MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu diabła - Rozmowa z Michałem Kruszoną

Anna Plenzler
Fot. Wydawnictwo ZYSK i SKA
Fot. Wydawnictwo ZYSK i SKA
Skąd u pana fascynacja Rumunią, która zaowocowała opublikowaną właśnie przez wydawnictwo Zysk i Spółka książką „Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła”? – Zaczęło się przed laty fascynacją Karpatami.

Skąd u pana fascynacja Rumunią, która zaowocowała opublikowaną właśnie przez wydawnictwo Zysk i Spółka książką „Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła”?

– Zaczęło się przed laty fascynacją Karpatami. Najpierw polskimi, potem ukraińskimi, na końcu rumuńskimi. Tak to już jest, że większość miłośników tych gór trafia w końcu do Rumunii.

Co pana najbardziej zaskoczyło podczas pierwszego wyjazdu do tego kraju?

– Życzliwość ludzi. Tych spotykanych nie tylko w polskich wioskach. Wbrew wszelkim negatywnym stereotypom, które krążyły w Polsce o Rumunii, wbrew opowieściom o niebezpieczeństwach, na które narażony jest w tym kraju cudzoziemiec. Gdy po raz pierwszy jechałem do Rumunii, a był to rok 2000, a więc całkiem niedawno, o Rumunii albo się nie mówiło, albo mówiło się źle. Oczywiście, że trzeba tam mieć oczy dookoła głowy, ale mimo to można czuć się bezpiecznie. Trzeba tylko umieć się właściwie zachować – nie wymądrzać się, nie być wyniosłym.

Mówi pan po rumuńsku? Bez znajomości języka trudno dogłębnie poznać kraj.

– Język jest oczywiście ważny, ale nie zawsze najważniejszy. W prostych sprawach dogaduję się po rumuńsku, a w bardziej skomplikowanych pomagają mi moi polscy przyjaciele tam mieszkający. Trzeba też pamiętać, że rumuński to nie jedyny język mieszkańców tego kraju. To kraj wielu mniejszości etnicznych, w którym mieszkają także Serbowie, Niemcy, Węgrzy, Polacy.

Jaka jest tamtejsza Polonia?

– Nie jest zbyt liczna, ale kultywująca polskie tradycje, mówiąca po polsku i to od poczynając od najmłodszych dzieci. W takich wioskach jak Plesza, Pojana Mikuli, Nowy Sołoniec pierwszym językiem, który dziecko poznaje jest polski. Często dopiero w szkole zaczyna uczyć się języka rumuńskiego. To bardzo dziwna emigracja, której korzenie sięgają XIX wieku, czasów powstań narodowych. Po powstaniu krakowskim Austriacy przesiedlili tu Jakuba Szelę i grupę jego zwolenników. Gdy na Bukowinie odkryto złoża soli, Austriacy sprowadzili tam polskich górników z okolic Bochni. Po drugiej wojnie światowej zostało wielu Polaków, którzy przez ten kraj mieli się dostać na Zachód. Związki polsko-rumuńskie u nas nie są dostrzegane, ale ze strony rumuńskiej są bardzo mocne. Rumuni uważają, że to jakaś odrzucona miłość, bo oni Polaków bardzo lubią, powołują się często na nasze doświadczenia historyczne, a my tego kraju w ogóle nie znamy.

Ile podróży do Rumunii już pan odbył?

– Dwadzieścia siedem. Z najnowszej wróciłem przed dwoma tygodniami.

Od pierwszej pańskiej podróży mija siedem lat. Widzi pan różnice między Rumunią sprzed siedmiu lat, a obecną?

– Zdecydowanie tak. Ten kraj zmienia się bardzo szybko, zwłaszcza od chwili wejścia do Unii Europejskiej. To widać gołym okiem jak zmieniają go programy operacyjne, z których zaczął korzystać. Niestety, traci też swój klimat, przestaje być żywym skansenem Europy, choć w małych miejscowościach, z dala od wielkich miast, zwłaszcza w górach, można jeszcze spotkać ludzi żyjących w zgodzie z naturą, z dawną tradycją.

Dlaczego leit-motivem swej książki uczynił pan diabła? Szuka go pan w bliżej nieokreślonej, mrocznej przestrzeni, ale też na ścianach monastyrów czy przy grobie Nicolae Ceauseşcu. Ciągle powołuje się pan na demony i duchy...

– Bo Rumunia tak się właśnie kojarzy – z legendarnym Drakulą. Te mity można tam umiejscowić w konkretnej rzeczywistości, one przemawiają do wyobraźni, nie są wyssane z palca. O ile Drakula jest postacią na poły legendarną, o tyle – niestety – Ceauseşcu mroczną, najprawdziwszą historią. Ale też swoistą personifikacją Drakuli. To przecież w XX wieku, za czasów tego „Słońca Karpat”, Rumunia spływała krwią. Można więc tych rumuńskich demonów szukać zarówno w przesądach, jak i w historii.

Czemu ma służyć zabieg mieszania w książce reporterskiego zapisu z fantazją? Te opisy, że nie wie pan, jak znalazł się w ciągu nocy o kilkaset kilometrów od miejsca, w którym był wieczorem, jednych zachwycają, innych jednak drażnią, powodują zamazanie realizmu opisu.

– Rumunia przesiąknięta jest wierzeniami, demonologią. Z jednej strony jest tu bardzo silna religia – ortodoksyjne prawosławie, z drugiej zaś bardzo silna kultura ludowa ze swoimi przesądami i wierzeniami. Każdy region, niemal każda wieś ma swoje przesądy. Pisząc książkę z tej wiedzy o demonach obficie korzystałem. Zdaję sobie sprawę, że niektórych czytelników może to drażnić, ale inaczej nie oddałbym rumuńskiej kultury w jej warstwie duchowej, atmosfery, specyfiki tego kraju. Rumun zanim podejmie jakąś decyzję zastanawia się czy ma coś zrobić tego dnia, czy następnego, bo wiele czynników ma na to wpływ. A do tego bardzo silna mniejszość cygańska, która praktycznie kieruje się tylko magią i magicznym poglądem na świat.

Czy pisząc książkę o Rumunii, chciał pan stworzyć portret tego kraju, tak u nas słabo znanego?

– Tak, ale nie jest to pełny portret. Będąc teraz w Rumunii pokazałem moją książkę przyjaciołom. To ludzie mieszkający w miastach, żyjący tak jak my. Biorąc moją książkę do ręki często kręcili głowami, że znowu utwierdza się obraz Rumunii jako skansenu, że mało jest w niej Rumunii, która się właśnie rodzi – kraju nowoczesnego, w którym buduje się autostrady i mnóstwo marketów, gdzie są świetne szkoły. Ale moim zdaniem, to niekoniecznie zainteresowałoby czytelnika. Moja książka to nie przewodnik, to nie jakaś socjologiczna analiza, ale próba uchwycenia tego, co już odchodzi w przeszłość. •

Wydawnictwo Zysk i S-ka przekazało dla naszych czytelników 4 egzemplarze książki Michała Kruszony „Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła”. Aby je otrzymać wystarczy zadzwonić w poniedziałek, 11 czerwca, w godzinach 13-13.15 pod numer telefonu 061-866-0214.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tatiana Okupnik tak dba o siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto