Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maść z tygrysa

Joanna PYŁKA
Na bazarze przy ul. Dolna Wilda w Poznaniu można bez problemu kupić „u Wietnamczyka” popularną maść tygrysią, maść z orła czy kota. Nabywcy tych specyfików nie zawsze zdają sobie sprawę, że do ich ...

Na bazarze przy ul. Dolna Wilda
w Poznaniu można bez problemu kupić „u Wietnamczyka” popularną maść tygrysią, maść z orła czy kota. Nabywcy tych specyfików nie zawsze zdają sobie sprawę, że do ich produkcji używa się organów ginących gatunków zwierząt.

Tygrysią czy orlą maść importuje się z Chin bądź sąsiednich rozwiniętych gospodarczo krajów Azji. Tak zwana Tradycyjna Chińska Medycyna (Traditional China Medicine - w skrócie TCM) co roku osiąga tam produkcję rzędu 6 mln USD, uzyskując za same tylko produkty z tygrysa przychody rzędu 3 mln USD. Tutaj efekt leczniczy ma podłoże psychiczne. Pacjenci wierzą, że spożywając sproszkowane kości czy narządy dużych zwierząt, przejmują ich witalność i siłę. Nie pomagają doniesienia naukowców, że np. szkielet tygrysa ma dokładnie te same składniki, co kości szczura wędrownego.

- Wszystkie tygrysy objęte są ochroną w ramach Konwencji Waszyngtońskiej, podobnie jak wszystkie gatunki dzikich kotów oraz orłów - podkreśla dr Jan Śmiełowski, prezes Fundacji Biblioteka Ekologiczna w Poznaniu
i ekspert ds. Konwencji Waszyngtońskiej.

Błąd urzędu

Monitoring sklepów farmaceutycznych we Włoszech w ciągu ostatnich dwóch lat ujawnił, że w 16 kontrolowanych aptekach aż 95 procent leków pochodzi z komponentów roślin i zwierząt objętych Konwencją. W Polsce podobnych badań nikt nikomu nie zlecał. Wystarczy jednak wejść do prawie każdej apteki, np. w Poznaniu, żeby stwierdzić, że TCM opanowała nie tylko półlegalne targowiska. W aptekach kupić można indonezyjski preparat moczopędny Ginjal, oparty na konikach morskich. Okazuje się, że do obrotu dopuścił go Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w Warszawie. Wprawdzie koniki to tylko drobnych rozmiarów ryby morskie, ale również objęte Konwencją jako zagrożone wyginięciem.

- Nie złamaliśmy Konwencji Waszyngtońskiej, bo nie dotyczy ona produktów leczniczych - przekonuje Elżbieta Wojtasik, wiceprezes ds. produktów leczniczych Urzędu.
Trudno o bardziej błędną interpretację przepisów przez urzędnika państwowego.

Błędne koło

Jak dotąd w walce z procederem egzaminu nie zdają polskie kontrole celne. Lista konfiskat, zamieszczona na internetowych stronach Ministerstwa Środowiska, w ciągu ostatnich dwóch lat na 298 zatrzymań okazów objętych Konwencją, ujawnia zaledwie jedno z medykamentami TCM. Skąd więc znalazły się na poznańskim bazarze?
Tylko kosztowna ekspertyza genetyczna może stwierdzić w lekach obecność nielegalnie pozyskanych zwierząt lub roślin. Sfinansować ją musi przestępca, ale dopiero po udowodnieniu winy. Czy w tej sytuacji zapłaci Skarb Państwa?

- W Ustawie o ochronie przyrody nie ma zapisu, który upoważnia nas do kierowania towarów TCM na badania w laboratorium referencyjnym - tłumaczy dr Zygmunt Krzemiński, z-ca dyrektora Departamentu Ochrony Przyrody w Ministerstwie Środowiska, odpowiedzialny za sprawy CITES w Polsce. - To nie nasza sprawa. Niech się tym zajmą celnicy i sądy. Tu błędne koło się zamyka.

Polska jawi się jako eldorado dla przemytników, bo odebrane towary zalegają na półkach składu celnego, na ogół kwalifikowane tylko jako leki niedopuszczone do obrotu przez ministra zdrowia, za co przestępcom grożą znikome kary.

Tragiczny bilans
Tradycyjnej Chińskiej Medycyny, według raportów IUCN (Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody):

  • Panda wielka: symbol międzynarodowej ochrony przyrody; za jej zabicie grozi w Chinach kara śmierci, jednak brytyjscy celnicy odkryli jej sproszkowane kości w jednym ze skonfiskowanych preparatów TCM.
  • Tygrysy: kaspijski, jawajski i balijski, całkowicie już wyginęły, południowo-chiński nie występuje na wolności (ostatnich 50 osobników żyje w chińskich ogrodach zoologicznych). Syberyjski i sumatrzański znajdują się na granicy wyginięcia; stosunkowo liczne bengalski i indochiński są obecnie obiektem intensywnego kłusownictwa.
  • Lamparty: na wolności pozostało już tylko około 30 lampartów amurskich i tylko 3 - 7,5 tys. panter śnieżnych (głównie w rejonach Azji mających złą sławę w handlu dzikimi zwierzętami).
  • Słonie: kość słoniową tradycyjnie stosuje się do wyrobu figurek i ozdób, ale ostatnio brytyjskie służby celne ujawniły ją w postaci proszku w lekach TCM - co stało się dodatkowym czynnikiem ginięcia tych największych ssaków świata
  • Nosorożce: za kilogram sproszkowanych rogów uzyskuje się w Azji do 10 tys. USD; liczebność nosorożca czarnego, który posiada niekiedy aż 3 rogi, zmalała w ciągu ostatnich 10 lat z 40 do 3 tys. sztuk., zagrożone są też nosorożec biały oraz indyjski, sumatrzański i jawajski.
  • Niedźwiedzie: zabija się dla pozyskania pęcherzyków żółciowych (za jeden w Pensylwanii można uzyskać 2 tys. USD), uważanych za uniwersalny lek na gorączkę i stany zapalne zębów oraz dla łap, które są przysmakiem kuchni chińskiej; baribale kłusuje się nawet w najstarszym na świecie Parku Narodowym Yellowstone w Stanach Zjednoczonych - na świecie pozostało około 800 tys. tych zwierząt; o wiele mniej na wolności - bo 10 tys. osobników - pozostało niedźwiedzi himalajskich - drugie tyle trzymane jest w fermach, gdzie skazane są na długie cierpienia z powodu drenów do pobierania żółci na stałe zainstalowanych w jamie brzusznej.
od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto