Nie ma praktycznie dnia, by w straży miejskiej lub na dyżurce komendy policji nie dzwonił telefon od któregoś z zaniepokojonych mieszkańców. Informują o zwierzętach podchodzących pod ich domostwa. W tym roku problem jest poważny, bo dzików jest bardzo dużo. Wieczorami przechadzają się po ulicach, ryją w trawnikach i ogródkach. Na prośbę władz myśliwi próbowali się z nimi uporać, ale efektów nie widać. Na nic zdało się dokarmianie czy przekopywanie pasa ziemi graniczącego z lasem. Nie można także przeprowadzić odstrzału, bo prawo zabrania tego na obszarach zabudowanych. Dziki upodobały sobie zasiedlone tereny, bo mogą tam znaleźć jedzenie. Prawdziwym rarytasem są dla nich rosnące tam mirabelki i słonecznik bulwiasty, który razem z ziemią przywieźli mieszkańcy, by wyrównać swoje podwórka. Najwięcej niechcianych gości pojawia się każdej nocy przy ulicach Estkowskiego, Unii Europejskiej, al. 21 Października, Portugalskiej, Irlandzkiej, Maltańskiej i Francuskiej. Właśnie w tych rejonach prowadzana będzie akcja płoszenia dzików.
– Kilkanaście osób – strażników miejskich, myśliwych i pracowników urzędu przejdzie tyralierą od strony zabudowań w kierunku linii lasu. Będziemy rzucać petardy, race, świecić latarkami i straszyć dziki psami myśliwskimi – wyjaśnia Eugeniusz Karpiński, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Leszna. – To powinno nie tylko wypłoszyć zwierzęta, ale też sprawić, że stracą poczucie bezpieczeństwa i nie będą pojawiały się przy zabudowaniach.
Niebezpieczeństwo jest jak najbardziej realne. Co prawda nie odnotowano jeszcze przypadku ataku dzików na człowieka, ale kilka psów już ucierpiało z tego powodu. Dlatego urzędnicy proszą, by w trakcie prowadzonych akcji właściciele zadbali o swoje czworonogi i nie wypuszczali ich z domów. Sami także powinni ograniczyć wyjścia i zrezygnować z wieczornego spaceru czy biegania. Płoszenie będzie trwało do piątku w godzinach między 21 i 22. Nie wiadomo jedynie, czy wybuchy i nagonka pozwolą na dobre pozbyć się dzików. Efektów można spodziewać się za kilka tygodni. Jeśli wrócą, władze podejmą kolejną próbę płoszenia, a wiosną uporządkują tereny graniczące z lasem.
– Są tam chaszcze, które stały się naturalnym azylem dla zwierząt, a dziki zaczęły robić sobie w nich legowiska. Postaramy się je wyczyścić, ale to o tyle skomplikowane, że część terenów jest własnością prywatną. Musimy więc uzgodnić to z właścicielami – mówi Eugeniusz Karpiński.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?