Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Manuel Arboleda o grze w naszej kadrze - Polsce się nie odmawia

Cezary Kowalski
Arboleda: Szanuję Smudę. To on stworzył mnie jako piłkarza.
Arboleda: Szanuję Smudę. To on stworzył mnie jako piłkarza. Marek Zakrzewski
- Kawał życia zostawiłem w tym kraju. Mieszkam tu, pracuję, mam przyjaciół, ulubione miejsca. Mam Polskę w sercu, Polsce się nie odmawia. Jeśli chcecie i jestem potrzebny, to mogę wam pomóc. Spełniłyby się moje marzenia - mówi o grze w kadrze biało-czerwonych piłkarz Lecha Poznań Manuel Arboleda.

Z obrońcą Kolejorza rozmawia Cezary Kowalski

Trener Franciszek Smuda powiedział, że widzi Pana w reprezentacji Polski na Euro 2012. Rozmawialiście już w tej sprawie?
Ze Smudą rozmawiam bardzo często, ale prywatnie. Traktuje go jako przyjaciela. Moje dzieci go uwielbiają. Wszystko odbywa się na zasadzie: co słychać, jak leci. Nie było jednak wiążących rozmów na ten temat.

Po Pana wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" można było odnieść wrażenie, że potrzebny Panu polski paszport aby swobodniej poruszać się po świecie.
Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo. Kto tak mówi, pytam się kto?

Kibice, czytelnicy...
Nie słyszałem większej bzdury. Aby poruszać się po świecie potrzebne są pieniądze, a nie paszport. Jak masz pieniądze możesz pojechać wszędzie bez względu na narodowość i kolor skóry. Przecież to jest oczywiste.

Czuje się pan choć trochę Polakiem?
Pewnie, że tak. Kawał życia zostawiłem w tym kraju. Mieszkam tu, pracuję, mam przyjaciół, ulubione miejsca. Mam Polskę w sercu, Polsce się nie odmawia. Jeśli chcecie i jestem potrzebny, to mogę wam pomóc. Spełniłyby się moje marzenia.

Myślałem, że rodowity Kolumbijczyk marzy o grze w reprezentacji Kolumbii...
Nigdy nie dostałem szansy, bo w reprezentacji Kolumbii niekoniecznie grają najlepsi. Decydują układy, znajomości. Ja też nie wierzę, że zawodnik z moimi umiejętnościami nie zasługuje nawet na sprawdzenie.

Podobno w Poznaniu zażądał Pan gigantycznej podwyżki. Żaden piłkarz w Polsce nie zarabiał dotąd 500 tysięcy euro rocznie, a Pan tyle chce.
Owszem, uważam, ze należą mi się większe pieniądze. Ale co do kwoty nie będę się wypowiadał. Jeden twierdzi, że chcę dużo, inny, że mało. Wszystko zależy jaką miarę do tego przyłożymy. W wielu krajach płaci się zawodnikom i za zawodników miliony i nikt nie uważa tego za coś specjalnego.

Ale my żyjemy w Polsce. To nie jest najbogatszy kraj w Europie.
Ale biednie też nie jest. Słyszałem, że za jednego zawodnika ktoś zapłacił milion euro.

Jak głosi plotka ten sam prezes Józef Wojciechowski jest Panu w stanie zapłacić właśnie tyle za jeden sezon gry w Polonii.
Ja serio traktuję tylko to co jest napisane w poważnych gazetach, a ta informacja była chyba zamieszczona w kolorowej.

Interesuje się też Panem Legia. Wie Pan co w naszych realiach oznacza przejście piłkarza z Poznania do Warszawy? Dla kibiców to nie do wybaczenia.
Ja kocham Lecha i cały czas mówię, że dobrze czuję się w Poznaniu. Moja rodzina również. Chciałbym tu grać i grać. Ale trzeba też pamiętać, ze piłka to moja praca. Raz jesteś tu, innym razem tam. Wszystko może się szybko zmienić.

Kiedyś zademonstrował Pan koszulkę z napisem: Dziękuję, Jezus, Smuda, Michniewicz. Jedni odebrali to jako piękny gest, inni drwili, uważając za mało poważną demonstrację.
Mógłbym to zrobić jeszcze raz. To był mój wyraz szacunku. Smuda jest człowiekiem, który stworzył mnie jako piłkarza. Dał szansę, później pociągnął za sobą do Poznania, może niebawem i do reprezentacji Polski.

Co znajomi i kibice mówią Panu o pomyśle występów w naszej reprezentacji?
Wspierają mnie. Poklepują i mówią: Manu, graj dla nas. Ja w ogóle z ludźmi w Polsce mam same dobre kontakty. Nigdy nic złego mnie tutaj nie spotkało.

Zna Pan choć trochę naszą historię.
Zanim tu przyjechałem, wiedziałem tyle o Polsce co każdy Kolumbijczyk. Że papa Wojtyła to Polak. Nie mam może jakiejś wielkiej wiedzy historycznej, ale orientuję się w tym co jest tu i teraz. Znam polskie zwyczaje, sposób bycia, styl i charakter narodu. Czuję się jego cząstką. Lubię Poznań, Kraków, Gdańsk i Warszawę.

Często jeździ Pan do Kolumbii?
W wakacje. Odwiedzam mamę i całą rodzinę. To piękny kraj. Polecam.

Ale przecież strasznie niebezpieczny.
Bzdura, jest tam dokładnie tak, jak wszędzie indziej.

Słyniecie z produkcji narkotyków.
Wszystko idzie na eksport. Jest zapotrzebowanie ze strony bogatych krajów, to istnieje produkcja. Gdyby bogaci nie chcieli kupować, problem narkotyków by nie istniał. Pan też by nie był dziennikarzem, gdyby nikt pana nie chciał zatrudnić w tym zawodzie.

Mówią, że w Lechu jest Pan prawą ręką trenera Bakero.
Prawa ręka? Prawa ręka?

Najbardziej zaufany zawodnik trenera.
Aaaa! Nie, to fałsz. Nigdy nie byłem ani człowiekiem Bakero, Zielińskiego, Michniewicza czy nawet Smudy. Manu to Manu. Ja jestem od grania, a nie pomocy trenerom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto