MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wygrać chce każdy, nawet w warcaby...

Radosław Patroniak
Jak się pan czuje w drużynie powstałej z dwóch innych, czyli z Jokera Piła i Inotelu Poznań. Czy KS to Joker-bis czy raczej zupełnie nowy zespół? Z jednej strony jest to nowy twór, a z drugiej większość zawodników ...

Jak się pan czuje w drużynie powstałej z dwóch innych, czyli z Jokera Piła i Inotelu Poznań. Czy KS to Joker-bis czy raczej zupełnie nowy zespół?

Z jednej strony jest to nowy twór, a z drugiej większość zawodników albo wywodzi się z Piły, albo byli z nią długo związani. Z pozostałymi znaliśmy się z boiska, więc nie ma mowy o podziałach. Staramy się współpracować, żeby osiągnąć sportowy cel. Przeniesienie drużyny do Poznania to wyzwanie dla wszystkich – zawodników, trenerów i działaczy. W stolicy Wielkopolski są większe możliwości pozyskania kibiców i potencjalnych sponsorów niż w Pile. O przeprowadzce mówiło się już nawet wcześniej, jak Joker nie miał jeszcze problemów finansowych.
Trener Sławomir Gerymski na każdym kroku podkreśla, że liga jest bardzo wyrównana. Czy to znaczy, że nie stawiacie przed sobą konkretnych celów?
Chcemy na zakończenie rundy zasadniczej znaleźć się w pierwszej czwórce, bo to nam zagwarantuje udział w play-off i możliwość walki o awans do Polskiej Ligi Siatkówki. Na pewno nie zadowolimy się miejscem w środku stawki. Ostrożność w prognozach wynika z tego, że liga jest mocniejsza niż była, bo doszło do niej kilkunastu zawodników, którzy stracili miejsce w PLS na rzecz obcokrajowców. Poza tym kilka ekip gra niezmienionym składem od 2-3 lat. Mam nadzieję, że będziemy rozkręcać się z meczu na mecz i uzyskiwać coraz lepsze wyniki. Zasada małych kroczków sprawdziła się w Jokerze. Mam nadzieję, że w poznańskim klubie także będzie skuteczna.
Jakie macie warunki do treningu?
Trenujemy raz lub dwa razy dziennie poza poniedziałkiem, kiedy spotykamy się na odnowie biologicznej. Udogodnienie polega na tym, że wszystkie zajęcia odbywają się w jednym miejscu, czyli w nowej hali AWF przy Drodze Dębińskiej. Hala jest bardzo ładna, a dodatkowo posiada zaplecze w postaci siłowni, sali audiowizualnej i do masażu. Na mecze wyjazdowe jeździmy w przeddzień spotkań. W sumie mamy optymalne warunki do rozwoju sportowego.
Jak pan może scharakteryzować zespół KS Poznań. Czy stanowicie zgraną paczkę i jak często spotykacie się poza boiskiem?
Więcej rozmawiamy w szatni niż na prywatnych spotkaniach, choć czasami umawiamy się na kawę w domu lub na Starym Rynku. Pogaduchy to jednak nie są, bo mieszkamy w różnych miejscach Poznania. Duża grupa chłopaków studiuje. W tym jeden, Mariusz Syguła, co jest ciekawostką, korespondencyjnie. Jak się nie mylę, kierunek marketing i zarządzanie. Sam do grupy studenckiej nie należę, bo jestem absolwentem wychowania fizycznego na Politechnice Opolskiej. Poza tym mam rodzinę. Wspólnie z żoną Magdaleną dużo czasu poświęcamy 7-letniej Julii i 1,5-rocznej Martynie.
W zawodowym sporcie nie patrzy się na miejsce urodzenia, tylko na umiejętności, ale może wśród poznańskich Tygrysów jest jakaś kolonia?
Czterech graczy pochodzi z Piły albo grali w Jokerze od wielu lat. Mam na myśli siebie, brata Michała, Radosława Zbierskiego i Michała Kubiaka. Trzech zawodników, Tomasz Walendzik, Piotr Świerżewski i Paweł Kaczorowski, pochodzi z kolei z Warszawy. Pozostali są z różnych miast.
A jak się zaczęła pana przygoda z siatkówką?
Można powiedzieć, że typowo jak na przyszłego zawodnika, bo trafiłem do klasy sportowej o profilu siatkarskim w szkole w Pile. Kolejnym etapem były treningi w miejscowym Jokerze. Z klubu trafiłem do kadry juniorów, a następnie do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Potem zaczęła się moja wędrówka ludów. Po kolei zaliczyłem Mostostal Kędzierzyn, Gwardię Wrocław, AZS Nysa, SPS Zduńska Wola, wróciłem do Jokera i od lata jestem w KS Poznań. Przyzwyczaiłem się więc do cygańskiego życia na walizkach. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale od czasu, gdy założyłem rodzinę, brakuje mi stabilizacji.
Czy pana zdaniem kibice pokochają Tygrysy?
Mam nadzieję, że kibice szybko się do nas przekonają. Dla mnie najbardziej liczy się przywiązanie fanów do drużyny w trudnych chwilach. Wiadomo przecież, że wygrać chce każdy, nawet jak gra w karty lub warcaby na trzepaku. Problem jednak tkwi w tym, że aby był zwycięzca, musi być też przegrany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto