowa napisał Wojciech Mann, a muzykę Piotr Figiel, nagrodę za debiut. Po tym wydarzeniu jego estradowa kariera nabrała tempa. Jeszcze w tym samym roku zorganizował swój pierwszy recital „Wieczór bez gwiazd”. Od tego momentu gwiazdy będą mu towarzyszyć dość często. Wodecki prowadził bowiem programy w TVN „Droga do gwiazd” oraz „Twoja droga do gwiazd”, a teraz jest jurorem w „Tańcu z gwiazdami”. Sam również pozostaje od wielu lat niekwestionowaną gwiazdą polskiej sceny muzycznej. Mimo zmieniających się mód i gustów, on cieszy się nadal dużą popularnością. Sale na jego koncertach są pełne.
- Starej gwardii teraz już się tak nie słucha. Żyjemy w czasach komercjalizacji, kiedy ciągle potrzebne są nowe twarze. Niekoniecznie muszą być to dobrzy artyści, ważne żeby byli nowi. Bywa, że są równocześnie dobrzy, ale funkcjonujemy już na zasadach wolnego rynku. To, czy ktoś umie coś robić, nie ma czasami znaczenia - uważa Zbigniew Wodecki.
Artysta jest rozczarowany polskim przemysłem muzycznym, choć jednocześnie twierdzi, że są w kraju zdolni ludzie, którym trzeba tylko dać szansę.
- Już przy pracy nad „Drogą do gwiazd” miałem do czynienia z młodymi ludźmi, którzy bardzo dobrze śpiewali, niestety najczęściej po angielsku. Kiedy mieli coś zanucić po polsku rodziły się trudności. Z jednej strony to dobrze, że otwieramy się na świat. Jednak zatracamy często nasze słowiańskie warunki melodyczne na rzecz amerykańskiej estetyki. Mamy taką narodową wadę - cudze chwalicie, swego nie znacie. Teraz w radiu słyszy się, jak prezenter zachwala jakiś zagraniczny zespół, a po chwili okazuje się, że oni grają gorzej, niż my w latach siedemdziesiątych - przekonuje Wodecki.
Artysta na swoich koncertach przypomina te dawne kawałki, które ciągle brzmią dobrze. „Zacznij od Bacha” czy „Izoldę” nucą kolejne pokolenia, które poznają Wodeckiego także dzięki jego pozascenicznej działalności, ostatnio zwłaszcza w telewizji.
- Kiedy zaproponowano mi pracę w „Tańcu z gwiazdami” zapytałem się mojego zięcia, który jest Anglikiem, jak program jest tam odbierany. Zapewnił mnie, że jest to dobry show, więc postanowiłem się zaangażować w tę produkcję. Nie przypuszczałem jednak, że to będzie taki hit. W tej edycji stawiam od początku na Magdę Walach, choć Tamara Arciuch też robiła duże postępy. Mariusza wszyscy traktowali trochę jak maskotkę tańca – opowiada Wodecki.
Swoimi opiniami na temat uczestników ,,Tańca z gwiazdami'' gwiazdor polskiej piosenki podzielił się z dziennikarzami tuż przed koncertem w dawnej synagodze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto