MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Murawski znów dzielił i rządził

Maciej Lehmann i Jacek Portala
Fot. Sławomir Seidler
Fot. Sławomir Seidler
Piątkowy mecz Kolejorza z Cracovią nie był porywającym widowiskiem. - Lech zagrał dużo gorzej niż przed rokiem, ale wtedy przegrał 3:4, a teraz może cieszyć się ze zwycięstwa.

Piątkowy mecz Kolejorza z Cracovią nie był porywającym widowiskiem. - Lech zagrał dużo gorzej niż przed rokiem, ale wtedy przegrał 3:4, a teraz może cieszyć się ze zwycięstwa. Piłka jest czasem przewrotna - skomentował spotkanie Bogusław Kaczmarek, asystent Leo Beenhakkera.

"Bobo" narzekał na poziom spotkania, ale nie żałował, że przyjechał do Poznania.
- Szukamy dublerów dla podstawowych zawodników, bo najprawdopodobniej w grudniu zorganizujemy dla nich zgrupowanie. Szkoda, że formę stracił Jakub Wilk, ale podobał mi się Rafał Murawski. Gdyby nie on, Lech miałby spore kłopoty z podejściem pod pole karne Cracovii - stwierdził Bogusław Kaczmarek.
- Zawsze z zaprzyjaźnionymi zespołami gra się nam ciężko - mówił trener Lecha Franciszek Smuda.
- Muszę pochwalić mój zespół za waleczność. Wymagam od każdego zawodnika, żeby przez 90 minut dawał z siebie wszystko. I oni to coraz lepiej rozumieją. Widać było, że bardzo chcieli wygrać, grając nawet w dziesięciu, stwarzaliśmy groźne sytuacje - dodał poznański szkoleniowiec.

- Rzeczywiście napracowaliśmy się strasznie, już dawno nie schodziłem z boiska taki zmęczony. Po porażce z Groclinem chcieliśmy się zrewanżować i pokazać kibicom, że umiemy wygrywać. Udało się, bo po czerwonej kartce Quinterosa zagraliśmy mądrze taktycznie - powiedział Rafał Murawski, który rozegrał swój najlepszy mecz w sezonie.
- Od początku starałem się grać nieco inaczej niż w poprzednich pojedynkach. Jak jest porządek, z tyłu można więcej atakować. Lubię taką grę, dlatego próbowałem nie tylko podawać kolegom, ale również przeprowadzić kilka indywidualnych akcji. Starałem się też kilka razu strzelić z dystansu, lecz tym razem koledzy mieli lepiej ustawione celowniki - dodał pomocnik Kolejorza.

- Asysta przy drugim golu i aż 59 kontaktów z piłką w pierwszej połowie. "Muraś" pracował za dwóch. Widać, że chce wrócić do reprezentacji - mówił Andrzej Dawidziuk, który w kadrze Beenhakkera dba o formę bramkarzy.

- Na razie myślę tylko o jak najlepszej grze w lidze. Szkoda tej porażki w Grodzisku, bo naprawdę bylibyśmy blisko czołówki. Na szczęście nie tracimy z nią kontaktu. Mam nadzieję, że tak będzie do końca rundy. Teraz trzeba jak najlepiej przygotować się do pojedynku z Jagiellonią. To jest bardzo ważny dla nas mecz. Nię pękliśmy w piątek, nie pękniemy też w Białymstoku, choć zdajemy sobie sprawę, że na własnym stadionie Jaga jest groźna - zakończył Rafał Murawski. Ze swojej formy nie był natomiast zadowolony Piotr Reiss. - Szkoda, że nie udało mi się strzelić gola. Miałem doskonałą sytuację, ale nie przypuszczałem, że jestem sam w polu karnym. Gdy po oddaniu strzału zobaczyłem, że w promieniu paru metrów nikt nie stoi, zrobiło mi się naprawdę głupio. Mam nadzieję, że uda mi się zrehabilitować w Białymstoku. Rozgrywki będą trwały jeszcze ponad miesiąc i liczę, że forma na te końcowe spotkania wróci. Trzy punkty zostały w Poznaniu i o to chodziło - powiedział kapitan.

Dać radość kibicom
Z Hernanem Rengifo, napastnikiem Lecha Poznań, rozmawia Jacek Portala
- Marcin Cabaj stwierdził, że nie miał większych szans na skuteczną interwencję przy pierwszej bramce dla Lecha. Uderzenie było zaskakujące, mocne i precyzyjne. Miał rację bramkarz Pasów?
- Chciałem przyjąć piłkę na prawą nogę, ale trochę mi odskoczyła. Na szczęście udało się ją opanować i zdobyć gola. Możemy być zadowoleni z meczu z Cracovią. Wygraliśmy, a moje dwie bramki pomogły Lechowi odnieść zwycięstwo. Kiedy schodziłem z boiska, kibice gorąco mi dziękowali. Gram w piłkę, aby sprawiać im radość.
- Po trzech miesiącach pobytu w Poznaniu czuje się pan jeszcze mocno zagubiony czy coraz pewniej?
- Pomaga mi w procesie aklimatyzacji rodak Henry Quinteros. Istnieje jeszcze bariera językowa, ale na szczęście rolę tłumacza przejmuje w klubie pani Joanna Dzios. Żona Jenny i synowie - 7-letni Sebastian oraz 8-miesięczny Nicolas są ze mną w Poznaniu. Życie tutaj toczy się spokojniej niż jak w wielkiej Limie. Początkowo miałem kłopoty z opanowaniem jazdy samochodem. W Peru jeździ się autami z automatyczną skrzynią biegów, a u was trzeba sprawnie manewrować ręcznym układem i "jakimś" sprzęgłem. Przepisów i zakazów w ruchu drogowym macie też więcej.
- Zdobył już pan sześć bramek dla Kolejorza w rundzie jesiennej, w tym dwie z Cracovią. Marzy pan o pierwszym hat-tricku na boiskach naszej Orange Ekstraklasy?
- Trenerzy i kibice oceniają napastnika przez pryzmat strzelonych bramek. To miłe, gdy fani Kolejorza rozpoznają i pozdrawiają mnie na ulicy, proszą o autograf. Jak każdego z nas, na boisku mobilizuje obecność tłumów na stadionie i niesamowita atmosfera, jaką potrafią stworzyć kibice. Jednak proszę pamiętać, że dopiero uczę się europejskiego futbolu. Tutaj piłka wygląda zupełnie inaczej niż w Ameryce Południowej. Z Polski łatwiej się przenieść.
- Czy Quinteros rekomendował pana trenerom i właścicielom drużyny z Bułgarskiej?
- Przypuszczam, że byli bardzo zadowoleni z postawy mojego rodaka i dlatego na piłkarzy z Peru zwrócono baczniejszą uwagę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert Lewandowski po meczu Polska - Ukraina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto