Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przez 2 tygodnie pracują, jedzą i śpią w tym samym miejscu. Koszary w poznańskim Aquanecie

Bogna Kisiel
Bogna Kisiel
Nie wszyscy są skoszarowani, tylko zespoły, które zapewniają funkcjonowanie kluczowych obiektów – stacji uzdatniania wody przy Wiśniowej i w Mosinie, Lewobrzeżnej Oczyszczalni Ścieków i Centralnej Oczyszczalni Ścieków w Koziegłowach.
Nie wszyscy są skoszarowani, tylko zespoły, które zapewniają funkcjonowanie kluczowych obiektów – stacji uzdatniania wody przy Wiśniowej i w Mosinie, Lewobrzeżnej Oczyszczalni Ścieków i Centralnej Oczyszczalni Ścieków w Koziegłowach. Waldemar Wylegalski
Po raz pierwszy Aquanet skoszarował pracowników wiosną, tuż po wybuchu epidemii koronawirusa. Te nadzwyczajne środki ostrożności podjęto, gdy okazało się, że jeden z pracowników Aquanetu jest mężem pierwszej kobiety chorej na COVID-19, a ich córka także została zakażona. Jesienią 2020 roku, gdy drastycznie wzrosła liczba zakażeń, firma po raz kolejny zdecydowała się na skoszarowanie pracowników.

- Musimy zapewnić ciągłość dostaw wody i odbiór ścieków – tłumaczy Paweł Chudziński, prezes Aquanetu. - Pracownicy w tym systemie pracują już cztery miesiące. Nie wszyscy są skoszarowani, tylko zespoły, które zapewniają funkcjonowanie kluczowych obiektów – stacji uzdatniania wody przy Wiśniowej i w Mosinie, Lewobrzeżnej Oczyszczalni Ścieków i Centralnej Oczyszczalni Ścieków w Koziegłowach.

Zdaniem prezesa, im dłużej trwa praca w takich warunkach, tym ludzie coraz gorzej znoszą tę sytuację. - Przez dwa tygodnie nie mogą opuszczać zakładu, kontakt mają tylko z wąską grupą, z którą bezpośrednio pracują, czasami jest to jedna czy dwie osoby. Z rodzinami rozmawiają przez telefon. Śpią na łóżkach polowych w szatniach. Na niektórych działach muszą nosić szczelne kombinezony, gdy mają kontakt ze ściekami, w których koronawirus występuje – twierdzi Chudziński. I podkreśla: - Pracują w ciągłym stresie.

Lekarze o szczepieniach przeciwko COVID-19 - zobacz wideo:

Gdy mają problem, mogą bezpłatnie skorzystać z porad psychologów. Spółka opłaca specjalistów. Ponosi też koszty wyżywienia, prania, wyżywienia, zakupu środków dezynfekcyjnych. Zmiana ekip następuje co dwa tygodnie. Wtedy do akcji wkracza specjalna ekipa, która sprząta i dezynfekuje pomieszczenia. Ci, którzy przychodzą, poddawani są testom na obecność koronawirusa. Ci, którzy wracają do domu, trafiają na postojowe.

- Nie płacimy im premii. Gdy pracują, dostają wynagrodzenie za nadgodziny – wyjaśnia Chudziński. I podkreśla: - Skoszarowanie odbywa się na zasadzie dobrowolności.

Pracownicy sektora infrastruktury krytycznej (m.in. wodociągów) mieli być szczepieni wcześniej, ale niektóre resorty miały większą siłę przebicia. - Skoszarowanie ludzi kosztuje spółkę pół miliona złotych miesięcznie – mówi Chudziński. I dodaje, że zwrócił się z pytaniem o możliwość zaszczepienia pracowników do szpitala przy Lutyckiej, ale odpowiedzi nie otrzymał.

Kwestia pieniędzy jest istotna, ale równie ważne jest zapewnienie obsady do obsługi poszczególnych obiektów. A np. urządzenia stacji przy Wiśniowej umie obsługiwać może 10 osób. To obiekt, którego budowę rozpoczęto w 1924 r., w części oddano do użytku w 1939 r., a w całości – w 1943 r. Od tego czasu nie był modernizowany, prace modernizacyjne mają rozpocząć się w tym roku, o ile uda się pomyślnie rozstrzygnąć przetarg.

Sprawdź też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto