Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

EKOLOGIA - Swawola budowlana nad jeziorem

Kinga Zydorowicz
Zdzisław Durczewski, inspektor ochrony środowiska Urzędu Gminy we Włoszakowicach wskazywał, że jednym ze sposobów omijania zakazu budowy w pasie ochronnym wokół jeziora jest stawianie domków bez fundamentów - FOT. JANUSZ ROMANISZYN
Zdzisław Durczewski, inspektor ochrony środowiska Urzędu Gminy we Włoszakowicach wskazywał, że jednym ze sposobów omijania zakazu budowy w pasie ochronnym wokół jeziora jest stawianie domków bez fundamentów - FOT. JANUSZ ROMANISZYN
Wokół Jeziora Dominickiego, w ściśle chronionym pasie, jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne samowole budowlane. Wokół walają się sterty śmieci i gruzu, a ścieki z prowizorycznych toalet nie są odprowadzane do żadnej ...

Wokół Jeziora Dominickiego, w ściśle chronionym pasie, jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne samowole budowlane. Wokół walają się sterty śmieci i gruzu, a ścieki z prowizorycznych toalet nie są odprowadzane do żadnej kanalizacji.

Szacuje się, że liczba działek zlokalizowanych tuż przy akwenie sięga ośmiuset. Nabyli je prywatni właściciele z całej Polski. To słabej klasy ziemie rolnicze, na których nie ma prawa stanąć żaden budynek.
Właściciele przez lata stosują wybiegi pozwalające im obejść zakazy. Stawiają przyczepy kempingowe, altanki bez fundamentów i toalety pozbawione szamb i kanalizacji. Tą metodą grunty rolne zmieniają się w organizowane na dziko tereny rekreacyjne. Najwięcej takich właśnie działek można zobaczyć w okolicach letniska w Boszkowie.
– Wracamy do czasów Drzymały – komentuje Stanisław Waligóra, wójt gminy Włoszakowice, na terenie której znajduje się Boszkowo.
Proceder kwitnie w pasie, który chroniony jest rozporządzeniem wojewody.
– Latem ubiegłego roku wyznaczony został wokół jeziora stumetrowy pas ochronny – informuje Michał Fijałkowski, rzecznik wojewody wielkopolskiego. Wszystko po to, by zapobiec degradacji roślin i zwierząt oraz ocalić walory przyrodnicze jednego z najciekawszych w Wielkopolsce fragmentów krajobrazu polodowcowego.

Akwen się ogradza

Dostęp do jeziora jest coraz bardziej utrudniony. Właściciele działek stawiają ogrodzenia i wywieszają tabliczki zakazujące wstępu na tereny prywatne. Za płotami rozpościera się często widok na składowisko gruzu, śmieci i nieestetycznych obiektów, postawionych bez zezwolenia. Letnicy wycinają także trzciny w pasie przybrzeżnym i stawiają nielegalne pomosty.
– Prowadzimy stały monitoring na tym obszarze, ale dotarcie do właścicieli działek jest utrudnione. Wydaliśmy już szereg decyzji nakazujących rozbiórkę. Procedury są jednak czasochłonne, a nasze możliwości ograniczone. Dlatego uporządkowanie strefy ochronnej wymaga czasu – tłumaczy Jerzy Witczak, wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Poznaniu.
Urzędnicza przepychanka trwa. Wojewoda zakazuje budowy i żąda zinwentaryzowania terenów przez gminę, wójt oczekuje uporządkowania działek i wyegzekwowania prawa poprzez nakazy rozbiórki obiektów. W tym czasie chroniony pas przyrody coraz skuteczniej ulega degradacji.

,, Nie” dla rozbudowy

Podczas gdy szpecące budy od lat bezkarnie stoją tuż przy jeziorze, zabrania się rozbudowy istniejącego od wielu lat w Boszkowie dużego ośrodka wypoczynkowego.
– Od rozporządzenia nie ma ustępstwa. Wszystkich obowiązuje równe prawo – przekonuje Michał Fijałkowski.
– Rozbudowa i modernizacja rozpadającego się obiektu podniesie walory turystyczne i przyrodnicze tego miejsca oraz przyczyni się do powstania około 50 stałych miejsc pracy w gminie – twierdzi tymczasem Andrzej Strugarek, członek zarządu spółki Clar System, która jest właścicielem ośrodka Syrena w Boszkowie.

Hanna Kończal
kierownik leszczyńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska

– Taki stan rzeczy grozi szybką degradacją ekosystemu jeziora. Jeśli w okolicach działek nie ma kanalizacji i szczelnych szamb, możemy się spodziewać, że wkrótce zamiast czystej wody będziemy mieli tam wodę pozaklasową. Do tej pory nie było przypadku niedopuszczenia plaż do użytkowania. Ale to może być kwestia kilku lat. Niewskazane jest również niszczenie roślinności brzegowej, która pełni rolę naturalnego filtra wyłapującego zanieczyszczenia.

Jerzy Karg
profesor zakładu badań środowiska rolniczego i leśnego Polskiej Akademii Nauk – Stacja badawcza w Turwi

– Żadna instytucja nie może sobie poradzić z tym problemem. Sytuacja jest bardzo zła, jezioro – na granicy przekroczenia możliwości samooczyszczania. Ponadto w sposób niedopuszczalny dostęp do niego jest ograniczany. Zalecamy, aby działki, które są sprzedawane, nie były mniejsze niż 2,5 tysiąca metrów kwadratowych. Takie zasady może ustalić samorząd. Narzuciły to między innymi władze gminy Wijewo. W ten sposób właścicieli jest mniej i można ich łatwiej zdyscyplinować.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto