Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GOSTYŃ - Były strażnik UB nie przyznaje się do winy

Arek Jakubowski
Życie Kazimierza Szymańskiego z Krobi po opuszczeniu więzienia nie było łatwe - FOT. AREK JAKUBOWSKI
Życie Kazimierza Szymańskiego z Krobi po opuszczeniu więzienia nie było łatwe - FOT. AREK JAKUBOWSKI
Bił kluczem, kantem dłoni w szyję, kazał robić przysiady albo żabki aż do utraty przytomności. Dzisiaj ma 82 lata i wszystkiemu zaprzecza. Przed Sądem Rejonowym w Gostyniu rozpoczął się pierwszy w jego historii taki ...

Bił kluczem, kantem dłoni w szyję, kazał robić przysiady albo żabki aż do utraty przytomności. Dzisiaj ma 82 lata i wszystkiemu zaprzecza. Przed Sądem Rejonowym w Gostyniu rozpoczął się pierwszy w jego historii taki proces.

Na ławie oskarżonych zasiada Stanisław M., któremu Instytut Pamięci Narodowej zarzuca, że wlatach 1949-1950 znęcał się nad aresztowanymi za działalność niepodległościową młodymi ludźmi z tajnej organizacji Armia Krajowa Zawisza. - Nazwisko Stanisława M. pojawiło się, gdy prowadziliśmy śledztwo przeciw byłemu funkcjonariuszowi UB z Poznania - wyjaśnia Mirosław Więckowiak, prokurator z IPN w Poznaniu, który występuje w gostyńskim procesie w charakterze oskarżyciela. - Wśród ofiar byli też członkowie Zawiszy. W ich zeznaniach przewijał się Stanisław M., strażnik z aresztu UB w Gostyniu. Organizację Zawisza założyło trzech młodych krobian: Henryk Andrzejewski, Józef Szczepaniak i Kazimierz Szymański. Była połowa 1947 roku. Komuniści umacniali się. - Miałem 15 lat - wspomina Kazimierz Szymański. - Mój ojciec i wujek walczyli wpowstaniu wielkopolskim, byli oficerami. W domu liczyły się takie wartości jak patriotyzm, ojczyzna. Byliśmy harcerzami. Widzieliśmy, co się dzieje i postanowiliśmy z tym walczyć. Początkowo ich organizacja nazywała się Zawisza. Prócz trójki założycieli należeli do niej jeszcze ich koledzy. - Naszym celem była walka z władzą poprzez drukowanie i rozwieszanie ulotek. Gromadziliśmy też broń. W sumie mieliśmy kilkanaście pistoletów - mówi Szymański. Rozwój organizacji nabrał tempa w1949 roku, gdy kontakt z Zawiszą nawiązał Marian Rączka, pseudonim "Kościuszko", były żołnierz i partyzant, który przejął dowództwo nad grupą. Została ona włączona w struktury podziemne i zyskała nazwę Armia Krajowa Zawisza. Jak pisze Waldemar Handke w książce "Polegaj jak na Zawiszy..." działalność organizacji przekroczyła granice powiatu gostyńskiego, a placówki zaczęły powstawać między innymi w Osiecznej i Lesznie. W lipcu 1949 roku rozpoczęły się aresztowania. - Mnie zgarnęli 26 lipca w Kłodzku, gdzie byłem na obozie harcerskim - wspomina Kazimierz Szymański. Razem z nim zatrzymano Henryka Andrzejewskiego i Józefa Szczepaniaka. Kilka dni później wpadli Kazimierz Sikorski i Wiktor Kubacki. - Ja zostałem aresztowany w Katowicach 6 sierpnia na obozie Służby Polsce. Zatrzymali mnie dwaj ubecy i przewieźli do Gostynia, gdzie zaczął się horror - wspomina z kolei Marian Minta. W sumie zatrzymano ponad 60 osób. Z Poznania do Gostynia oddelegowano specjalnego śledczego. Część zatrzymanych młodych ludzi przetrzymywana była w gostyńskim areszcie, który znajdował się w budynku niedaleko Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Jednym ze strażników był Stanisław M. - Lubił się znęcać. Bił kantem dłoni w szyję. To bardzo bolało. Kazał też skakać żabką jak schodziliśmy po schodach. Niemożliwością było utrzymać się na nogach, więc spadaliśmy - zeznał przed gostyńskim sądem Marian Minta.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [

www.prasa24.pl

](http://www.prasa24.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto