KALISZ - Ruszył proces oskarżonych ze stacji dializ

Przed Sądem Okręgowym rozpoczął się proces w sprawie zakażenia żółtaczką pacjentów ostrowskiej stacji dializ

Na ławie oskarżonych zasiedli 40-letnia Renata R. - była oddziałowa stacji dializ i 47-letni Stanisław T. - były ordynator placówki. Oboje mieli złamać reżim sanitarny, co spowodowało zarażenie 53 osób wirusem żółtaczki typu C. Według prokuratury, w placówce wykonywano dializy bez użycia jednorazowych rękawiczek oraz stosownej dezynfekcji rąk, łamano zasady właściwego podziału wirusologicznego pacjentów, wykonywano niedopuszczalne z punktu widzenia medycznego zabiegi wpuszczania do krwioobiegu pacjentów krwi, która miała kontakt z niewymienianą każdorazowo kapilarą w jonometrze służącym do badań, a także wykonywano nieuzasadnione medycznie i epidemiologicznie czynności wtłoczenia krwi do obiegu pacjenta przy użyciu uprzednio używanej strzykawki. Oboje oskarżeni mieli także przyczynić się do narażenia na niebezpieczeństwo dla zdrowia 131 osób stale lub okazjonalnie dializowanych w ostrowskiej placówce. Oboje są również oskarżeni o posiadanie narkotyków.

#Na początku dzisiejszej rozprawy obrońca Stanisława T. poprosiła o pół godziny przerwy, aby porozumieć się z prokuratorem w sprawie dobrowolnego poddania się karze przez byłego ordynatora. Prokurator oznajmiła jednak, że nie może być o tym mowy. - Postępowanie dowodowe wykaże po czyjej stronie jest racja. Naszym zdaniem zgromadzony przez nas materiał w postaci zeznań świadków, opinii biegłych oraz dokumentów, czy przeprowadzonych eksperymentów procesowych potwierdził zarzuty stawiane oskarżonym - tłumaczyła prokurator Cecylia Majchrzak. - Istnieje możliwość dobrowolnego poddania się karze przez oskarżonych, ale na taką kwestię prokuratura nie wyraża zgody z uwagi na to, że propozycje jakie padły ze strony obrony nie spotkały się z naszym zrozumieniem. W tej sprawie nie może być mowy o zakończeniu postępowania w ten sposób.
Prokurator Majchrzak zapowiedziała jednocześnie, że będzie wnioskowała o wysoką karę dla obojga oskarżonych. Obrona z kolei będzie wnosiła o uniewinnienie. - Reprezentuję Renatę R. i proszę zauważyć, że z naszej strony nie było żadnych wniosków o dobrowolne poddanie się karze - wyjaśniał mecenas Leszek Kruszwicki. - Pani R. do końca konsekwentnie nie przyznaje się do żadnego z zarzutów. Jedyny wniosek, jaki może być złożony przez obrońców, to wniosek o uniewinnienie.
#Renata R. swoje argumenty przedstawi dopiero dzisiaj. Wczoraj sąd nie zdążył jej przesłuchać. Przez kilka godzin zeznawał natomiast doktor Stanisław T., który także nie przyznaje się do winy. - Czuję się w pewnym stopniu odpowiedzialny za zaistniałą sytuację, bo do zakażeń doszło, kiedy byłem ordynatorem - mówił. - Kontrola nad tym co się stało, była jednak poza granicami moich możliwości.
Lekarz podkreślał, że zarzuty o oszczędzaniu sprzętu jednorazowego są absurdalne. - Nie do uwierzenia jest to, aby nie wymieniano rurek kapilarnych w jonometrze. Nigdy nie widziałem tego typu praktyk.

Oskarżony lekarz przedstawił także swoją opinię, na temat źródła zakażenia. Według niego, mógł się tego dopuścić jeden z pracowników stacji dializ, który z jednorazowych ampułko-strzykawek wyrzucanych do pojemnika na odpady miał odzyskiwać lek, który na czarnym rynku traktowany jest jako środek dopingujący.

#Skandal, który wybuchł w ostrowskiej stacji dializ pod koniec lipca ubr. odbił się szerokim echem w całej Polsce. Początkowo mówiono o kilkunastu pacjentach, z biegiem czasu liczba ta urosła do 53. Powszechne oburzenie wywołał fakt, że w stacji zakażano już od marca, ale ujawniono to dopiero cztery miesiące później.

Wiecej w jutrzejszym Głosie Wielkopolskim