Dla pieniędzy czy władzy odurzał i robił im nagie zdjęcia. Potem szantażował i bił ale wpadł

Materiał informacyjny wydawnictwa Lingua Mortis
mat. pras.
Tropił ofiary jak myśliwy. Najlepiej te, które były atrakcyjne, miały pieniądze oraz znalazły się na życiowym zakręcie. Oferował pomoc i atencję, a gdy je złapał, zaciskał pętlę. Dla własnych korzyści potrafił je odurzyć i nakręcić film o charakterze pornograficznym, z ich udziałem. Jeśli się stawiały, szantażował, bił je i poniżał. Gdy szły na policję nazywał je alkoholiczkami oraz uzależnionymi od narkotyków prostytutkami, a najgorsze było to, że wymiar sprawiedliwości wolał wierzyć jemu. Do czasu… Co takiego zrobił „Iwo Rak” i komu nadepnął na odcisk, że dziś przebywa w areszcie?

RAK – oparta na faktach powieść o stalkerze, który naraził się nie tej osobie, co trzeba

RAK to powieść o bezwzględnym oszuście, dla którego, jeszcze do niedawna żadne metody nie stanowiły tabu. Opowieść o człowieku, który dla własnych korzyści majątkowych był w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.

RAK opowiada prawdziwą historię stalkera, który nie tylko oszukiwał ludzi i kradł im tożsamość, pieniądze, ale także bił, i to dotkliwie. Przez niemal 15 lat uciekał wymiarowi sprawiedliwości, bo jego ofiary milczały. I miały ku temu dobry powód.

Dziś prawdziwy antybohater powieści przebywa w areszcie śledczym we Wrocławiu. Ale jak się tam znalazł? Ofiary w końcu się przemogły? Trochę tak, trochę nie. Został złapany na gorącym uczynku? Ależ skąd… To jak to było?

- Iwo (na potrzeby artykułu używamy książkowego imienia - red.) poznałem jeszcze zanim zaczął zadawać się z moją żoną - wspomina Grzegorz Filarowski, współautor i pomysłodawca powieści. - Dosiadł się do nas w hotelowej restauracji. Od razu po wspólnej kolacji powiedziałem żonie, że mi nie podpasował i nie chciałbym się z nim więcej spotykać. On niestety myślał już wtedy inaczej.

Gdy Grzegorz rozwodził się z żoną, Iwo wykorzystał moment i się do niej zbliżył. Obiecał jej pomóc przy sprawie rozwodowej, od początku nastawiając kobietę przeciwko mężowi. - Miałem wrażenie, że chodzi mu o mnie. Że żywi do mnie urazę, choć prawie się nie znaliśmy. Wkrótce zaczął przeciwko mnie nastawiać także córkę - mówi Filarowski.

Nie było to jednak zwykłe buntowanie. Wówczas jedenastoletnia dziewczynka otrzymywała od przyjaciela matki smsy, których nie powinno dostawać dziecko w jej wieku. W niemal każdym Iwo prosił, by dziewczynka zdała mu sprawozdanie z aktywności jej mamy.

- Iwo zaczął kontrolować moją żonę, zanim zdążyło to do niej dotrzeć. Owinął sobie wokół palca moje córki i niejako zniewolił wszystkie trzy. Gdy już zapanował nad ich życiem na tyle, że zyskał pewność, iż nie uciekną, zabrał się za mnie - dodaje Filarowski.

RAK - jak Joker poznał Batmana

Iwo jeździł za Grzegorzem. Robił mu zdjęcia, nagrywał filmy, a potem wysyłał „głównemu aktorowi” by ten wiedział, że jest obserwowany. - Czekał na mnie w samochodzie, ale w takim miejscu, bym go widział. Nie krył się z tym, że powoli „zajmuje” moje miejsce, a wręcz napawał się tym, że ja jestem tego wszystkiego świadkiem - zauważa Grzegorz.

Iwo stalkował Grzegorza do momentu, gdy czara goryczy gwałtownie się przelała. Iwo wtargnął do jego domu, w którym wówczas mieszkała żona z córkami. W środku nocy z sypialni, w której przebywały dziewczynki ukradł telefon należący do żony Grzegorza. - Jeszcze tego samego dnia opublikował coś w jej imieniu w social media. Groził, że ujawni jej sekrety. Wtedy też okazało się, że ma na nią więcej niż sądziłem - opowiada współautor powieści.

Książkowy Iwo działał jak wielu sprawców przemocy, choć pamiętajmy, że temu autentycznemu podejrzanemu dopiero postawiono zarzuty - i jeszcze ich nie udowodniono. Kilka kobiet zeznało jednak, że podczas ich wspólnych spotkań traciły przytomność, a potem okazywało się, że Iwo ma filmy i zdjęcia z ich udziałem. Takie, których powstawania nie pamiętały.

- Kiedy Iwo opublikował posta w imieniu mojej żony coś we mnie pękło. Napisałem na Facebooku, że ukradł jej telefon. I wystawiłem zdjęcie z kamery, która zarejestrowała jego wtargnięcie do mojego domu. I wtedy się zaczęło - opisuje Filarowski.

Po publikacji do Grzegorza zgłosiło się kilka kobiet. Wszystkie twierdziły, że człowiek ze zdjęcia to oszust i szantażysta. Od drobnych gróźb po ciężkie pobicia - tak relacjonowały swoje znajomości z Iwo. Grzegorzowi zapaliła się przysłowiowa lampka. Postanowił zainteresować sprawą media i policję. Najpierw podchwyciła ją prasa.

Po publikacjach przyszedł czas na telewizję. Grzegorz pojawił się w studio Polsatu w stroju Batmana. Ma go od jakiegoś czasu - to było jego marzenie. Batman wymierzał sprawiedliwość, przez co podobał się Filarowskiemu od dzieciństwa.

- To nie tak, że postanowiłem zmierzyć się z Iwo, niczym Batman z Jokerem - śmieje się. - Twórcom programu podobała się idea mojego alter ego. Ja chciałem natomiast zainteresować tą historią ludzi i zrobię wszystko, by się przebić. Miałem wrażenie, że nie wiedzą czym jest przemoc, jak się rodzi, jak funkcjonuje i się objawia. Moim zadaniem było powiedzieć ludziom, że takie rzeczy dzieją się Polsce.

RAK - społeczeństwo musi przestać oceniać

Nadia Szagdaj, dziennikarka Gazety Wrocławskiej i współautorka powieści, poznała Grzegorza przez kolegę - policjanta. Jedynego, który do sprawy Iwo uczciwie się przyłożył.

- To nie była łatwa decyzja, by tak z dnia na dzień zacząć pisać tę powieść - mówi dziennikarka. - Mam inne plany wydawnicze i musiałam wcisnąć między nie jeszcze jedną książkę. Udało się, ale nie bez bólu - żartuje.

Szagdaj często traktuje w swoich powieściach o przemocy w ogóle: psychologicznej, fizycznej czy cyberprzemocy. Aktywnie z medialnego punktu widzenia angażuje się w antyprzemocowe kampanie, jak na przykład „Wrocław bez przemocy”. Przyznaje jednak, że sama miała problem z tematyką RAKA.

- Prawdziwą sztuką jest nie oceniać tych kobiet. I mężczyzn też, bo oni również w jakimś stopniu są ofiarami Iwo - podkreśla. - Niestety po artykułach prasowych czy programie telewizyjnym, wciąż pojawiały się głosy piętnujące ofiary.

Faktycznie, po publikacjach społeczeństwo oceniło poszkodowane jako takie, które same prosiły się o podobne traktowanie. - Nie chcę „spoilerować” ale jak można powiedzieć o osobie, której ktoś pociął opony w samochodzie i która omal nie straciła przez to życia na autostradzie, że sama się o to prosiła? - oburza się Szagdaj. - A gdyby taka sytuacja spotkała naszą córkę czy siostrę, też przyjęlibyśmy taką retorykę?

Nadia podkreśla, że najłatwiej jest nam patrzeć na przemoc z dystansu. Omijać i nie reagować. - A tu trzeba odwagi, dzięki której ktoś taki jak Iwo nie zostanie bezkarny przez czternaście lat. Bo tyle to trwało - mówi. - To właśnie zrobił Grzegorz Filarowski. Przerwał tę bezkarność, choć sam wymiar sprawiedliwości też wolał stać po stronie pseudo gangstera.

Grzegorz został aresztowany bo „tajemniczy informator” doniósł, że prowadzi po narkotykach (testy z krwi niczego nie wykazały). O ironio, Iwo oskarżył go… o stalking! To wszystko nie służyło jego reputacji przy rozwodzie, do czasu gdy wziął stronę żony. Ostatecznie postawił na swoim.

- Grzegorz po prostu nigdy się nie poddał. Fakt, że stanął w obronie swojej rodziny i to pomimo rozwodu, wzmocnił w jakiś sposób poczucie jedności między ofiarami. Zaczęły się do niego zgłaszać, bo był ich pośrednikiem z policją, która wcześniej je zawiodła. Liczyły na to, że jego determinacja zdoła przemówić do wymiaru sprawiedliwości - opowiada Nadia Szagdaj.

RAK - takich osób jest więcej i od nas zależy czy pozostaną bezkarne

- Ja też musiałam się przekonać, by na tę sprawę spojrzeć z innej perspektywy - dodaje Szagdaj. - Dla mnie też z początku to były „tylko” problemy kilku oszukanych kobiet. O tym, jak powierzchownie traktuję tę historię przekonałam się już w trakcie pisania. Myślałam, że jako autorka tylu powieści, podkoloruję ją nieco, by nabrała odpowiednio dramatycznych kolorów. Ale ten dramat tam był i niczego nie trzeba było poprawiać - przekonuje współautorka. - Ta historia przeraża, bo ofiary zawiódł cały system. Nikt nie chciał ich słuchać, a i mnie o mały włos nie dotknęła ta społeczna głuchota.

Dziennikarka podkreśla, że wielu Polaków ma wciąż głęboko zakorzenioną znieczulicę i traktuje przemoc jak coś, co należy przemilczeć.

- Ta lektura odmienia spojrzenie na problem przemocy - twierdzi Szagdaj. - Dzięki książce RAK jesteśmy w stanie spojrzeć na nią holistycznie. Mam nadzieję, że ułatwiliśmy z Grzegorzem identyfikację tego problemu. Odsłoniliśmy mechanizmy działania osoby, której grozi do 12 lat więzienia! A takich osób jest więcej! To nie jest jeden Iwo na całą Polskę. I to od nas zależy czy zareagujemy gdy na naszym radarze pojawi się kolejny.

Aleksandra Baj

Dowiedz się więcej na temat tej niesamowitej historii, obejrzyj wywiad z Grzegorzem Filarowskim, w którym szczerze opowiada jaką drogę przeszedł: https://rak.to/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dla pieniędzy czy władzy odurzał i robił im nagie zdjęcia. Potem szantażował i bił ale wpadł - Dziennik Bałtycki

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto