Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taczanów. Zmarł Stanisław Szóstak, który strzegł grobów Taczanowskich

Irena Kuczyńska
Zmarł Stanisław Szóstak z Taczanowa. 79 lat temu hrabina Taczanowska, opuszczając pałac, prosiła, aby pilnował kościółka, pod którym spoczywają członkowie znanego rodu

Taczanów i Taczanowscy/b]
Po wojnie hrabiowie Ta-czanowscy do swoich dóbr nie wrócili. Podobnie jak inni właściciele majątków, dekretem o nacjonalizacji, zostali pozbawieni rodzinnego gniazda. Przez wiele lat nie wolno im było przyjeżdżać do Ta-czanowa. Wybudowanego w 1861 roku kościółka, gdzie spoczywa 21 przedstawicieli rodziny Taczanowskich przez prawie 80 lat strzegł Stanisław Szóstak. Staruszek odszedł w ubiegłym tygodniu.
Był skarbnicą pamięci o właścicielach Taczanowa
To dzięki niemu osoby, które zaglądały do parku w Tacza-nowie Drugim, słuchały opowieści o ludziach, którzy kaplicę – dziś kościół filialny parafii w Sowinie – wybudowali. Na tablicy, umieszczonej na frontonie kościółka, znajdują się nazwiska osób spoczywających w podziemiach. Jako pierwszy figuruje Mikołaj Taczanowski - chorąży wieluński, który w 1777 roku dobra taczanowskie kupił. Jednak rozkwit Taczanowa zaczął się od Maksymiliana.
Jego najmłodszy syn Alfons – piąty z kolei na tablicy, bywał częstym gościem króla pruskiego, w roku 1854 otrzymał nawet tytuł hrabiego (Graf von Taczanov), był posłem na sejm pruski z powiatu pleszewskiego.
Mimo bliskich kontaktów z dworem pruskim, wśród rodaków miał dobrą opinię.
Chętnie opowiadał o swoich chlebodawcach
W roku 1856 stworzył ordynację, a chłopów w swoich majątkach ,,uczył dobrego gospodarowania’’. To za jego czasów pobudowano kaplicę, rozbudowano XVIII – wieczny pałac w stylu klasycyzmu berlińskiego, zbudowano oficyny, wieże bramne, oranżerię, wozownię, cieplarnię. Hrabia Alfons ufundował w Pleszewie Dom Sierot przy Podgórnej.Jego bratanek Antoni Tacza-nowski był drugim ordynatem. Rządził ordynacją (3700 ha), do której należały majątki w Lubomierzu, Sowinie, Rokutowie, Grodzisku, Zawadzie, Józefinie, Kotarbach 50 lat. Pobudował cegielnię, gorzelnie, oborę, stajnię. Na tablicy nagrobnej jego nazwisko widnieje na miejscu jedenastym (nazwiska nie są umieszczane chronologicznie). Zmarł w roku 1917. Dwa lata później chowano w podziemiach kaplicy jego żonę Helenę z Nieżychowskich. To był ostatni przedwojenny pochówek.
Trzecim i ostatnim ordynatem był Jan. Zmarł w roku 1958. To jego dokładnie pamiętał Stanisław Szóstak.
Hrabina poprosiła o opiekę nad grobami
To jego hrabina Tacza-nowska prosiła o opiekę nad kaplicą i grobami. Pan Stanisław, którego opowieści o hrabiach, niejednokrotnie słuchałam, będąc w Taczanowie, potwierdzał wszystko to, co o Taczanowie i Tacza-nowskich napisali historycy. Pomimo światowego kryzysu w latach 30. XX w , majątek Tacza-nowskich rozkwitał. Wybudowano tartak, elektrownię. Staruszek bardzo chętnie opowiadał o swoich chlebodawcach.
Hrabia polował, hrabina doglądała majątku
Mówił, że ostatni Tacza-nowski uwielbiał polowania. Czasem na trzy miesiące jechał do Puszczy Białowieskiej polować. – Fuzję kochał bardziej niż żonę – wspominał pan Stanisław. We dworze było dwóch służących, jeden jeździł z panem, a ,,drugi był hrabiemu zaprzysiężony’’, spał w pokoju obok sypialni pani hrabiny. Wszystko więc było pod kontrolą.
Pan Stanisław mówił, że pani hrabina pod nieobecność hrabiego, musiała doglądać całego majątku, czyli pól, lasów, bydła, koni. Miała mnóstwo pracy, bo majątek to było wielkie przedsiębiorstwo.
W dzieciństwie bawił się z dziećmi z pałacu
Pan Stanisław pracował we dworze, miał kucyka, bryczkę i często z dziećmi hrabiów jeździł na jagody, na grzyby. Był z nimi zaprzyjaźniony. – Najmłodsza Marysia czasem z Poznania do mnie przyjeżdżała – wspominał pan Stanisław cztery lata temu podczas naszego ostatniego spotkania.
W kaplicy czuł się jak w domu
W kaplicy zawsze czuł się jak w domu. W sobotę przed mszą ustawiał kwiatki na ołtarzu, pilnował, żeby wszystko było ustawione na swoim miejscu. I opowiadał. – W tych stallach siedzieli goście, którzy do pałacu przyjeżdżali, wszyscy herbowi, każdy siadał pod ,,swoim herbem’’. Na ławeczce przed ławką siedział adiutant.
Jak pan czegoś potrzebował, stukał go w głowę – opowiadał staruszek.
Pamiętał, że kiedy pan był na miejscu, w pałacu bardzo często bywali goście. Siedzieli na werandzie, a do sali balowej, która za czasów PGR była magazynem, przechodzili galerią.
Ordynat to był ludzki pan
Pan Stanisław nie mógł się nachwalić ordynata. – To był ludzki pan. Kiedy policja przyjeżdżała ze skargą na jakiegoś włodarza, on mówił, że sam ukarze. A potem tylko prosił, żeby na drugi raz ,,tego nie robić’’.
Staruszek wspominał wysiedlenie Taczanowskich z pałacu, rozpacz hrabiny, która rzuciła mu w krzaki klucz od kaplicy, żeby Niemcy nie widzieli. Mówił, że ordynat został i pomagał w gospodarowaniu Niemcowi. Kiedy w 1945 roku Niemiec odszedł, Tacza-nowscy myśleli, że wrócą. Hrabia poprosił Stasia, żeby się z nim przejechał autem po lesie. – Jeden partyjny mnie pytał, czemu z nim jeżdżę, a ja mówiłem, poprosił, to pojechałem - wspominał ostanie dni ze swoim chlebodawcą.
Taczanowscy spoczywają pod kaplicą
Wysiedleni ze swoich dóbr Taczanowscy zamieszkali w Pleszewie w kamienicy aptekarzy Suchockich, z którymi przyjaźnili się przed wojną. Potem poszli do Poznania. Ordynat i jego żona leżą na jednym z poznańskich cmentarzy. Ostatni pogrzeb Tacza-nowskiego – Wojciecha odbył się w 1963 roku. Kiedyś ludzie próbowali do podziemi wchodzić, szukali skarbów, tunelu, który prowadził do pałacu. Teraz wejście do podziemi jest niedostępne. Nad prochami Taczanowskich odbywają się msze święte, w herbowych ławach zasiadają nieherbowi ludzie. Czasem nawet biorą tu śluby, bo neogotycka kaplica jest piękna.
Proboszcz modli się za Taczanowskich i zamordowaną
W listopadzie proboszcz ks. Idzi Lijewski modli się za dusze fundatorów kaplicy. Także tych wypędzonych w 1945 roku z pałacu. Oraz za dziewczynę, którą w wejściu do dzwonnicy kilka lat temu zamordował jej chłopak.
Pan Stanisław spotkał się z Taczanowskimi?
Pan Stanisław, który strzegł kaplicy Taczanowskich spoczął na cmentarzu parafialnym w Sowinie. Jeśli wierzymy w świętych obcowanie, możemy mieć nadzieję, że ,,Stasiu z Taczanowa’’ spotkał się po drugiej stronie tęczy ze swoimi chlebodawcami i pani hrabinie zdał sprawę z opieki nad rodzinnymi grobami.
Pałac wrócił do rodziny Taczanowskich
Kiedy najmłodsza Tacza-nowska - Marysia przyjeżdżała do Taczanowa opowiadała panu Stanisławowi o tym, że jej rodzina marzy o odzyskaniu rodzinnych dóbr. Były to lata 90. XX weku, po upadku poprzedniego ustroju.
Marzenie staruszki spełniło się. W latach 2004 - 2008 spadkobiercy Tacza-nowskich zaczęli finalizować starania o odzyskanie majątku przodków. W 2013 roku Agencja Nieruchomości Rolnych przekazała im pałac z zabudowaniami i 8 ha parku.
Informację przekazał ,,Gazecie Pleszewskiej’’ zastępca burmistrza Andrzej Jędruszek. Obiekt jest wpisany do rejestru zabytków.
Wśród spadkobierców jest starosta powiatu poznańskiego. Wśród obiektów przekazanych nie ma kaplicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto