MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Włoski trener zdeprymował poznanianki

Radosław Patroniak
Poznańska inauguracja ligowych zmagań siatkarek przyniosła wielkie emocje. Dramatyczne spotkanie zakończyło się po myśli akademiczek, ale nie brakowało chwil zwątpienia i niepewności.

Poznańska inauguracja ligowych zmagań siatkarek przyniosła wielkie emocje. Dramatyczne spotkanie zakończyło się po myśli akademiczek, ale nie brakowało chwil zwątpienia i niepewności.
Zapowiedzią morderczego pojedynku była wypowiedź trenera gości, Leszka Milewskiego. – Wszystkie mecze przed sezonem z Poznaniem wygraliśmy, ale zawsze po tie-breaku. Poza tym liga rządzi się własnymi prawami – sugerował szkoleniowiec gdańszczanek.

Z kolei trener Wojciech Lalek liczył na to, że obecność Marco Bonitty nie wpłynie deprymująco na jego podopieczne. Tymczasem początek meczu przeczył tej opinii. Miejscowe siatkarki wyglądały na stremowane i bardzo rozkojarzone. Pewność siebie stracił również sędzia zawodów, ponieważ przerwę techniczną zarządził dopiero przy stanie 8:8 zamiast 7:8. Przewagę przyjezdnych akademiczki zniwelowały w końcówce (prowadziły nawet 22:21), ale ostatnie piłki rozegrały fatalnie. Po bloku na Emilii Reimus nastąpiło przejście.
W drugiej partii nasze siatkarki wciąż nie mogły odnaleźć właściwego rytmu gry. Słabości gospodyń w obronie obnażała nawet młodziutka Natalia Nuszel. Trener Lalek próbował zmienić oblicze drużyny zmianami, ale rezerwowe też nie miały zbyt wiele do powiedzenia.
Do metamorfozy doszło w trzecim secie, kiedy rozkręciła się w ataku Joanna Frąckowiak. Natomiast liderka gdańszczanek, Elżbieta Skowrońska (dawniej Nykiel) kilka razy została złapana blokiem. Była zawodniczka AZSAWF potem miała przeżywać jeszcze gorsze chwile.
W kolejnej odsłonie pojedynku Energa straciła przyjęcie i motywację do walki po atomowych atakach Frąckowiak. Przy stanie 14:11 skurcze zaczęły łapać Skowrońską. Wcześniej parkiet z powodu kontuzji musiała opuścić Katarzyna Wellna, ale tak samo jak koleżanka wróciła do gry. Partię asem serwisowym zakończyła Anna Szydełko.
W decydującym secie AZSAWF prowadził 3:0, 9:7, 13:10 i 14:11, a i tak zobaczyliśmy horror w końcówce. Akademiczki nie wykorzystały trzech meczboli i gdy wydawało się, że wszystko może się skończyć tragedią do akcji wkroczyła Jana Magatova. Słowaczka najpierw popisała się efektownym zbiciem, a po chwili zdobyła blokiem najważniejszy punkt w meczu.
– W naszym zachowaniu widoczna była ogromna presja. Grałyśmy po raz pierwszy przed własną publicznością i ze świadomością, że ogląda nas cała Polska. Kiedy przypomniałyśmy sobie o konsekwencji w grze, rywalki przestały być nieuchwytne – mówiła najlepsza zawodniczka wczorajszego spotkania Joanna Frąckowiak. Ona i jej koleżanki zafundowały więc widzom dramat w teatrzetelewizji. Była kadrowiczka po wywiadach udała się na krótką pogawędkę z Marco Bonittą. Być może Włoch przypomni sobie o niej przy powołaniach do kadry na turniej eliminacyjny do igrzysk w Halle.

Głos Wielkopolskidostępny także w wersji elektronicznej - [

ZAMÓW TERAZ SMS-em!

](http://www.prasa24.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto