Dla polskich hokeistów pojedynki z Australijczykami to jeden z ostatnich etapów przygotowań do halowych mistrzostw Europy grupy B, jakie w dniach 15-17 stycznia odbędą się w Poznaniu. Co prawda Australia to prawdziwa potęga w hokeju na otwartych boiskach, jednak w halowej odmianie Kangury już tak mocne nie są. I to się potwierdziło podczas wczorajszego meczu.
Od początku spotkania Polacy mieli inicjatywę i to nasi hokeiści dokładnie wiedzieli jak należy rozegrać piłkę. Stąd już w 36. sekundzie meczu prowadzenie dla biało-czerwonych zdobył Maciej Janiszewski, po bardzo dobrym podaniu po bandzie Krzysztofa Kmiecia. Kolejne bramki były więc kwestią czasu. Rzeczywiście padały następne gole, ale także rywale potrafili wykorzystać błędy w obronie polskiej drużyny. Po trzydziestu minutach ekipa trenera Krzysztofa Witczaka prowadziła 5:2.
Po przerwie polscy hokeiści zagrali lepiej i stworzyli sobie wiele podbramkowych sytuacji. Chyba najładniejszą bramkę zdobył Artur Mikuła w 46. minucie, kiedy strzelił mocno w okienko. Polacy wypracowali sobie w tym meczu sześć krótkich rogów, ale wykorzystali tylko dwa z nich (Karol Szyplik). Pewnie też gdyby nie bardzo wolna i tępa nawierzchnia obiektu w Dopiewie, wtedy Polacy zwyciężyliby jeszcze wyżej, bo sytuacji wypracowali sporo.
– Jestem zadowolony z wyniku i z gry w długich momentach spotkania. Niestety, ta nawierzchnia, na której graliśmy, dość mocno utrudniała nam rozgrywanie piłki, stąd zdarzały się też błędy. Bardzo ważne, że możemy zagrać z takim przeciwnikiem dwa razy – powiedział Krzysztof Witczak, trener reprezentacji Polski.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?