MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

ESKULAP - Gdzie ta Amelia?

Marcin Kostaszuk
Znany z romantycznych, filmowych melodii Yann Tiersen (pierwszy z lewej) na koncercie w Poznaniu ujawnił swój pociąg do rockowego szaleństwa - Fot. Janusz Romaniszyn
Znany z romantycznych, filmowych melodii Yann Tiersen (pierwszy z lewej) na koncercie w Poznaniu ujawnił swój pociąg do rockowego szaleństwa - Fot. Janusz Romaniszyn
Na ciężką próbę wystawił swoich wielbicieli Yann Tiersen. Znany z idyllicznych interpretacji paryskiego folkloru Francuz zaprezentował swoje mniej znane oblicze – tworzącego gęstą, niepokojącą atmosferę rasowego ...

Na ciężką próbę wystawił swoich wielbicieli Yann Tiersen. Znany z idyllicznych interpretacji paryskiego folkloru Francuz zaprezentował swoje mniej znane oblicze – tworzącego gęstą, niepokojącą atmosferę rasowego rockmana.

Dziesięć lat temu zagrali w Polsce The Smashing Pumpkins. Rockowi lirycy, wsławieni przede wszystkim kunsztownie zaaranżowanymi balladami, zmasakrowali wtedy swoją muzykę. Dźwięki przesterowanych gitar przykryły całą warstwę melodii i nawet fani mieli problemy, by odszyfrować co tak naprawdę gra ich ulubiony zespół.
Podobnie było w przypadku sobotniego występu Yanna Tiersena – utwory znane z płyt „L’absente” czy „Les Retrouvilles” były jedynie punktem wyjścia do narastających improwizacji, w których główne role odgrywali dwa gitarzyści – Tiersen i Marc Sens. Ten ostatni w pewnej chwili odwrócił się od publiczności i stając przodem do wzmacniacza zaczął wydobywać z niego sprzężenia, wkomponowując je w ogólny dźwiękowy chaos. W kilku utworach ta konwencja się sprawdziła, niekiedy jednak była po prostu denerwująca. Rozczarowani mogli być zwłaszcza fani jego najpopularniejszego dzieła. – Gdzie ta Amelia? – dziwili się ci, którzy nijak nie mogli doszukać się melodyjnych kompozycji z popularnego filmu Jean-Pierre Jeuneta.
Bohater wieczoru równie dobrze jak z gitarą radził sobie ze skrzypcami, sporo też śpiewał. Liryczne oblicze najpełniej ujawnił w bisach, w których wreszcie pojawił się kojarzony z jego kompozycjami baśniowy nastrój. To była nagroda dla tych, którzy przetrwali półtoragodzinną, gitarową młóckę.
Wracając tak jednoznacznie do rockowych korzeni Tiersen chyba przeszarżował, zwłaszcza, że grał dla poznańskiej publiczności po raz pierwszy. Z drugiej strony, szanować trzeba jego niechęć do łatwego powielania nutka w nutkę swych największych przebojów, co nagminnie czynią rockowe dinozaury.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto