Wiele wskazuje na to, że odwołany przez biskupa kaliskiego proboszcz Dobrzycy ks. Andrzej Szczeszyński na dobre wyprowadził się z plebanii. Parafianie żegnali go wodą i miotłą zamiast kropidła. Chcemy poświęcić diabła - mówiły kobiety. Kiedy były proboszcz podjeżdżał pod plebanię po resztę ,,swoich'' rzeczy, czekał na niego tłum. Ludzie pilnowali, aby ksiądz nie zabrał reszty maszyn z parafialnej firmy ,,Dębina''. Sprawdzali też zawartość wszystkich kartonów, które ludzie księdza wynosili z plebanii. Niektóre przedmioty np. te, które ofiarowały kościołowi Matki Różańcowe - zatrzymywali. W stronę proboszcza leciały steki wyzwisk. - Takich słów dawno nie słyszałem - mówił sołtys Izbiczna. - Ile jest prawdy w tym, co ,,klepałeś'' nam przez te sześć lat - pytał sołtys. - Nawet ręki mu nie podałem na pożegnanie, mimo, że go dobrze znałem - powiedział.
W budynku plebanii po wyprowadzce proboszcza zostały - jak mówią ludzie - tylko mury i zlewozmywak. - Zostańcie z Bogiem - powiedział proboszcz na odjezdnym. - A jest Bóg? - odpowiedział pytaniem sołtys.
Zdaniem parafian ks. Szczeszyński wyprowadził się do córki, która mieszka w jednej z podpoznańskich wsi. Dobrzyczanie się boją. Syn księdza podobno się odgrażał, że spali Dobrzycę. Ludzie we wsi mówią, że ksiądz już nie będzie księdzem, bo nawet spowiedzi słuchać nie może.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
