W sumie pojechało 35 osób, miedzy innymi spore grono mieszkańców Lubasza, w tym sołtys Klempicza Adam Furier. Na wyjazd załapali się radni, a nawet ksiądz miejscowej parafii, czyli lokalne autorytety. Czy zostali przekonani?
- To trzeba zobaczyć! Niesamowite - nie może ochłonąć z wrażenia sołtys Klempicza. - Kominy mają 140 metrów grubości, a wysokie są na 160 metrów. Wszystko tam chodzi jak w zegarku. Jest sterylnie jak w szpitalu, nie ma smrodu, bo do góry unosi się tylko para wodna. Wokół zieleń, pięknie - opowiada.
Uczestnicy wycieczki zwiedzili też elektrownię w środku. Dostali kaski, słuchawki na uszy, widzieli maszynownię, która zdaniem sołtysa Klempicza przypomina wielka halę, "jak w markecie". Byli też przy stanowiskach komputerowych, w rozdzielni. Ale bodaj najważniejsze było spotkanie z merem miasteczka, który zapewniał, że sąsiedztwo elektrowni przynosi same korzyści.
- Ceny nieruchomości nawet wzrosły, rolnicy nie mają kłopotów ze zbytem, no i ludzie się bogacą - wspomina z kolei wikariusz parafii w Lubaszu ks. Radosław.
- Na kolędzie powiem ludziom, że nie trzeba się bać atomu - wyznaje.
Bardziej mieszane uczucia ma jednak radna Lubasza Ewa Stachowiak.
- Są plusy i minusy. Nie wiem, czy chciałabym, żeby gmina Lubasz stała się taką aglomeracją. Stawialiśmy na turystykę, na walory przyrody. Chyba bardziej przypadła mi do gustu wizyta w Niemczech, w elektrowni słonecznej i na biomasę.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?