Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WYPRZEDAŻE - Trwa lato szaleńczych zakupów

Katarzyna Fertsch, Robert Domżał
Fot. Sławomir Seidler
Fot. Sławomir Seidler
Promocje sięgające 70 procent. Nocne zakupy. Trzy bluzki w cenie dwóch. A także konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. Sklepy i centra handlowe prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie klientów. I udaje się.

Promocje sięgające 70 procent. Nocne zakupy. Trzy bluzki w cenie dwóch. A także konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. Sklepy i centra handlowe prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie klientów. I udaje się. W sezonie wyprzedaży letnich odwiedza je prawie dwa razy tyle klientów, co zazwyczaj. Mimo niższych cen, utarg jest większy

Tegoroczne letnie wyprzedaże rozpoczęły się wcześniej, niż w latach ubiegłych. Chłodny maj sprawił bowiem, że letnie bluzki, spodenki czy stroje kąpielowe i sandały nie znikały z półek w sklepach w takim tempie jakby tego chcieli sprzedawcy i producenci.

– Teraz jednak trzeba się spieszyć – zastrzega Katarzyna Bednarek, która chętnie korzysta z promocji w sklepach. – Ceny są bardzo atrakcyjne, więc towar szybciej się kończy. Po kilku dniach trudno jest znaleźć bluzkę w odpowiednim rozmiarze.

Nie oznacza to jednak, że w sezonie wyprzedaży towar nie jest dostarczany do sklepów. Wręcz przeciwnie, to także okazja do sprzedania asortymentu zalegającego w magazynach.

– Warto jest zaglądać do sklepów co kilka dni – zdradza Małgorzata Ogórek, która ubrania kupuje tylko podczas promocji. Jak przyznaje, handlowcy w okresie wyprzedaży zazwyczaj postępują podobnie.

– Na wyprzedażach często pojawiają się spodnie lub koszulki, które kilka dni temu się skończyły. Przeważnie są wtedy w jeszcze niższych cenach – twierdzi Małgosia. W tym roku specjalnie na czas wyprzedaży wzięła tygodniowy urlop. Dzięki temu może odwiedzić więcej sklepów.

Mężczyzna zostaje w domu

Zdecydowanie częściej w sklepach spotkać można kobiety niż mężczyzn. Tak jest także podczas letnich wyprzedaży. Nie oznacza to, że promocje nie dotyczą męskiej odzieży czy butów. Polowanie między sklepowymi półkami w poszukiwaniu najkorzystniejszej ceny jest dla większości z nich po prostu zbyt nudnym zajęciem.

– Moja narzeczona często robi mi wyrzuty, że nie chcę z nią pójść do sklepu – mówi Sławomir Królikowski, który pracuje w jednej z poznańskich agencji fotograficznych. – Wypomina mi, że inni mężczyźni towarzyszą swoim żonom czy dziewczynom podczas zakupów. Jestem przekonany, że inni faceci chodzą do sklepów tylko dlatego, że ich dziewczyny robią im podobne wyrzuty. Trzeba mieć niezwykłą cierpliwość, żeby godzinami grzebać w stosach ubrań – żartuje Królikowski.

Markowe przede wszystkim

Dla wielu klientów sezonowe obniżki cen są jedyną okazją do kupienia markowych ubrań, za niewielkie pieniądze. Większość sklepów oferuje bowiem rabaty sięgające nawet 70 procent.

– Przykładowo, w sklepie Promod letnie bluzki można kupić już od 19 złotych, klapki w salonie obuwniczym Venezia już od 69 złotych, a letnią sukienkę w H&M już za 35,70 złotych – wylicza Anna Kosacz, dyrektor marketingu w Centrum Poznań Plaza. – Również ceny w salonach Zara, Tatuum, Solar, Esprit i Mexx spadły nawet o połowę. W sklepie Troll do każdej zakupionej za co najmniej 49 złotych rzeczy, druga tańsza oferowana jest gratis.

Mniej zapłacimy także za ubrania dla najmłodszych. W sklepie „5-10-15” dziecięcy T-shirt można już kupić za 11,90 złotych, a spodnie chłopięce za 24,90 złotych. Przed zakupem warto jednak zachować czujność i zastanowić się, czy przecenione produkty rzeczywiście są tańsze.

– W sklepie z ekskluzywną odzieżą damską, gdzie garsonka kosztuje nawet tysiąc złotych, można liczyć jedynie na 10-procentowe rabaty, choć reklama na drzwiach informuje, że są one znacznie większe – irytuje się Mirosława Maciejewska z Kalisza, która z pustymi rękami wyszła ze sklepu, gdzie oferowano letnie promocje. – Te tańsze podobno już wcześniej zostały sprzedane – dodaje niezadowolona.

Wielkie zakupy w wielkim mieście

Dlatego wiele osób na letnie wyprzedaże przyjeżdża specjalnie do Poznania. Ich zdaniem jest tu zdecydowanie większy wybór towaru i przede wszystkim atrakcyjniejsze promocje.

– Wolę uzbierać trochę pieniędzy i pojechać na zakupy do Poznania. Kupuję wtedy kilka markowych rzeczy, które nie rozpadną się po pierwszym praniu – mówi Magdalena Skrzypczak ze Śremu, w którym oferta handlowa jest znacznie skromniejsza.

Również Ewelina Przybyła z Konina na zakupy jeździ do Poznania i tylko w okresie wyprzedaży.

– Ubrania kupuję wtedy, gdy w sklepach pojawiają się sezonowe obniżki cen – twierdzi Ewelina Przybyła. – Przeceny w konińskich sklepach są zbyt niskie. 20 czy 30 procent to dla mnie żadna okazja. Dlatego wolę jechać do Poznania, gdzie bluzkę czy spodnie można kupić z 70-procentowym rabatem.

Zakupy o północy

Żaden z handlowców nie wyobraża sobie roku bez wyprzedaży sezonowych. Jak się jednak okazuje nie wystarczy tylko obniżyć ceny. To robią przecież wszyscy. Trzeba jeszcze znaleźć sposób na wypromowanie swego sklepu.

– Szukaliśmy takiego pomysłu i tak narodziły się nocne zakupy. Wyszliśmy z założenia, że jeśli ludzie idą nocą do muzeów, to przyjdą także do sklepów – tłumaczy Magdalena Stanik, dyrektor Centrum Handlowego King Cross Marcelin. – Właśnie mamy za sobą czwartą i najbardziej udaną z dotychczasowych. Przyszło prawie 25 tysięcy osób.

Noce zakupów organizowane są w King Crossie dwa razy w roku: przed świętami Bożego Narodzenia i przed wakacjami. W tym czasie sklepy oferują specjalne rabaty, nawet do 70 procent. Przygotowywane są także dodatkowe atrakcje, takie jak występy artystyczne, konkursy z nagrodami czy ogromny tort dla klientów.

Ceny w dół, zysk w górę

Z letnich wyprzedaży zadowoleni są nie tylko klienci, ale również sprzedawcy. Nie tylko dlatego, że znacznie wzrasta obrót. Jest to także okazja do wyprzedaży aktualnej kolekcji, którą w przyszłym roku byłoby niezwykle trudno sprzedać.

– Jest to bowiem przedsięwzięcie przynoszące konkretny zysk. Zysk spowodowany znacznym zwiększeniem obrotów, który rekompensuje obniżoną marżę handlową – tłumaczy Magdalena Stanik.

Sprzedawcy czerpią jeszcze jedną korzyść z wyprzedaży. W sezonie urlopów, kiedy mnóstwo ludzi wyjeżdża z miasta, promocje i przeceny są najlepszym sposobem na przyciągnięcie do sklepów klientów. I tu interesy obu stron się łączą – dla klientów wyprzedaże to jedna z nielicznych okazji do zdobycia wymarzonych produktów. Moda na letnie wyprzedaże, która przyszła do nas z Europy Zachodniej, zaczyna rozszerzać się także na inne dziedziny handlu.

– Coraz częściej sezonowe promocje proponują sklepy z gospodarstwem domowym, ogrodnicze i meblowe – zauważa Małgorzata Ogórek. – Ostatnio kupiłam stolik do ogródka.

Wyprzedaż potrwa w większości sklepów do końca lipca. W niektórych termin jest jednak uzależniony od wyczerpania zapasów i pojawienia się nowej, jesienno-zimowej kolekcji.

Wiele osób na letnie wyprzedaże przyjeżdża specjalnie do Poznania. Jest tu zdecydowanie większy wybór towarów

Wyprzedaże w Europie

Europejskie Centrum Konsumenckie przygotowało zestawienie terminów wyprzedaży we wszystkich państwach członkowskich UE oraz w Norwegii i Islandii. W razie kłopotów, gdy sprzedawca nie chce uznać reklamacji towaru, można zwrócić się do ECK w danym kraju lub po powrocie przyjść do Centrum w Warszawie. Wszystkie adresy sieci ECK znajdują się na stronie www.konsument.gov.pl/pl/eccnet.

W Polsce liczba wyprzedaży w ciągu roku nie jest ograniczona. Ale w innych krajach UE przyjmuje się, że są dwie wyprzedaże. W Grecji gdzie obowiązuje wyprzedaż letnia (w lipcu i w sierpniu) oraz zimowa (w styczniu i lutym) dokładny ich termin ustala Ministerstwo Rozwoju. Czas wyprzedaży w sklepach włoskich reguluje tamtejsza Izba Handlowa. Słowenii ustalono, że letnia wyprzedaż rozpoczyna się w trzeci poniedziałek lipca i trwa do 3 tygodnie. Wyprzedaż zimowa rozpoczyna się w drugi poniedziałek stycznia. W Hiszpanii, gdzie generalnie wyprzedaże są dwie – zimowa (od stycznia do marca) i letnia (od lipca do sierpień) – ich szczegółowe terminy ustalane są odmienne w każdym autonomicznym obszarze. Ale już w tak bardzo popularnej obecnie Irlandii wyprzedaże odbywają się w dwóch terminach, które nie są regulowane przepisami prawa i sprzedawcy mogą je prowadzić w dowolnej porze roku. Podobnie jest na Węgrzech.

Przestrogi dla klientów

Letnią wyprzedaż organizują najczęściej sklepy odzieżowe, ale także ze sprzętem sportowym czy gospodarstwa domowego. Wiele osób skorzysta z wyprzedaży w trakcie wakacyjnego wypoczynku za granicą. Inni wybiorą się specjalnie na zakupy do Londynu czy Paryża. Gdzie byśmy jednak nie byli, kupując towar w promocji albo na wyprzedaży, mamy takie same prawo do reklamacji, jak podczas „zwykłych” zakupów.

– Pojawienie się informacji o wyprzedaży, nie oznacza, że klient ma mniejsze prawa niż w przypadku normalnego zakupu. Rozwieszane w sklepach informacje typu: „Towar zakupiony na wyprzedaży nie podlega reklamacji” nie mają żadnej mocy prawnej zapewnia - mówi Piotr Łyczyński z biura powiatowego rzecznika praw konsumentów w Poznaniu.

– Sprzedawca odpowiada za niezgodność towaru z umową w ciągu dwóch lat od dnia zakupu. Po sześciu miesiącach od zakupu ciężar udowodnienia wady spoczywa na konsumencie – mówi Karolina Tołwińska z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

Jeśli na wyprzedaży sprzedający umieścił towar wybrakowany, z błędami, czy po prostu uszkodzony ma obowiązek poinformować o tym kupujących. Tylko przy zachowaniu tego warunku klient nabywający niepełnowartościowy produkt nie ma możliwości reklamowania go.

Sprzedawca zgodnie z prawem nie ma obowiązku wymieniać pełnowartościowego towaru na żądanie klienta. Jednak często sklepy, robiąc uprzejmy gest wobec kupujących, zgadzają się na wymianę w ciągu kilku dni od zakupu. – Najlepiej zapytać w ciągu ilu dni można wymienić towar i potwierdzić to pieczątką lub wpisem na paragonie – radzi Tołwińska.

Jak reklamować

W niektórych sklepach sprzedawca może wykazać się nadzwyczajną wręcz uprzejmością i zaproponować klientowi, który chce złożyć reklamację, wypełnienie specjalnego formularza. Lepiej z niego nie korzystać, bo może zawierać, na pierwszy rzut oka niewidoczne, niekorzystne dla klienta zapisy.

Pismo to należy zatytułować „reklamacja”. Prawidłowo napisane powinno zawierać:

– imię, nazwisko i adres osoby reklamującej,

– nazwę i adres sklepu, w którym towar nabyto.

– podanie wady towaru

– zdecydowane żądanie naprawy lub wymiany nabytego artykułu.

– własnoręczny podpis

– kserokopię rachunku, faktury czy chociażby paragonu.

Tylko w wyjątkowych przypadkach klient ma prawo domagać się zwrotu pieniędzy.

Luki w prawie

Właściciel sklepu ma dwa tygodnie na odpowiedź. Gdyby jednak tego nie uczynił w tym czasie, znaczy to, że reklamacja została uznana.

Może się jednak zdarzyć że odpowie iż uznał reklamację i wyrazi nawet chęć wymiany towaru w odpowiednim czasie. Takie pismo będzie oznaczało dla pechowego klienta dalszy ciąg kłopotów. W polskim prawodawstwie nie zostało zdefiniowane pojęcie odpowiedniego czasu.

Nie wiadomo też, co oznacza termin „istotne wady”. A jest on ważny gdy zabiegający o uznanie reklamacji domaga się zwrotu pieniędzy.

Kolejną pułapką może się okazać propozycja skorzystania z gwarancji jakiej na produkt udziela producent. Rozwiązanie to jest niekorzystne dla nabywcy ponieważ każda gwarancja ma inne zasady. Nigdy nie jest tez tak by klientowi udało się odzyskać pieniądze z tytułu roszczeń gwarancyjnych.

Najczęściej reklamowanym towarem są buty. I najczęściej sprzedający odmawiają reklamacji. Powołują się przy tym na opinię biegłego. Ten zaś odpowiada klientowi, że obuwie nieprawidłowo użytkował lub że na obuwiu zauważono mechaniczne uszkodzenia.

Towarami, które nabywcy często chcą reklamować, są telefony komórkowe, meble i sprzęt radiowo-telewizyjny.

O czym warto pamiętać?

Warto dokładnie przyjrzeć się produktom i samym promocjom:

na towarze powinna znajdować się cena promocyjna i poprzedzająca ją – apeluję o rozsądek, powinniśmy się zastanowić, czy cena towaru rzeczywiście jest atrakcyjna,

należy dokładnie przejrzeć ofertę i pozostałe produkty tego typu, może się bowiem okazać, że ten sam asortyment porównywalnej jakości, lecz innego producenta, jest w dużo korzystniejszej cenie,

ważne jest, abyśmy wcześniej przemyśleli zakupy – często jest tak, że kupujemy produkt na wyprzedaży, nawet jeśli nie jest nam potrzebny,

przy kasie powinniśmy uważnie patrzeć na czytnik i kontrolować, czy „wskakująca” cena jest taka sama, jak ta na towarze,

podczas zakupów przydatny jest kalkulator,

hasło reklamowe „zniżki do 70 procent” jest podchwytliwe – jeden produkt może zostać przeceniony o 70 procent, natomiast pozostałe tylko o 1 procent.

Pomocy udzielają

O poradę można zwrócić się do rzecznika konsumentów. Taka osoba urzęduje w każdym starostwie powiatowym i urzędzie miejskim.

Pomoc można uzyskać też w Europejskim Centrum Konsumenckim pod adresem [email protected]

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uruchomił bezpłatną infolinię konsumencką, która umożliwia w Polsce kontakt z prawnikiem. Numer telefonu 0800-800-008.

Nie tylko w galeriach

Kilka lat temu, kiedy wyprzedaże były nowością na polskim rynku, małe sklepy nie włączały się do nich. Teraz, chcąc sprostać rosnącej konkurencji, muszą walczyć o klientów. Dlatego hasła promocyjne pojawiają się nie tylko na witrynach wielkich galerii handlowych, choć te, jak się okazuje, klientów przyciągają najbardziej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto