MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

17.08.07. LESZCZYŃSKI EPIZOD OBRONY JASNEJ GÓRY - Ze Szwedem na klasztor

Kinga Zydorowicz
Mieszkańcy Leszna i okolic brali udział w słynnym oblężeniu klasztoru na Jasnej Górze, które miało miejsce podczas Potopu Szwedzkiego. Nie jest to jednak powód do chwały. Stanęli bowiem po stronie najeźdźców.

Mieszkańcy Leszna i okolic brali udział w słynnym oblężeniu klasztoru na Jasnej Górze, które miało miejsce podczas Potopu Szwedzkiego. Nie jest to jednak powód do chwały. Stanęli bowiem po stronie najeźdźców. Co więcej - pieniądze na stworzenie regimentu walczącego u boku Szwedów wyłożył Jan Amos Komeński, któremu współcześni wystawili w mieście pomnik.

Informacje o leszczyńskim epizodzie oblężenia jasnogórskiego klasztoru w 1655 roku znalazł w literaturze Eugeniusz Śliwiński, pracownik Muzeum Okręgowego w Lesznie. To właśnie w dawnym Lesznie istniał punkt werbunkowy dla tworzonego przez Wacława Sadowskiego regimentu rajtarów, czyli jazdy konnej. Jednostka, która miała liczyć około 360 osób, w pierwotnym zamyśle miała podjąć działania partyzanckie przeciw Habsburgom na terenach śląskich. Chętnych nie brakowało, ponieważ w połowie XVII wieku w Lesznie mieszkało sporo Braci Czeskich, Ślązaków, Żydów. Wielu z nich uważało, że zwycięstwo Szwedów pomoże im osiągnąć własne korzyści. Bracia Czescy liczyli między innymi na odzyskanie terenów na Śląsku.
Pieniądze na organizację regimentu mieli wyłożyć mieszkańcy Leszna i Wschowy. Koszt szacowany był na 21 tysięcy talarów. Dla porównania - wybudowany 15 lat wcześniej ratusz kosztował siedem tysięcy talarów. 500 talarów wyłożył na organizację regimentu Jan Amos Komeński. - Dla mieszkańców były to ogromne pieniądze, dlatego część trzeba było pożyczyć - tłumaczy Śliwiński.
Regiment rajtarów z Leszna i okolic zaczął się tworzyć w lipcu 1655 roku. W jego skład weszli głównie ochotnicy pochodzenia niemieckiego. Ale - jak wynika z zachowanych informacji - w jednostce znalazło się też trochę Polaków i Czechów. Ostatecznie regiment - choć w uszczuplonym składzie - jeszcze tego samego roku został skierowany pod Jasną Górę. Tam uczestniczył w oblężeniu klasztoru, które w powieści ,,Potop" opisał Henryk Sienkiewicz. Wydarzenie to stało się symbolem oporu przeciwko Szwedom. Członkowie regimentu walczyli jednak nie po stronie polskiej. Trafili pod rozkazy najeźdźcy. Podkreślmy, że dopiero po tych walkach poparcie dla Szwedów zaczęło gwałtownie topnieć.
Co znamienne, także w samym Lesznie mieszkańcy doprowadzili do ogromnych zniszczeń podczas Potopu. - To bardzo ciekawy, i zarazem tragiczny moment w dziejach Leszna. Mieszczanie stanęli na wałach obronnych z bronią w ręku. Stało się to jednak wbrew rozkazom Bogusława Leszczyńskiego, który kazał poddać miasto - wyjaśnia Eugeniusz Śliwiński.

Leszno było potęgą

W czasach Potopu Szwedzkiego Leszno było dużym i dobrze rozwiniętym miastem. Liczyło około 15 tysięcy mieszkańców. Po Poznaniu było drugim miastem w Wielkopolsce, w którym istniały pełne obwałowania. Historycy spekulują, że gdyby zarządcy posłuchali rozkazu Bogusława Leszczyńskiego i poddali miasto, nie doszłoby do wielkiego pożaru, który doszczętnie strawił Leszno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 17.08.07. LESZCZYŃSKI EPIZOD OBRONY JASNEJ GÓRY - Ze Szwedem na klasztor - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto