Panie Tomaszu, czy to prawda, że łatwiej wspiąć się na szczyt, jak na nim pozostać?
Tak. Trudniejsze jest utrzymanie na szczycie. Ale uspokoję kibiców. Znajdę motywację, dodatkowe pokłady energii i sił, aby powtórzyć swój ubiegłoroczny triumf. Cieszę się, że tegoroczny finał serialu pod tytułem Grand Prix odbędzie się w Gorzowie.
A ostatnie wyniki Jasona Crumpa, zdetronizowanego przed rokiem króla speedwaya, nie wzbudzają Pańskiego niepokoju?
Ale przecież nie tylko wielce utytułowany Australijczyk będzie moim najgroźniejszym rywalem w wyścigu po medale. Są przecież jeszcze rodacy Kołodziej i Hampel, mój kolega klubowy Duńczyk Nicki Pedersen. Każdego roku kandydatów do miejsc na podium klasyfikacji generalnej jest przynajmniej sześciu.
Lubi Pan tor w Lesznie?
Tak. Jest bardzo szybki, ale i bezpieczny. W każdej strefie, i na całej szerokości, można skutecznie atakować. Na „Smoku” przegrany moment startu, czy źle rozegrany pod względem taktycznym pierwszy wiraż, nie musi oznaczać porażki na mecie. Ścigam się w Lesznie dwa-trzy razy w sezonie. Dlatego Hampel i Kołodziej posiadają nad nami przewagę w doborze odpowiednich ustawień.
Czy to prawda, że niedawno z amerykańskim producentem napoju Monster, podpisał Pan kontrakt reklamowy wartości miliona złotych?
To odpowiem krótko. To kwota z kapelusza.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?