Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MAGAZYN - Po tragedii Adriana: kiedy Polacy chcą kary śmierci

Agnieszka Świderska, Współpraca: Anna Gronczewska - Łódź, Krzysztof Miśdzioł i Piotr Niemkiewicz - Gdańsk
Policja zatrzymała czterech pilan, którzy mogą być sprawcami śmiertelnego pobicia
Policja zatrzymała czterech pilan, którzy mogą być sprawcami śmiertelnego pobicia Fot. Agnieszka Świderska
Gdy na środku ulicy umiera bestialsko skatowany 25-latek, a sprawcom jego śmierci grozi tyle, co za włamanie do piwnicy w bloku, przestajemy rozumieć prawo. O tym, dlaczego zamiast do współczesnego kodeksu karnego wolelibyśmy sięgnąć do Kodeksu Hammurabiego, którego zasadą było "oko za oko, ząb za ząb" pisze Agnieszka Świderska

Internauci na stronie pila.naszemiasto: "Mamy obowiązek humanitarnie traktować bandytów, którzy bestialsko mordują naszych bliskich? Kiedy w końcu wypowiemy im wojnę?". "Czy to poważne, że polskie prawo skazuje takich ludzi na 10 lat za zabicie niewinnego chłopaka i to jeszcze z takim okrucieństwem? Czy nie powinni brać pod uwagę tego, że chłopak przed śmiercią musiał przeżywać niesamowitą katorgę, ból, cierpienie? Nikt nie życzyłby sobie takiej śmierci, a ja jestem za prawem "oko za oko". Dożywocie to i tak za mało!!!". "Tylko 10 lat?! Kiedy w końcu będzie znowu kara śmierci?!" "I ciekawe, co teraz powiedzą ci, którzy twierdzą, że stryczek i inne metody uśmiercania takich bydlaków są niehumanitarne. Za pieniądze polskich podatników oni będą siedzieć maks. 10 lat, a i tak wyjdą... I pewnie zresocjalizowani - że niby? W tym kraju potrzeba kogoś, kto przywróci karę śmierci i tyle!!!". "Za odebranie życia 10 lat?... To patologiczne i zwierzęce prawo, nic tylko mordować, bo to się opłaca. Dożywocie powinni dostać ci, co takie prawo ustanowili! Jakakolwiek nieuprawniona przemoc, której skutkiem jest śmierć, powinna być karana śmiercią lub przynajmniej dożywociem bez prawa wcześniejszego zwolnienia!". "Powinno być śmierć za śmierć, ale to nie w naszej Polsce, bo tutaj żadnego prawa nie ma". "Masz przykład rok temu. Zabili człowieka przed dworcem i co? I są na wolności. Więc p… takie prawo!!!"

W środę na cmentarzu w Szydłowie pochowano 25-letniego Adriana Gryglewskiego. Pięć dni wcześniej dwóch młodych pilan skatowało go na śmierć w samym centrum miasta. Uciekał przed nimi razem z bratem. Tamci razem z dwójką kolegów urządzili na nich polowanie. Czy polując na człowieka, też się czuje krew? Bracia i ich prześladowcy przebiegli przez całe centrum. Wydawać by się mogło, że wystarczy krzyknąć, a otworzą się okna. Dziesiątki, setki okien. I nikt nie pozwoli, żeby cię zabili w samym środku miasta. Ale nikt nie krzyknął. Nie jest wcale tak prosto zabić człowieka. To nie udawało się nawet gestapowcom ani ubekom, którzy potrafili bić bardzo długo i bardzo brutalnie. 28-letni Damian P. i 20-letni Damian R. nie mieli całej nocy. Musieli bić jeszcze mocniej. Nikt nie wierzy już w to, że nie chcieli zabić. Ich koledzy mieli dobiec, kiedy oni już "kończyli". Nie przeszkodzili im. Adrian był już wtedy umierający. Odpowiedzą jedynie za nieudzielenie mu pomocy.

To nie były żadne gangsterskie porachunki. Nie było też żadnego długu i żadnej kobiety. Tamtej piątkowej nocy Damian P. i jego koledzy wyraźnie szukali zaczepki, kogoś, kto da im najmniejszy nawet pretekst do tego, żeby go pobić. Było im obojętne, kto to będzie. Dla Adriana miała to być jedna z ostatnich nocy w Polsce przed powrotem do Anglii. Okazała się ostatnią w życiu. To jego kolega miał dać się sprowokować przed dyskoteką, ale żaden z nich nie był samobójcą. Widzieli, że tamtych jest więcej, dużo więcej. Dlatego chcieli im uciec. Wtedy zaczęło się polowanie…

Dwa tygodnie wcześniej. Chałupy. W nocy z soboty na niedzielę na plaży przy wejściu nr 12 odbywała się duża impreza. Bawiły się tu setki osób - młodych i bardzo młodych. Głośna muzyka, alkohol i zabawa do białego rana. W niedzielę o świcie policja otrzymuje zgłoszenie - nieprzytomny mężczyzna leży przy przejściu na plażę, pobity. Przygodne osoby próbują go reanimować. Reanimują też policjanci, gdy zjawiają się na miejscu. Dojeżdża karetka pogotowia. Lekarze stwierdzają zgon. Ofiarą jest 27-letni Sebastian Preiss. Pucczanin. Mieszkał z dziewczyną w Rumii, weekendy spędzał z rodzicami w rodzinnym mieście.

Tragedia zdarzyła się na oczach wielu świadków. Grupa mężczyzn potwornie pobiła Sebastiana. - To była masakra - piszą inter-nauci na puck.naszemiasto.pl. - Byłem świadkiem, jak był reanimowany, coś strasznego.
Sebastiana pobiło prawdopodobnie pięciu, siedmiu mężczyzn. Po kilku godzinach policja zatrzymała dziewięciu mieszkańców Poznania i okolic w wieku 23-38 lat, którzy z Chałup wracali do domu. Trzech usłyszało zarzuty - pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Zdaniem rodziny i znajomych, Sebastian został po prostu zmasakrowany. - Bili go, kopali i skakali mu po głowie - opowiadają nasi rozmówcy.

Od celnie zadanego ciosu nożem umiera się szybciej niż od celnych ciosów pięści i kopniaków. Za cios nożem można dostać nawet dożywocie. Taki wyrok w tym roku usłyszał 21-letni zabójca z Wielenia. Nóż, którym zadał śmiertelny cios 25-letniemu Piotrowi L., w świetle prawa był narzędziem zbrodni. Pięści, od których zginął Sebastian, a później Adrian, nie są żadnym narzędziem zbrodni, bo nie ma takiego narzędzia i takiej zbrodni. W kodeksie karnym jest tylko pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Tak jak są wypadki ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności. Tyle samo, co za kradzież z włamaniem. Gdyby tamci ich nie zabili, a tylko pobili i okradli, groziłoby im do 12 lat więzienia.

Problem w tym, że pobicie ze skutkiem śmiertelnym już dawno przestało być wypadkiem "przy pracy". Teraz coraz częściej bije się tak, żeby zabić. Widzi to ulica, na której umierają ofiary takich pobić. Czarny Marsz, który po śmierci 27-letniego Krzysztofa B. skatowanego rok temu przed pilskim dworcem, przeszedł ulicami Piły i łagodne, bo w większości w zawieszeniu wyroki dla sprawców tamtego pobicia, nie mogły zniechęcić ani odstraszyć sprawców śmierci Adriana. Co im grozi poza wyrokiem opinii publicznej, dla której nie są sprawcami śmiertelnego pobicia, tylko mordercami i dla których ma tylko jedną sprawiedliwą karę - karę śmierci?

Kim są ci, którzy żądają przywrócenia tej najwyższej kary? Dyszącym zemstą krwiożerczym motłochem ze średniowiecznego placu, który nie może doczekać się, aż kat spełni swój obowiązek? A może to protest bezsilnych z początku XXI wieku, bo prawo, które ma ich chronić przed zwyrodnialcami, okazało się za słabe? Protest rozgoryczonych, którzy zadają sobie pytanie, czyje życie ma większą wartość: ofiary czy mordercy? Protest oszukanych, bo kara dożywotniego więzienia, którą w 1997 roku wprowadzono w miejsce kary śmierci, to fikcja, skoro skazany ma prawo do przedterminowego zwolnienia. Sąd nie może nawet ustanowić takiego ograniczenia, które w praktyce będzie oznaczało niemożliwość warunkowego zwolnienia, jak na przykład ubiegania się o nie dopiero po 50 latach. Żaden przestępca w Polsce nie spędzi reszty życia w więzieniu, bo nie pozwala mu na to …prawo.

"Nie zajmujemy się problemem "czym jest kara śmierci" - podobnie jak nie zajmujemy się problemem "czym jest człowiek", czym jest "światło" ani "czym jest czerwień". W życiu nie chodzi o "zrozumienie", tylko o to, by ludzie nie przejeżdżali na czerwonym świetle. Chodzi o to, by prawo było skuteczne i zgodne z naszym poczuciem moralnym" - to słowa Janusza Korwina-Mikke, polityka, który od lat konsekwentnie domaga się przywrócenia w Polsce kary śmierci. Wielu zachodnich polityków uznałoby go za barbarzyńcę: wyrośliśmy już przecież z epoki, w której potrafiliśmy karać tylko śmiercią, bo nie mieliśmy lepszego pomysłu, teraz mamy więzienia i resocjalizację. Tyle że w całej Europie, w której dla kary śmierci, poza Białorusią, nie ma już nigdzie miejsca, nie wszyscy podzielają to zdanie. Tylko w 2005 roku 60 procent Europejczyków opowiedziało się za karą śmierci. Czy przekonało ich hasło organizowanego rok później Światowego Dnia Przeciwko Śmierci: "Kara śmierci porażką sprawiedliwości?" Nie przekonało z pewnością tej części Polaków, dla których to właśnie jej brak jest porażką systemu sprawiedliwości, a humanitarne traktowanie sprawców najcięższych przestępstw to niehumanitarne traktowanie ofiar i ich rodzin. Kto jest zły? Oni czy prawo?

- Kara śmierci to niewygodny problem, którego się nie porusza w publicznych dyskusjach - twierdzi dr Krzysztof Bondyra z Instytutu Socjologii UAM. - Wyszłoby wtedy na jaw, że elity polityczne nie miały społecznego poparcia, a tym samym legitymizacji, do jej zniesienia. Gdyby zapytać Polaków, czy są za karą śmierci, większość odpowiedziałaby twierdząco, czyli jako społeczeństwo sami siebie pod tym względem oszukujemy. Tyle że nikt nie zamierza rozstrzygnąć naszych dylematów. Elity mówią: tak ma być i koniec. Mamy tu problem rozchodzenia się coraz bardziej liberalnej teorii prawniczej z poczuciem ludowej sprawiedliwości. Tak jest w Polsce i całej Europie. Zupełnie inaczej jest w Stanach, gdzie program "Zero tolerancji" i zamykanie w więzieniach nawet drobnych przestępców był właśnie odpowiedzią na społeczne oczekiwania. Nieprzypadkowo takie kraje nowoczesnych demokracji jak USA czy Japonia nie zrezygnowały ze stosowania kary śmierci. Europa bezskutecznie próbuje im narzucić swój "humanitarny" mundurek prawny.

Nie należy tak daleko odchodzić od poczucia ludowej sprawiedliwości, bo to ślepa uliczka, a zbyt liberalne założenia systemów prawnych nierzadko kończą się fiaskiem. To właśnie prawo decyduje o tym, czy czujemy się bezpiecznie. Samo mówienie o konieczności zaostrzenia kar dla przestępców za rządów PiS spowodowało, że subiektywne poczucie bezpieczeństwa Polaków wzrosło. Może nie bylibyśmy tacy radykalni w swoich żądaniach, gdyby nasz wymiar sprawiedliwości sprawnie funkcjonował, gdyby sprawcy byli surowo i szybko osądzani, a potem nie musieli czekać, aż zwolni się dla nich miejsce w więzieniu. Tymczasem przez 20 lat żaden z rządów nie odważył się go zreformować. Widzimy na co dzień jego słabość i niewydolność. Nie wierzymy w jego skuteczność. Bez reformy tego systemu i jego większej efektywności, nasze poczucie sprawiedliwości nigdy nie będzie zaspokojone. Tyle że to pojedyncze niezadowolenie nie przekłada się jeszcze na masę krytyczną, która mogłaby być katalizatorem zmian. Trochę więc pokrzyczymy i dalej idziemy grillować. Żeby coś zmienić, musimy zacząć wymagać tych zmian od rządzącej elity. I nie powinien nas już usypiać jeden sprawiedliwy wyrok w głośnej sprawie, skoro takie same nie zapadają w sprawach, o których nie dowiadujemy się z mediów - kończy dr Bondyra.

Dwa tygodnie temu. Łódź. 22-letnia Alicja z Turku razem z siostrą i koleżankami poszły na dyskotekę. Wybór padł na Heaven (Niebo). Ponoć żartowały, że grzeczne dziewczynki idą do nieba. Nie zdążyły wejść do środka, na schodach spotkały Marcina R. Potężnego, krępego chłopaka... Dorota, która była świadkiem ataku na siostrę, nie może dojść do siebie. Obwinia się, że nie pomogła.
Nie mówi wiele. Najbliższym powiedziała, że były już na schodach prowadzących do dyskoteki. Po drodze spotkały barczystego chłopaka. Minął je bez słowa, ale wrócił. Zatrzymał się przy Ali. Zaczął jej ubliżać. Powiedziała do niego tylko: Spadaj. Wtedy błyskawicznie wyciągnął nóż. Ugodził dziewczynę w pierś, a gdy upadła kopnął ją z całej siły w głowę. Dorota zaczęła krzyczeć, ile sił w płucach. To, co działo się później, pamięta jak przez mgłę. Była policja, karetka i krew Ali na schodach.
Ojciec Ali nie może wybaczyć bandycie, który zabrał mu córkę. Nie ma dla niego znaczenia, czy będzie siedział w więzieniu czy w szpitalu psychiatrycznym. Chce jego głowy. - To samo powiedziałem prokuratorowi w Łodzi - mówi mężczyzna.

We wrześniu 2007 roku Polska zawetowała unijną inicjatywę wprowadzenia Europejskiego Dnia Przeciwko Karze Śmierci, twierdząc, że nie widzi żadnej realnej korzyści z jego ustanowienia. Trzy miesiące później rząd Donalda Tuska wycofał polskie weto. Podpisał się pod słowami Franco Frattiniego, komisarza ds. bezpieczeństwa, wolności i sprawiedliwości: "Kara śmierci stanowi pogwałcenie najbardziej podstawowego ze wszystkich praw człowieka - prawa do życia. Nic nie usprawiedliwia kary śmierci, bez względu na to, czy jest to skuteczny środek zwalczania przestępczości, czy nie. Jest to praktyka etycznie niedopuszczalna, okrutna, błędna z punktu widzenia prawa, a przy tym zbyt często prowadząca do pozbawienia życia niewinnych ludzi bez możliwości zadośćuczynienia". Unia postawiła sobie za cel zniesienie kary śmierci we wszystkich krajach świata.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto