– Ustaliliśmy, że współwłaścicielka firmy „J.”, od sierpnia 2009 roku do grudnia 2009 roku, działając z góry powziętym zamiarem, przywłaszczyła sobie powierzone mienie. Polegało to na tym, że kobieta przyjmowała pieniądze od klientów, którzy w tym punkcie kasowym opłacali rachunki oraz faktury, a potem nie przekazywała ich dalej – informuje Piotr Gruszka, prokurator rejonowy w Gnieźnie. Jak dodaje, Halinie Ś. grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy zarówno do prokuratury, jak i do Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie zaczęły się zgłaszać pokrzywdzone osoby. W połowie stycznia 2010 roku mowa była o 60 pokrzywdzonych. Wkrótce się jednak okazało, że pokrzywdzonych jest dużo więcej. Z dnia na dzień do śledczych zgłaszali się nowi. Policjanci do spraw walki z przestępczością gospodarczą z Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie natychmiast zabezpieczyli dokumentację firmy. Gromadzili również wszystkie istotne informacje. Śledczy podejrzewali, że pokrzywdzonych może być kilkaset osób. Jak się okazało – nie pomyli się.
Pokrzywdzeni rady szukali również u Renaty Boborow-skiej-Paszczak, powiatowego rzecznika konsumentów.
– Zgłaszają się ludzie z niezapłaconymi rachunkami za gaz, telefon, prąd. Wszyscy oni oczywiście wcześniej regulowali te płatności. Po prostu punkt, w którym płacili, nie wywiązał się ze swojego zadania i nie przekazał tych pieniędzy dalej – tłumaczyła wówczas Renata Boborowska-Paszczak.
Niestety, powiatowy rzecznik nie miał dobrych wiadomości dla pokrzywdzonych. Usłyszeli oni od niej, że jeszcze raz będą musieli opłacić rachunki. Tym razem, jak radził rzecznik, na poczcie lub w sprawdzonym banku.
Pokrzywdzeni zgłaszali się również do naszej redakcji. Nie ukrywali swojej złości, ale również bezsilności. Dla wielu ponowne opłacenie – teoretycznie zapłaconego już rachunku – wiązało się z problemem finansowym.
Obecnie, jak informuje prokurator Piotr Gruszka, nie jest jeszcze wyznaczona data pierwszej rozprawy. W sądzie jest już jednak akt oskarżenia wobec Haliny Ś. W dokumentacji wykazano, że pokrzywdzonych jest blisko 500 osób. Nie jest jednak powiedziane, że to ostateczna liczba.
– To są osoby, które udało nam się ustalić, które przesłuchaliśmy – zaznacza prok. Gruszka. Prokuratura nie może wykluczyć, że są ludzie, do których nie udało się jej dotrzeć.
– W trakcje prowadzonych czynności w przypadku niektórych tych osób szkoda została naprawiona. W innej sytuacji to, czy te osoby będą musiały jeszcze raz uiścić opłatę, będzie zależeć przede wszystkim od wystawców faktur. Niewykluczone, że zostanie uznana reklamacja – przyznaje Piotr Gruszka.
Przestał działać
Kiedy do redakcji dotarły pierwsze informację o praktykach firmy „J.” próbowaliśmy się skontaktować z jej właścicielami. Niestety – numer podany na informacji nie odpowiadał, punkt natomiast był nieczynny. Jak się okazało, już ostatecznie.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?