Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Start Gniezno: Podsumowanie pierwszej części sezonu

Mateusz Fąfara (start.gniezno.pl)
Przedsezonowe prognozy nie pozostawiały wątpliwości. W opinii wielu ekspertów faworyt rozgrywek DM I Ligi był jeden i nazywał się Lechma Start Gniezno. W mediach można było bardzo często spotkać się nawet z określeniem gnieźnieńskiego „dream teamu”. W obliczu tak klarownych rozważań, tegoroczny sezon zapowiadał się wyjątkowo „nudno”. Jak dalekie od rzeczywistości potrafią być takie „papierowe” spekulacje, pokazała już pierwsza część rozgrywek.

Jakby na przekór tym zapowiedziom, gnieźnieńscy kibice nie mogli narzekać na nudę. Praktycznie każde spotkanie miało swoją niepowtarzalną dramaturgię. Drużyny startujące w I lidze okazały się o wiele bardziej wymagające, niż pierwotnie sądzono. Z tego powodu niejednokrotnie zwycięstwo drużyny Lechmy Startu stawało pod dużym znakiem zapytania. W większości tych przypadków czerwono-czarni potrafili jednak wyjść z opresji obronną ręką. Nie przeszkodził w pokonaniu na własnym „owalu” ekipy z Lublina fakt, iż popularne „Koziołki” prowadziły już różnicą ośmiu punktów. W meczach u siebie – z GTŻ-em Grudziądz – oraz na wyjeździe – z Ostrovią Ostrów Wlkp., gnieźnianie przegrywali przed ostatnim biegiem dwoma punktami, a mimo to potrafili wywalczyć, odpowiednio, jedno i dwa „oczka” meczowe. Nieco spokojniejszy przebieg miało rewanżowe spotkanie z ostrowskim zespołem na torze przy ulicy Wrzesińskiej, gdzie podopieczni trenera Lecha Kędziory bez problemów pokonali rywali. Jak na razie, jedynym pojedynkiem, który nie miał happy endu, był mecz na trudnym jak zawsze torze w Daugavpils, w którym lepsza okazała się drużyna tamtejszego Lokomotivu.

Emocji zatem nie brakowało. Brakowało jednak punktów niektórych zawodników. Na początku ligowego sezonu słabiej spisywali się Adam Skórnicki i Bjarne Pedersen. Wpadki notowali także Antonio Lindbaeck i Magnus Zetterstroem. Wszystko wskazuje jednak na to, że najgorsze już za nimi i teraz może być już tylko lepiej. Szczególny progres formy można zauważyć u Pedersena. Duńczyk poświęcił nawet jeden z treningów przed rundą Grand Prix, aby lepiej dopasować silniki do gnieźnieńskiego toru. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Z meczu na mecz spisuje się on coraz lepiej i staje się dzięki temu pewniejszym punktem drużyny. Pozytywnym zaskoczeniem jest na pewno postawa Scotta Nichollsa, który przyzwyczaił nas do wyników w granicach dziewięciu „oczek”, a tymczasem w kilku spotkaniach był on najlepiej punktującym zawodnikiem czerwono-czarnych. Cieszy także postawa Macieja Fajfera, który w obliczu kontuzji swojego młodszego brata – Oskara, wziął na siebie ciężar bycia liderem gnieźnieńskich juniorów. Jak na razie, radzi sobie z tym zadaniem bez zarzutu.

Jak pokazały dotychczasowe mecze, liga jest w tym sezonie nie tylko bardzo wyrównana, ale i nieprzewidywalna. Nie wolno lekceważyć żadnego rywala, ponieważ każdego stać na sprawienie niespodzianki. Trwają spotkania rewanżowe, w których bardzo ważne będzie zdobycie, oprócz punktów meczowych, jak największej liczby bonusów, które pozwolą na zajęcie wysokiej pozycji w tabeli przed rundą finałową. Kibicom czerwono-czarnych, którzy tak licznie zagrzewają swoją drużynę, nie pozostaje nic innego, jak nadal dopingować swoich ulubieńców i wspierać ich w batalii o awans do Enea Ekstraligi. Tak głośno i tak żarliwie, jak robili to do tej pory.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto