Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzież - Za psi ból pod sąd

Agnieszka Świderska
Za chore i zaniedbane zwierzęta właściciele „rasowej hodowli” żądali nawet 900 złotych. Koszmar zwierząt przerwali dopiero inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt
Za chore i zaniedbane zwierzęta właściciele „rasowej hodowli” żądali nawet 900 złotych. Koszmar zwierząt przerwali dopiero inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt Fot. Archiwum Pogotowie dla zwierząt
Chodzieska prokuratura, która prowadziła śledztwo w sprawie pseudohodowli psów rasowych pod Piłą, nie ma wątpliwości, że zwierzętom zadawano ból, zarówno fizyczny, jak i psychiczny.

– Hodowla, jeżeli w ogóle można nazwać to hodowlą, była prowadzona w warunkach rażącego niechlujstwa – mówi Ewa Masternak-Juś, prokurator rejonowy w Chodzieży. – Psy były trzymane w pomieszczeniach uniemożliwiających im swobodę ruchu. Nie były również poddawane zabiegom pielęgnacyjnym i higienicznym, co powodowało u nich powstawanie bolesnych ran. Te zwierzęta cierpiały.

Inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt z Trzcianki, którzy na początku sierpnia ujawnili całą prawdę o „rasowej hodowli” – czyli brudnych i zapchlonych yorkach w brudnych i śmierdzących klatkach, zabrali wtedy ze sobą 15 psów, które były w najgorszym stanie. Wójt gminy Kaczory, Brunon Wolski, zdecydował jednak, że zwierzęta mają wrócić do właścicieli, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało jego decyzję. Do akcji ponownie wkroczyła chodzieska prokuratura, która zaskarżyła decyzję SKO.

– Nie chcemy ponowie narażać tych zwierząt – mówi prokurator Ewa Masternak-Juś. – One już swoje wycierpiały.
– SKO nie dało wiary opiniom lekarzy i zoopsychologa, że tym zwierzętom zagrażała utrata życia – mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Kilkutygodniowe leczenie kosztowało kilka tysięcy złotych. Na szczęście, wszystkie psy udało się uratować. Zwierzęta nadal przebywają pod opieką Pogotowia; SKO nie odpowiedziało jeszcze prokuraturze.

Akt oskarżenia przeciwko hodowcom trafił do Sądu Rejonowego w Chodzieży. W tym samym sądzie będzie się toczył proces dwóch mieszkanek Chodzieży w wieku 49 i 53 lat, które zabiły kilkumiesięcznego kotka. Usłyszały zarzut działania ze szczególnym okrucieństwem.
– One tego kotka po prostu zatłukły – mówi prokurator Ewa Masternak-Juś.

Sekcja zwłok wykazała, że każdą kość miał połamaną.
W obu tych sprawach bogaty materiał dowodowy zgromadziła policja: pilska i chodzieska.
– Może się wydawać, że to nic nadzwyczajnego, bo zrobili tylko to, co do nich należało – mówi Grzegorz Bielawski. – A jednak jest to wyjątek w skali kraju. Niestety, rzadko się zdarza, żeby policjanci poważnie podchodzili do cierpienia zwierząt.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto