MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

FINAŁ DRUŻYNOWEGO PUCHARU ŚWIATA - Polacy mistrzami świata!

Jacek Portala
Tak w sobotni wieczór biało-czerwoni na leszczyńskim torze rozpoczęli wyścig po złoty medal Drużynowego Pucharu Świata. Na pierwszym wirażu premierowej gonitwy finału walczą (od lewej) – Australijczyk Ryan Sullivan, Anglik Lee Richardson, Duńczyk  Hans Andersen i zwycięzca oraz najskuteczniejszy w polskiej reprezentacji Krzysztof Kasprzak - Fot. Tomasz Stręk
Tak w sobotni wieczór biało-czerwoni na leszczyńskim torze rozpoczęli wyścig po złoty medal Drużynowego Pucharu Świata. Na pierwszym wirażu premierowej gonitwy finału walczą (od lewej) – Australijczyk Ryan Sullivan, Anglik Lee Richardson, Duńczyk Hans Andersen i zwycięzca oraz najskuteczniejszy w polskiej reprezentacji Krzysztof Kasprzak - Fot. Tomasz Stręk
To był cudowny i niezapomniany wieczór! Polscy żużlowcy po 25 wyścigach finałowego turnieju siódmej edycji Drużynowego Pucharu Świata, na torze stadionu imienia Alfreda Smoczyka w Lesznie, stanęli na najwyższym stopniu ...

To był cudowny i niezapomniany wieczór! Polscy żużlowcy po 25 wyścigach finałowego turnieju siódmej edycji Drużynowego Pucharu Świata, na torze stadionu imienia Alfreda Smoczyka w Lesznie, stanęli na najwyższym stopniu podium. Biało-czerwoni pokonali reprezentacje Danii, Australii i Wielkiej Brytanii.

Gromkie i rytmiczne „dziękujemy, dziękujemy!”, radosne „Polska, biało-czerwoni” długo rozbrzmiewało na wypełnionym niemal do ostatniego miejsca kibicami sportu żużlowego stadionie imienia Alfreda Smoczyka. Gorąca atmosfera do złudzenia przypominała klimat towarzyszący meczom piłkarskiej i siatkarskiej reprezentacji Polski. Jeszcze kilkanaście minut, po odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego, trwała fiesta na trybunach. Leszczyński finał był prawdziwym dreszczowcem, jednym z najpiękniejszych i najbardziej dramatycznych w historii drużynowego światowego championatu.

Wewnętrzne pola

– Na początku turnieju musimy maksymalnie wykorzystać wewnętrzne pola startowe i uzyskać przewagę nad rywalami w pierwszym wirażu. Wtedy będziemy mogli kontrolować sytuację i niech martwią się oni – uchylił rąbka taktycznej tajemnicy selekcjoner biało-czerwonych Marek Cieślak.
Potrafi on zmobilizować swoich podopiecznych.
– Mierzymy w złoty medal. Brązowy krążek uznam za... klęskę, także osobistą. Jak chłopcy wytrzymają presję i ciśnienie, to staniemy na najwyższym stopniu podium po finale. Wierzę w to, i oni także mi ufają. Złoty medal polskiemu sportowi żużlowemu jest potrzebny – dodał wielokrotny reprezentant Polski, a obecnie trener reprezentacji i mistrza Polski, Atlasu Wrocław.
Początek turnieju był wymarzony. Cztery pierwsze gonitwy Polacy zakończyli z kompletem punktów! Krzysztof Kasprzak, Jarosław Hampel, Tomasz Gollob i Rune Holta wręcz znokautowali rywali. Tylko Grzegorz Walasek przegrał dwa kolejne wyścigi i trener Cieślak posłał do boju Damiana Balińskiego. Największy wojownik leszczyńskich Byków, atakując na wirażu Anglika Chrisa Harrisa, w 14. wyścigu stracił równowagę, upadł i został wykluczony. Ale cztery punkty wywalczone przez wychowanka biało-niebieskich w ostatnich dwóch seriach miały już wartość bezcenną, jak punkty zdobywane przez jego pozostałych wspaniale dysponowanych kolegów. Krzysztof Kasprzak wywalczył 14 punktów (przegrał jedynie z Duńczykiem Kennethem Bjerre w 15. gonitwie, a styl, w jakim Kasper rozprawił się w 23. wyścigu z Nickim Pedersenem i Jasonem Crumpem wywołał wśród kibiców prawdziwą euforię.

Motocykle taty są super!

– Spełniło się pierwsze z trzech moich wielkich tegorocznych sportowych marzeń. Zdobyłem złoty medal w Drużynowym Pucharze Świata, teraz pragnę ten wyczyn powtórzyć z Unią Leszno w ekstralidze, a w Vojens wywalczyć miejsce w finale przyszłorocznego cyklu Grand Prix. Motocykle, które tata przygotował na sobotni finał były super – mówił bezgranicznie szczęśliwy Krzysztof Kasprzak. Jarosław Hampel imponował rakietowymi startami i dosłownie frunął po torze, a Rune Holta przebijał się przy bandzie tak brawurowo, że kibice wstrzymywali oddech.
O losach złotego medalu decydował ostatni wyścig. Zanim kapitanowie czterech drużyn stanęli przed taśmą maszyny startowej do rozstrzygającej o złotym i srebrnym medalu potyczki, Polacy mieli 52 punkty, a Duńczycy o jeden mniej. Tomasz Gollob nie zawiódł. Pierwszy minął linię mety, pieczętując sukces drużyny, a Hans Andersen na „kresce” był trzeci. – O czym myślałem zanim arbiter zapalił zielone światło? O perfekcyjnym starcie i pozostawieniu za plecami Duńczyka. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Trener nas wspaniale umotywował. Byliśmy naprawdę drużyną, w której panowała wspaniała atmosfera – podkreślił lider i prawdziwy przywódca zwycięskiej drużyny.
– Nie wiem co dzisiaj Polacy spożywali na śniadanie, ale jeździli naprawdę fantastycznie. Wiedzieliśmy od samego początku, że czeka nas z nimi ciężka walka – nie ukrywał podziwu dla wyczynu Polaków, kapitan Duńczyków Hans Andersen.
– Nie potrafiliśmy znaleźć optymalnych rozwiązań w ustawieniu motocykli, ani najszybszej ścieżki na torze. Polacy i Duńczycy dominowali wyraźnie – nie ukrywał rozczarowania, Craig Boyce, menedżer Australijczyków.
Polakom trofeum swojego imienia wręczał legendarny Szwed Ove Fundin. Pięciokrotny indywidualny mistrz świata, dziś 74-letni dżentelmen, imponujący smukłą sportową sylwetką, od lat mieszka na Lazurowym Wybrzeżu. Trasę do Leszna pokonał na motocyklu, wcześniej odwiedzając jeszcze ojczysty kraj. Przyznał, że w tym roku na zawodach żużlowych był po raz... pierwszy.

Chybiony protest

Po turnieju w Lesznie dokonano rutynowego badania pojemności silników Jasona Crumpa, Nickiego Pedersena i Krzysztofa Kasprzaka, najskuteczniejszych zawodników finałowego turnieju. Duńczycy złożyli protest i dodatkowo zbadano parametry silnika kapitana biało-czerwonych.
– Najwyraźniej Duńczycy nie potrafili pogodzić się z porażką. Mój włoski silnik był w porządku, nie był przelitrażowany – skomentował z olimpijskim spokojem Tomasz Gollob. W 48-letniej historii drużynowych mistrzostw świata, Polacy wystartowali w finałowym turnieju po raz 34. W Lesznie wywalczyli po raz siódmy tytuł najlepszej drużyny świata. Wcześniej złote medale zdobywali – trzykrotnie we Wrocławiu (1961, 1966 i 2005), w Rybniku (1969), oraz dwa razy w Niemczech (Kempten, 1965) i Diedenbergen (1996). •

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto